REKLAMA
10.6 C
Siedlce
Reklama

Granice obrony

W Mikłusach w gminie Trzebieszów ktoś pobił ucznia. Miał nim być zamieszkujący w sąsiedniej wsi mężczyzna. Redakcję o zdarzeniu poinformował anonimowy rozmówca, który twierdził, że widział jego przebieg i że napastnikiem był policjant.
Jak było naprawdę?

Nie, na miejscu nie okazało się, że sprawy nie ma i nigdy nie było. Rzeczywiście na boisku Szkoły Podstawowej w Mikłusach doszło do nieprzyjemnych zdarzeń, które mogły mieć swój epilog np. na sali sądowej. Ich przebieg był jednak inny od opisów, zgłaszanych do redakcji przez zatroskanego obserwatora. 

Dojrzewanie i końskie zaloty 
Bohaterami zajścia w Mikłusach są: dwaj uczniowie najstarszych klas tamtejszej podstawówki, Mateusz i Marek, ich koleżanka Agnieszka oraz jej ojciec Tadeusz. Aktorami drugiego planu jest troje innych dzieci: Ania, Darek i Mariusz. Chłopcom w okresie dojrzewania przychodzą do głów różne niemądre pomysły. Wygłupiając się, chcą skupić na sobie uwagę dziewcząt. Od lat podobne zachowania określano mianem końskich zalotów. No bo zamiast być miłymi dla koleżanek, ich koledzy starają się wyróżnić grubiaństwem i chamskim wobec nich zachowaniem. Takie m.in. zachowanie uczniów, jak informuje Marek Kulpa, dyrektor szkoły w Mikłusach, od pewnego czasu troskało pedagogów. Co jakiś czas starali się wpływać na swoich podopiecznych pedagogicznie, ale uzyskiwane pozytywne efekty były krótkotrwałe. Mateuszowi Agnieszka nawet trochę się podobała. Dlatego zaczął jej dokuczać. Do pomocy, by było raźniej „pośmiać się z baby”, dobrał sobie Marka. Feralnego dnia normalnie przesadzili. Zaczęli Agnieszce dokuczać, szarpać ją. Ktoś nawet powiedział, że Mateusz ją wtedy uderzył. Dziewczyna poszła do domu zapłakana i poskarżyła się rodzicom.
 

Ojciec bije w obronie córki Newton odkrył, że każda akcja budzi reakcję. Jego fizyczne twierdzenie nadaje się też do opisywania zachowań społecznych. Na reakcję rodziców Agnieszki, a konkretnie jej ojca, zbulwersowanego tym, co stało się w szkole, długo czekać nie było trzeba. Grudniowego dnia przyszedł do szkoły. Początkowo zamierzał porozmawiać z dyrektorem i wychowawcami chłopaków, ale jak wszedł na boisko i zobaczył Mateusza, przed oczyma stanęła mu zapłakana córka. Niewiele myśląc, złapał „szczeniaka” za frak i postąpił jak… ojciec. Trzasnął młokosa w „dziób” jak ojciec krnąbrnego syna, tyle że rodzicem Mateusza nie był. Zdarzenie widział Marek oraz troje dzieci, które wyszły z budynku na boisko: Ania, Darek oraz Mariusz. Prawdopodobnie zajście miała biernie obserwować jedna z pań pracujących w szkole, lecz późniejsze dochodzenie prowadzone przez dyrektora M. Kulpę, żadnej z tych informacji nie potwierdziło. Świadkowie i ci, którzy o spoliczkowaniu ucznia przez ojca ich szkolnej koleżanki dowiedzieli się z drugich ust, czuli, że w powietrzu wisi afera. Pan Tadeusz nie jest przecież w końcu byle kim. Pracuje w policji. Takie osoby jak pan Tadeusz powinny w dwójnasób trzymać emocje na wodzy, bo są brane pod lupę przez wszystkich. Nie ma się więc czemu dziwić, że zaraz po zajściu na boisku ktoś zaalarmował redakcję, koloryzując nieco zdarzenia. 

