Kościółek w Skibniewie (wsi położonej pod Sokołowem Podlaskim) jest z pozoru zwykłym, wiejskim kościołem. Takim, jak każdy inny. Dla miejscowych, to po prostu miejsce kultu religijnego. Wystarczy jednak zajrzeć do kroniki przykościelnego muzeum, żeby znaleźć nazwiska turystów z wielu odległych zakątków świata: Ameryki, Azji, a nawet Afryki. Ci, którzy znają się na sztuce sakralnej, są pełni podziwu dla zabytków, jakie kryje ten kościół – zwyczajny tylko pozornie.
Ksiądz Franciszek Szulak, który proboszczem jest tu od kilkunastu lat, o swojej parafii wie tyle, że mógłby napisać książkę. Będąc kapłanem, przy okazji stał się kustoszem wręcz ,,chuchającym” na każdy kościelny zabytek. Pisze wnioski do publicznych instytucji o dofinansowania, stara się o dotacje na konserwację zabytków. Dodatkowo pomagają mu w tym wierni i, co najważniejsze, realizacja tej trudnej misji na razie mu się udaje.
Historia przyciąga
Zagraniczni turyści, zwiedzając kościół w Skibniewie, nie mogą uwierzyć, że tak wiele zabytków może się znajdować w wiejskim kościele. Niektórzy, jak pewna turystka z Kanady, radzą nawet proboszczowi, żeby w starej dzwonnicy otworzył kawiarenkę dla gości. Kawiarenka mogłaby zarabiać na kościół dzięki zwiedzającym obiekt turystach. Pomysł na razie nie przypadł księdzu do gustu.
Zabytki znajdujące się w tej świątyni zostały kilkanaście lat temu dokładnie opisane i zewidencjonowane w Ministerstwie Kultury. Dokumenty opisujące je tworzą grubą księgę. Trudno się temu dziwić, dzieje skibniewskiej parafii pod wezwaniem Świętego Wojciecha sięgają bowiem 1464 roku. Niektórzy parafianie pamiętają jeszcze, jak kilkadziesiąt lat temu obchodzono w Skibniewie jubileusz 500-lecia parafii.
Kiedy stawiano w tym miejscu pierwszy drewniany kościółek, wieś nosiła jeszcze nazwę Skibniewo. Wtedy dziedzicem wsi był niejaki Wojciech, nazwisko do tej pory nie jest nikomu znane. Ważne, że ufundował wsi kościół. Patrona świątyni wybrano od imienia dziedzica-fundatora. Święty Wojciech czuwa nad parafią. Pierwszy kościół spłonął. Parafianie postawili drugi. Przed 300 laty umieszczono w nim Ołtarz Przemienienia Pańskiego. Od tego dnia parafia obchodzi swój dzień w Święto Przemienienia Pańskiego. Żeby ożywić kult patrona, przed dziesięcioma laty do Skibniewa zostały sprowadzone relikwie świętego Wojciecha. Przekazał je biskup gnieźnieński.
Pierwszy kościół spłonął około 300 lat temu. Drugi, również drewniany, został zbudowany po pożarze. Stoi do dziś obok nowoczesnego murowanego kościoła. W murach zachowanego do dziś, choć nieużywanego na co dzień, drewnianego kościoła, udało się zgromadzić wiele zabytków. Jednym z nich jest drewniany relikwiarz. Został znaleziony niedawno, kiedy pierwszy zabytkowy ołtarz był przewożony do konserwatora zabytków w Warszawie. Na relikwiarzu widać ślady ręcznego pisma. Niewiele można z niego odczytać. Czytelna jest tylko data odprawienia pierwszej mszy świętej przy tym ołtarzu – był to rok 1701. W środku są ukryte relikwie, jednak nawet proboszcz nie wie czyje. Relikwiarz jest zabezpieczony plombą. Data określa wiek zabytkowego ołtarza. Drugi cenny ołtarz (Matki Bożej) pochodzi z 1726 r. Trzeci, poświęcony Świętej Trójcy, jest nieco młodszy, ale zachowane dokumenty nie pozwalają na dokładne określenie jego wieku.
Zimna ręka Kiedy obecny proboszcz przyjechał przed laty do tej parafii, właśnie kończyła się budowa murowanego kościoła. Zapoznał się z ministerialną ewidencją zabytków. Zobaczył wtedy, że wielu spośród opisanych w ewidencji przedmiotów w kościele nie ma. Zaczął ich szukać na parafialnych strychach i w piwniczkach. Wszystko po to, żeby je kompletować i gromadzić. Trafił do małego budynku znajdującego się obok kościoła. Przez setki lat był on przykościelną kostnicą.
– W środku leżało wiele desek, które wrzucili budujący nowy kościół górale.
– Pośliznąłem się na jednej z nich, spojrzałem w dół i moim oczom ukazała się wystająca spod desek ręka. Była biała. Dotknąłem jej i poczułem, że jest zimna. Pociągnąłem za nią
Ratować ołtarze
Nowy, murowany kościół stanął obok starego, drewnianego, w którym jeszcze przez prawie dwadzieścia lat znajdowały się zabytkowe ołtarze. Zadaniem proboszcza stało się ratowanie ich przed zniszczeniem. Msze w drewnianej świątyni były odprawiane tylko sporadycznie. Ołtarze stojące w rzadko otwieranym, prawie niewietrzonym drewnianym kościele niszczały, powstawały na nich pęknięcia. Trzeba było zacząć je ratować. Dwa ołtarze: najpierw w grudniu ubiegłego roku – Matki Boskiej, – Ich stan był już tak zły, że bałem się, iż w całości nie uda się ich dowieźć do Warszawy do konserwatora. Na szczęście się udało – cieszy się proboszcz.
Konserwacja była bardzo kosztowna. Parafia uzyskała na nią dotację – Musimy ratować to, co najcenniejsze – wciąż podkreśla proboszcz.
w starej kostnicy
i co zobaczyłem? – opowiada ksiądz głosem budzącym grozę. Kiedy już widzi, że historią przestraszył swego kolejnego rozmówcę, dodaje: – Figurkę Świętego Pawła. Teraz ta figurka, z wieloma innymi odnalezionymi zabytkami, jest eksponatem w muzeum, które powstało obok kościoła, w budynku po kostnicy. A historyjkę o ręce ksiądz proboszcz opowiada wszystkim zwiedzającym.
a potem w czerwcu bieżącego roku – ołtarz Przemienienia Pańskiego, zostały odnowione i trafiły do nowego kościoła.
z Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego. Pomogli także wierni.