Miejscowej szkole poświęciła ponad 30 lat. Teraz, kiedy jest już na emeryturze, gmina chce ją wyrzucić z mieszkania, które przez 29 lat zajmowała w Domu Nauczyciela.
Marianna Jenda i jej dwaj dorośli synowie, na opuszczenie mieszkania mają czas do połowy października. Gmina chce ich eksmitować za dług, który już spłacili. Gmina rozwiązała umowę z lokatorami w 2005 roku, sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Sokołowie Podlaskim. Sąd wydał nakaz eksmisyjny w stosunku do Marianny i jej syna Marka. Sąd nie wziął pod uwagę drugiego, młodszego syna Marianny, który też jest zameldowany w tym mieszkaniu. Młodszy syn złożył pozew przeciwegzekucyjny do sądu w Sokołowie Podlaskim. Dlatego planowana na sierpień bieżącego roku eksmisja nie odbyła się. Miesiąc wcześniej Jendowie uregulowali wszystkie należności: zaległy czynsz, odsetki, opłaty sądowe i komornicze – w sumie ponad 13 tysięcy złotych. Gmina proponuje nauczycielce lokal zastępczy, bez ogrzewania i wody. Zdaniem rodziny emerytki, stan zdrowia pani Marianny nie pozwala jej
Nauczycielka w 1974 roku dostała od gminy pięćdziesięciopięciometrowe, dwupokojowe mieszkanie
w Domu Nauczyciela. Pracowała wtedy w szkole w Sterdyni, potem była kierowniczką świetlicy. Kiedy lokatorzy mieszkań znajdujących się w Domu Nauczyciela siedem lat temu, zaczęli wykupować lokale na własność, Marianna Jenda była jedyną osobą, która nie skorzystała z możliwości kupna.
– Nie było mnie na to stać. Mój syn miał ciężki wypadek samochodowy. Potem przez trzy lata leczył się. Dodatkowo zmarł mój mąż
i zostałam sama z dwoma synami
i skromną emeryturą – opowiada Marianna.
Przestała płacić czynsz. Teraz przyznaje, że było w tym dużo jej winy.
Zaległości wobec gminy w ciągu ostatnich kilku lat drastycznie rosły.
– Próbowaliśmy rozmawiać z wójtem. Chcieliśmy rozłożenia tego na raty. Różne propozycje padały z naszej strony. Pan wójt na wszystko odpowiadał „nie” – mówi Marianna Jenda.
Wójt Sterdyni, Czesław Zalewski twierdzi, że robił wszystko, żeby pomóc lokatorom, ale to oni nie chcieli płacić. – Problemy z tą rodziną mamy już od piętnastu lat.
Robiliśmy wszystko, żeby jakoś im pomóc, wysyłaliśmy wezwania, prośby. Wiele pism nawet nie było odebranych, korespondencja wracała – mówi wójt.
Zwrócili się do gminy o odstąpienie od eksmisji. – Chcemy, żeby wójt pozwolił nam zostać w tym mieszkaniu przynajmniej do wiosny – mówią.
Gmina nie chce o tym słyszeć. Nowy termin eksmisji został wyznaczony na połowę października.
– Uważam, że wójt powinien wykazać chociaż odrobinę człowieczeństwa
Wójt Czesław Zalewski: – Ja w tej chwili jestem bez szans, żeby pomóc tym państwu. W wymiarze prawnym nie mam tej możliwości. W wymiarze społecznym również tej możliwości nie mam. Obowiązuje mnie wyrok. Rezygnując z eksmisji, złamałbym prawo.
na mieszkanie w złych warunkach.
– Mama jest pod stałą opieką lekarza – mówi syn Marianny, Marek.
Zdaniem prawników, gmina może pozwolić Jendom na dalsze mieszkanie w Domu Nauczyciela.
– Ani prawo cywilne, ani prawo samorządowe, czyli ustawa
o samorządzie gminnym nie nakazują wójtowi wykonania eksmisji.
W szczególności w sytuacji, kiedy zaległości zostały uregulowane – mówi Henryk Lewandowski – radca prawny Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego.
Marianna Jenda i jej dwaj synowie zapowiadają, że o prawo do mieszkania będą walczyć do końca. Niekorzystny dla siebie wyrok Sądu Rejonowego w Sokołowie Podlaskim zaskarżyli już w Sądzie Okręgowym w Siedlcach.