Przeprosiny czy mataczenie 
Ojciec Agnieszki jest policjantem, a od jakiegoś czasu w tej służbie nie są tolerowane występki przeciwko prawu, jeśli funkcjonariusze byli skazani przez sąd. Nawet jeśli sprawa miałaby charakter cywilno-skargowy, czyli byłaby wszczynana z powództwa prywatnego. Krótko mówiąc, panu Tadeuszowi zajście na boisku w Mikłusach mogłoby bardzo zaszkodzić w karierze zawodowej. Gdy ochłonął z emocji, gdy przemyślał sprawę, doszedł do takiego samego wniosku. Postanowił załatwić rzecz po męsku, a przy okazji być może uratować skórę. Umówił się na spotkanie z rodzicami Mateusza, którego w szkole uderzył w twarz. Pojechał do nich, przeprosił za niewłaściwe zachowanie zarówno chłopca, jak i jego matkę. Wyjaśnił, że nie miał złych intencji, że bronił swego dziecka… Matka Mateusza przeprosiny przyjęła i nie ma zamiaru wnosić skarg do sądu. Zdaje sobie sprawę, że ojcu Agnieszki puściły nerwy. Wie, że zachowanie jej Mateuszka było dalekie od przyjętych norm i w razie procesu wyszłyby na jaw inne sprawki chłopaków ze szkoły w Mikłusach. – Pojawiło się już sporo różnych insynuacji i nieprawdziwych informacji. Nie chciałbym, by wyszło teraz, że nie radzimy sobie z negatywnymi zachowaniami uczniów – dodaje dyrektor Marek Kulpa ze szkoły w Mikłusach. – Tak nie jest, bo podejmujemy środki zaradcze, ale wiek dojrzewania młodzieży należy do jednego z trudniejszych momentów w procesie wychowawczym. Postąpiłem zgodnie z przepisami, bo o zajściu poinformowałem Posterunek Policji w Trzebieszowie. 

Wiesz coś? Powiedz prokuratorowi! 
Tajemniczy mężczyzna, telefonujący do reporterów „TS”, nie chciał ujawnić nazwiska pomimo zapewnienia, że pozostanie ono do wiadomości redakcji. Twierdził, że jest rodzicem jednego z uczniów szkoły w Mikłusach i obawia się o niego. W tonie alarmującym stwierdził, że pan Tadeusza, „który pobił Mateusza”, odwiedza świadków zdarzenia i nakłania ich, by nie zeznawali w sprawie zajścia. By nie składali skarg. Policja po meldunku dyrektora M. Kulpy wszczęła postępowanie wyjaśniające i przesłuchała, kogo było trzeba. Komendant posterunku w Trzebieszowie, Grzegorz Śledź, powiedział, że nie wykryto żadnych prób zastraszania świadków czy matactwa. – Potwierdzam, że pan Tadeusz z własnej woli wyjaśnił wszystko i sprawę załagodził. Wobec braku formalnej skargi matki nieletniego, postępowanie zakończyliśmy – powiedział policjant z Trzebieszowa. – Ojciec Agnieszki jest jednym z aktywniejszych rodziców. Bardzo często udziela się na rzecz szkoły. Wielokrotnie rozmawialiśmy o sprawach związanych z problemami wychowawczymi dzieci. To dobry człowiek – ocenia dyrektor podstawówki w Mikłusach i dodaje – Publiczne rozgrzebanie sprawy spowoduje, że wszyscy będą mieli pretensje do wszystkich. Jeśli wasz informator zna jakieś fakty, o których ja nie wiem i nie wie o nich policja, to najwłaściwszym miejscem, gdzie można je ujawnić pod odpowiedzialnością karną za kłamstwa, jest prokuratura.

