Dziś przed obliczem Temidy stanęła dyrekcja SP ZOZ w Łukowie. Brakowało tam jednak łukowskiego starosty. Posiedzenie sądu, z powództwa Grzegorza Gomoły, zwolnionego z pracy dyrektora SP ZOZ, w Wydziale Pracy Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej rozpoczęło się o czasie. Przewodniczył mu sędzia Waldemar Bańka.
Powód podtrzymał swoje żądania. Pozwany, którym okazało się, że jest… dyrekcja SP ZOZ, a nie Zarząd Powiatu Łukowskiego stwierdził, że w tej kwestii aktualne jest stanowisko zawarte w pisemnej odpowiedzi skierowanej do sądu i do powoda przez zwalniającego go z pracy przełożonego. Czyli starosty, bo to on w imieniu Zarządu Powiatu wręczył Grzegorzowi Gomole wypowiedzenie umowy o pracę i doprowadził do jego zwolnienia.
Sytuacja jaką zaobserwowaliśmy w Wydziale Pracy Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej, chociaż zgodna z prawem (pracownik w razie zwolnienia może przed sąd pozwać jedynie swego pracodawcę, a Zarząd Powiatu pracodawcą nie jest lecz działał w jego imieniu), była co najmniej dziwna. Otóż na sali sądowej naprzeciwko siebie w ławach dla powoda i pozwanego zasiadły strony, które w rzeczywistości były i są „jedną stroną”. Tylko mechanizmy prawne i działania Zarządu Powiatu, wynikające z politycznych pobudek, doprowadziły do tego, że jednolita do lipca tego roku dyrekcja SP ZOZ, obecnie miała być dla siebie stronami sądowego sporu.
Powód, czyli dyrektor G. Gomoła, zaangażował do pracy w dyrekcji SP ZOZ, na stanowisku swego zastępcy, chirurga Mariusza Furlepę. Obaj dobrze współpracowali do chwili odejścia głównego szefa na przymusowy urlop przed rozwiązaniem umowy o pracę. Obaj do teraz są kolegami. Pełnomocnikiem SP ZOZ jest Katarzyna Łączek, radczyni prawna tej instytucji. Cała trójka: Gomoła, Furlepa i Łączek czynnie, poświęcając nawet swój wolny czas po godzinach pracy, walczyła o dobre imię szpitala, szkalowane przez ogólnopolskie TV, upowszechniające informacje o rzekomych zaniedbaniach personelu medycznego na Oddziale Dziecięcym (tzw. sprawa małej Zosi). To dzięki skrupulatnej analizie jedynego konkretnego dowodu w sprawie całego zamieszania – nagrania z telefonu komórkowego Anny R., wyszło na jaw, że film był nagrywany zaledwie przez kilka minut. Tymczasem oskarżający szpital o niecne działania wobec Zosi P., dziewczynki z Domu Dziecka, Anna R., Jarosław G. i Justyna G., wspierani przez Fundację „Razem Lepiej” Marka Szambelana, twierdzili, że mała pacjentka leżała w brudnych pieluchach całe dnie bez opieki. Wspomnianą analizę nagrań zrobionych komórka przeprowadziła radczyni prawna SP ZOZ K. Łączek. Na rozprawie miała stawać przeciwko dyrektorowi G. Gomole.
W odpowiedzi na pozew starosta Janusz Kozioł stwierdził, że główną przyczyną zwolnienia dyrektora SP ZOZ był brak nadzoru nad personelem medycznym, co doprowadziło do zaniedbania małej pacjentki, nagłośnienia sprawy przez media i narażenia placówki na utratę dobrego imienia. Czyli innymi słowy starosta wyjaśnił w piśmie sądowi i powodowi, że zwolnienie z pracy nastąpiło za „sprawę małej Zosi”. Jak w takiej sytuacji stroną sporu o przywrócenie do pracy może być wicedyrektor SP ZOZ ds. medycznych Mariusz Furlepa i radczyni prawna placówki Katarzyna Łączek?
