Władze Mińska nie mogą zaliczyć tego roku do udanych. Przed burmistrzem proces z firmą Holma, która buduje w mieście basen. Firma zażyczyła sobie dopłaty w wysokości 8 mln zł (z VAT ok. 11 mln), gdyż ceny usług budowlanych znacznie wzrosły. W budżecie miasta takiej dopłaty dla firmy nie przewidziano. Sprawa trafiła do sądu.
Wielu oczekiwało, że już niebawem, zgodnie z zapowiedziami sprzed kampanii wyborczej do samorządu, będzie można korzystać z mińskiego basenu. Tuż przed wyborami samorządowymi szumnie uruchamiano lodowisko w kompleksie sportowym. To miała być zapowiedź, że po przejściowych kłopotach i opóźnieniach w finale inwestycji wszystko będzie w porządku. Stało się inaczej: 31 marca (taki był termin realizacji inwestycji) basen nie był wybudowany. Przesunięto więc termin oddania inwestycji do użytku na 1 września 2007 roku. Samorządowcy dopytywali się burmistrza Zbigniewa Grzesiaka o jego dobre serce i szczery gest, gdyż za opóźnienie w realizacji inwestycji nie domagał się od wykonawcy karnych odsetek… Tymczasem zamiast zakończenia inwestycji na basenie, firma Holma, tłumacząc, że od wiosny 2007 roku ceny materiałów i usług w budownictwie drastycznie wzrosły, zażądała od miasta dopłaty na dokończenie inwestycji. Wyliczyła sobie, że dodatkowe koszty wyniosą około 8 mln zł, co z podatkiem VAT wyniesie około 11 mln zł.
Zamiast basenu, który w pierwotnej wersji miał kosztować 9 mln zł (potem, po zmianach koncepcji samorząd przystał na wersję za 18 mln), obecnie zakończenie inwestycji miałoby pochłonąć z budżetu miasta około 30 mln zł. Firma Holma za dotychczasowe prace otrzymała już zapłatę w wysokości 16 mln zł. W przypadku budowy basenu w Mińsku szczególnego wydźwięku nabiera powiedzenie: „kto szybko płaci, ten dwa razy płaci”. Andrzej Kuć (radny) pytał burmistrza, jakie ten przedsięwziął kroki, przygotowując się do procesu z Holmą, by miasto nie musiało z budżetu wypłacać firmie żądanych dodatkowych 11 mln zł. Radny nie ukrywał, że miał nadzieję, iż burmistrz wynajął dobrych prawników, by „uratować” tak znaczącą kwotę. – Terminu procesu Sąd Okręgowy w Siedlcach jeszcze nie wyznaczył – skomentował Grzesiak. – Będziemy robić wszystko, by interesu miasta pilnować. To pierwszy przypadek dla sądu w Siedlcach, kiedy będzie rozpatrywana taka sprawa. W kraju podobnych orzeczeń za wiele nie ma. Burmistrz unikał odpowiedzi wprost: co zrobi, jak się przygotuje, by nie płacić 11 mln zł. Przypierany przez Kucia do muru, odparł: – Jak będzie potrzeba, to weźmiemy rzeczoznawcę. Na razie jest rzeczoznawca sądowy. Mamy także swojego prawnika w urzędzie i nie będziemy szukać innego na zewnątrz. Proces miasta z firmą Holma może toczyć się długimi miesiącami. A na placu budowy będzie pusto…