Newton odkrył, że każda akcja budzi reakcję. Jego fizyczne twierdzenie nadaje się też do opisywania zachowań społecznych. Na reakcję rodziców Agnieszki, a konkretnie jej ojca, zbulwersowanego tym, co stało się w szkole, długo czekać nie było trzeba. Grudniowego dnia przyszedł do szkoły. Początkowo zamierzał porozmawiać z dyrektorem i wychowawcami chłopaków, ale jak wszedł na boisko i zobaczył Mateusza, przed oczyma stanęła mu zapłakana córka. Niewiele myśląc, złapał „szczeniaka” za frak i postąpił jak… ojciec. Trzasnął młokosa w „dziób” jak ojciec krnąbrnego syna, tyle że rodzicem Mateusza nie był. Zdarzenie widział Marek oraz troje dzieci, które wyszły z budynku na boisko: Ania, Darek oraz Mariusz. Prawdopodobnie zajście miała biernie obserwować jedna z pań pracujących w szkole, lecz późniejsze dochodzenie prowadzone przez dyrektora M. Kulpę, żadnej z tych informacji nie potwierdziło. Świadkowie i ci, którzy o spoliczkowaniu ucznia przez ojca ich szkolnej koleżanki dowiedzieli się z drugich ust, czuli, że w powietrzu wisi afera. Pan Tadeusz nie jest przecież w końcu byle kim. Pracuje w policji. Takie osoby jak pan Tadeusz powinny w dwójnasób trzymać emocje na wodzy, bo są brane pod lupę przez wszystkich. Nie ma się więc czemu dziwić, że zaraz po zajściu na boisku ktoś zaalarmował redakcję, koloryzując nieco zdarzenia. Ojciec Agnieszki jest policjantem, a od jakiegoś czasu w tej służbie nie są tolerowane występki przeciwko prawu, jeśli funkcjonariusze byli skazani przez sąd. Nawet jeśli sprawa miałaby charakter cywilno-skargowy, czyli byłaby wszczynana z powództwa prywatnego. Krótko mówiąc, panu Tadeuszowi zajście na boisku w Mikłusach mogłoby bardzo zaszkodzić w karierze zawodowej. Gdy ochłonął z emocji, gdy przemyślał sprawę, doszedł do takiego samego wniosku. Postanowił załatwić rzecz po męsku, a przy okazji być może uratować skórę. Umówił się na spotkanie z rodzicami Mateusza, którego w szkole uderzył w twarz. Pojechał do nich, przeprosił za niewłaściwe zachowanie zarówno chłopca, jak i jego matkę. Wyjaśnił, że nie miał złych intencji, że bronił swego dziecka… Matka Mateusza przeprosiny przyjęła i nie ma zamiaru wnosić skarg do sądu. Zdaje sobie sprawę, że ojcu Agnieszki puściły nerwy. Wie, że zachowanie jej Mateuszka było dalekie od przyjętych norm i w razie procesu wyszłyby na jaw inne sprawki chłopaków ze szkoły w Mikłusach. – Pojawiło się już sporo różnych insynuacji i nieprawdziwych informacji. Nie chciałbym, by wyszło teraz, że nie radzimy sobie z negatywnymi zachowaniami uczniów – dodaje dyrektor Marek Kulpa ze szkoły w Mikłusach. – Tak nie jest, bo podejmujemy środki zaradcze, ale wiek dojrzewania młodzieży należy do jednego z trudniejszych momentów w procesie wychowawczym. Postąpiłem zgodnie z przepisami, bo o zajściu poinformowałem Posterunek Policji w Trzebieszowie. Tajemniczy mężczyzna, telefonujący do reporterów „TS”, nie chciał ujawnić nazwiska pomimo zapewnienia, że pozostanie ono do wiadomości redakcji. Twierdził, że jest rodzicem jednego z uczniów szkoły w Mikłusach i obawia się o niego. W tonie alarmującym stwierdził, że pan Tadeusza, „który pobił Mateusza”, odwiedza świadków zdarzenia i nakłania ich, by nie zeznawali w sprawie zajścia. By nie składali skarg. Policja po meldunku dyrektora M. Kulpy wszczęła postępowanie wyjaśniające i przesłuchała, kogo było trzeba. Komendant posterunku w Trzebieszowie, , powiedział, że nie wykryto żadnych prób zastraszania świadków czy matactwa. – Potwierdzam, że pan Tadeusz z własnej woli wyjaśnił wszystko i sprawę załagodził. Wobec braku formalnej skargi matki nieletniego, postępowanie zakończyliśmy – powiedział policjant z Trzebieszowa. – Ojciec Agnieszki jest jednym z aktywniejszych rodziców. Bardzo często udziela się na rzecz szkoły. Wielokrotnie rozmawialiśmy o sprawach związanych z problemami wychowawczymi dzieci. To dobry człowiek – ocenia dyrektor podstawówki w Mikłusach i dodaje – Publiczne rozgrzebanie sprawy spowoduje, że wszyscy będą mieli pretensje do wszystkich. Jeśli wasz informator zna jakieś fakty, o których ja nie wiem i nie wie o nich policja, to najwłaściwszym miejscem, gdzie można je ujawnić pod odpowiedzialnością karną za kłamstwa, jest prokuratura.