M.in. ze względu na tę dziwaczną sytuację K. Łączek złożyła wniosek o „przypozwanie przed sad w charakterze interwenięta ubocznego starosty Janusza Kozioła, reprezentującego Zarząd Powiatu”.
Sąd dostrzegł wyjątkową sytuację zanim były dyrektor G. Gomoła i obecny po. dyrektor K. Furlepa skończyli składać wstępne wyjaśnienia. Po sakramentalnym pytaniu o możliwość zawarcia przez strony ugody i twierdzącej odpowiedzi powoda i pozwanego. Padło jeszcze jedno pytanie – czy SP ZOZ przyjmie G. Gomołę do pracy, bo powód ze swego żądania procesowego nie zrezygnował. I tutaj padła krótka odpowiedź: nie.
Wszystko wyglądało na to, że rozpocznie się normalne postępowanie procesowe, ale w tym momencie do sądu zwrócił się z wnioskiem pełnomocnik G. Gomoły: – Wysoki Sądzie! Jeśli można, to chciałbym złożyć sądowi wniosek o nierozpoczynanie tej rozprawy w dniu dzisiejszym. Jak strony zaczną zeznawać, to dojdzie do takiego usztywnienia, że żadna racjonalna ugoda nie będzie możliwa. Proponuję odłożyć rozprawę na następny, pierwszy możliwy termin, a strony wraz z Zarządem Powiatu podejmą próbę negocjacji, by dojść do porozumienia. Sąd zapewne widzi, że żadna z obecnych tutaj na sali stron nie ma ochoty na ten proces?
– Dostrzegam to, jak równiez złożoność i wyjątkowy charakter tej sprawy. Praktyka sądowa dowodzi prawdziwości słów pana pełnomocnika powoda, dlatego przyjmuję ten wniosek – stwierdził sędzia W. Bańka. – Następną rozprawę wyznaczam na 15 grudnia. Sąd staje się instytucją coraz popularniejszą, a wyrazem owej popularności są coraz odleglejsze terminy rozpraw.
* * *
Jeśli w trakcie tych negocjacji strony ustalą odszkodowanie finansowe, to nie będzie ono niskie. Co ważne, w obecnej sytuacji będzie je musiał swemu dawnemu dyrektorowi zapłacić SP ZOZ, a nie odpowiedzialne za całe zamieszanie Starostwo i radni koalicyjni. Większego absurdu nie znajdziemy ani w powieściach Haška, ani w twórczości Mtrożka. Czy starosta Janusz Kozioł umył już od wszystkiego ręce? A radny Andrzej Wisiński, który już w lutym tego roku na posiedzeniu Zarządu Powiatu domagał się zwolnienia dyrektora Gomoły?
O szczegółach będzie można przeczytać w papierowym i e-wydaniu „TS”.
Pisaliśmy już na ten temat:
► Zaczęło się od malutkiej Zosi
► Kamery i mikrofony w SP ZOZ Łuków
► Pielęgniarki pikietują w szpitalu
► Kontrowersje w sprawie Zosi, Fundacja kazała nagrywać
► Zapalne tematy na sesje Rady Powiatu Łukowskiego
► Narkotyki pod dywan
► Polityczne targi
► Czyściciele szpitala
► Kto chciał zagrać małą Zosią
► Dyrektor rozpoczyna dziś w sądzie walkę o dobre imię
Radny Andrzej Wisiński, już w lutym tego roku na posiedzeniu Zarządu Powiatu domagał się zwolnienia dyrektora Gomoły. Teraz okazuję się, że Zarząd i starosta niczemu nie są winni.
To paranoja.
A pani ordynator oddziału, na którym doszło ponoć do zaniedbań, za co oficjalnie zwolniono Gomołę, jest w komisji konkursowej, która wybierze nowego dyrektora. To może jeszcze tych “super rodziców”” do komisji niech wezmą.