Uczniowie Gimnazjum im. Króla Władysława Jagiełły w Trzebieszowie niechętnie wdziewają swoje uczniowskie ubiory.
amizelki z materiału bardziej drelich przypominającego niż jeans, trudno nazwać strojami szkolnymi. – Strój, jak nazwa mówi, powinien stroić a te nasze workowate kamizele wstyd nosić. ale założymy je, gdy nauczyciele też będą w takich samych przychodzić na lekcje – opowiadają trzebieszowscy gimnazjaliści.
Rodzice ostrzej oceniają szkolne stroje. – Ten ciuch szpeci mi córkę. Dziewczyna starała się jak mogła, by z tej kamizelki wydobyć jakiekolwiek piękno. Zapinała pasek w talii, próbowała przypinać ozdoby. Wszystko na darmo, bo ten bury ciuch żadnego piękna w sobie nie ma – mówi pani Jadwiga, matka szczupłej pierwszoklasistki. Czemu rodzice uczniów z Trzebieszowa są tak rozeźleni? Okazuje się, że powodów rodzicielskiej złości jest kilka. Po pierwsze, gdy przed wakacjami tego roku samorząd szkolny i wychowawcy dokonywali wyboru mundurków spośród kilku różnych wzorów, nie brali w tym udziału uczniowie, którzy od września mieli rozpocząć naukę w klasie pierwszej. Starsi gimnazjaliści też twierdzą, że „nie mieli wiele do gadania”, bo wzory wybrali nauczyciele i wcześniejsza dyrektorka placówki, Wanda Szaniawska. Nie to jednak denerwuje rodziców. Oni, w odróżnieniu od swych pociech, są bardziej pragmatyczni. Twierdzą, że na zebraniu przed wakacjami mówiono, że w trzebieszowskim gimnazjum miały być wprowadzone jeansowe bluzy po 55 zł sztuka. – Gdzie się podziały rękawy?! – irytują się rodzice gimnazjalistów. – Zamiast bluz, dzieci otrzymały kamizelki. Też za 55 zł. Coś tu nie gra, bo koszt ich uszycia nie przewyższa 30 zł – dodaje jedna z matek, która zna się nieco na krawiectwie. – Dlaczego do szkoły dostarczono jednakowe drelichy dla chłopców i dziewcząt? Dziewczyny muszą zapinać ubrania na męską stronę! To partactwo! Mieszkańcy Trzebieszowa, mający dzieci w tamtejszym gimnazjum, wyjaśniają, że awantura z tego powodu nie wybuchła tylko dlatego, że sporo osób otrzymało z Urzędu Gminy po 50 zł dopłaty do mundurków. O 5 zł nikomu nie chce się kopii kruszyć, lecz są i tacy, którzy mówią, że gdyby te pieniądze dać szkole, np. na pomoce naukowe, to byłby z nich dużo większy pożytek. – Nie ja kazałem ubierać uczniów w mundurki, tylko Giertych. Dlatego jako przedstawiciel samorządu nie poczuwam się do jakiejkolwiek odpowiedzialności za powstałe zamieszanie – stwierdził Krzysztof Woliński, wójt Trzebieszowa. Dodał też, że widział opisywane kamizelki i nie podobały mu się, ale o zarzutach stawianych przez rodziców dowiedział się dopiero od reportera „TS”. – Jeśli przysłano ubiory niezgodne z wcześniejszymi ustaleniami, rodzice i wychowawcy nie powinni ich przyjmować – mówi K. Woliński. Z kłopotami mundurkowymi w gimnazjum musi się uporać jego dyrektor, Zbigniew Smarż. Rozwiązanie sprawy jest dla niego tym trudniejsze, że pracę rozpoczął tu we wrześniu tego roku. – To nie jest kwestia prawna, ale estetyczna. Moje zdanie o tym, czy mi się mundurki podobają, czy nie, jest najmniej istotne. Ponieważ obowiązuje nadal rozporządzenie ministra edukacji, nie zmuszam, lecz zachęcam uczniów do noszenia szkolnego stroju, bo nie ma w nim niczego gorszącego. A wady techniczne trzeba poprawić. Około 20 kamizelek zwróciliśmy producentowi do usunięcia drobnych niedoróbek, jak np. tego „męskiego” zapięcia w ubiorze dla dziewcząt – wyjaśnia Z. Smarż.