32 KOMENTARZE
  1. co z niego za policjant??? sam wymierza sprawiedliwosć??? czy takim jak on to już w naszym kraju wszystko wolno??? to już lekka przesada, myśli, że jak jest policjantem, to cyt.”złapać szczeniaka za frak, (…) trasznąć młokosa w dziób…” przecież nie jest jego ojcem!!!
    ale trzeba przyznać, mataczenie poszło nieźle – wszystkim…

  2. co z niego za policjant??????????????????
    co z niego za policjant??? sam wymierza sprawiedliwosć??? czy takim jak on to już w naszym kraju wszystko wolno??? to już lekka przesada, myśli, że jak jest policjantem, to cyt.”złapać szczeniaka za frak, (…) trasznąć młokosa w dziób…” przecież nie jest jego ojcem!!!
    ale trzeba przyznać, mataczenie poszło nieźle – wszystkim…

  3. Od jednego mocniejszego klapsa nikomu jeszcze nic wielkiego się nie stało. Ojciec dobrze zrobił, a na miejscu ojców tych chłopaków to bym jeszcze w domu poprawiła. I dobrze, że sprawę rozwiązuje się prywatnie bez pomocy sądów. Do sądy powinny być od innych spraw.

  4. spokojna głowa
    Od jednego mocniejszego klapsa nikomu jeszcze nic wielkiego się nie stało. Ojciec dobrze zrobił, a na miejscu ojców tych chłopaków to bym jeszcze w domu poprawiła. I dobrze, że sprawę rozwiązuje się prywatnie bez pomocy sądów. Do sądy powinny być od innych spraw.

  5. ciekawe, co na to jego szefowie z komendy wojewódzkiej? może wcale nic nie wiedzą? proponuję, aby ich jak najszybciej poinformować i niech zbadają całą tę sprawę, ale musza to zrobić niezalezni policjanci, bo inaczej będzie tak, jak teraz, czyli nic. sądzę, że żadne prawo nie przewiduje takiego działania, aby policjant mógł bezkarnie wymierzać ręcznie sprawiedliwość na cudzych dzieciach i nikt z państwa napewno nie chciałby, aby wymierzał w ten sposób akurat na państwa dziecku? gdzie jest ta granica i co go upoważnia do takiego karania dziecka, od tego są rodzice, a że on akurat jest policjantem to sam powinien najlepiej znać przepisy. tym bardziej jako policjant powinien się tak nie zachowywać tylko wyjaśnić sprawę z rodzicami dziecka i dlatego powieni być jak najszybciej ukarany służbowo przez swoich przełożonych!!! takie rzeczy wogóle nie powinny mieć miejsca bo niedługo dojdzie do tego żę posunie się dalej…

  6. co na to jego szef?
    ciekawe, co na to jego szefowie z komendy wojewódzkiej? może wcale nic nie wiedzą? proponuję, aby ich jak najszybciej poinformować i niech zbadają całą tę sprawę, ale musza to zrobić niezalezni policjanci, bo inaczej będzie tak, jak teraz, czyli nic. sądzę, że żadne prawo nie przewiduje takiego działania, aby policjant mógł bezkarnie wymierzać ręcznie sprawiedliwość na cudzych dzieciach i nikt z państwa napewno nie chciałby, aby wymierzał w ten sposób akurat na państwa dziecku? gdzie jest ta granica i co go upoważnia do takiego karania dziecka, od tego są rodzice, a że on akurat jest policjantem to sam powinien najlepiej znać przepisy. tym bardziej jako policjant powinien się tak nie zachowywać tylko wyjaśnić sprawę z rodzicami dziecka i dlatego powieni być jak najszybciej ukarany służbowo przez swoich przełożonych!!! takie rzeczy wogóle nie powinny mieć miejsca bo niedługo dojdzie do tego żę posunie się dalej…

  7. z tego pieska to podobno niezłe ziółko??? mieszkam niedaleko jego miejsca pracy i coś na ten temat wiem. niezłe lody kręci na różnych pałaszczyznach życia (hahaha)

  8. niezłe z niego ziółko
    z tego pieska to podobno niezłe ziółko??? mieszkam niedaleko jego miejsca pracy i coś na ten temat wiem. niezłe lody kręci na różnych pałaszczyznach życia (hahaha)

  9. Panie Piotrze, czy gdyby ten policjant w taki sam sposób wymierzył sprawiedliwość na pana dziecku bez rozmowy z panem, to jak by się pan zachował? czy też by go pan tak bronił tendencyjnym artykułem, , podejrzewam, że byłoby wprost odwrotnie! co pan więc z tego ma, czyste sumienie, czy jeszcze coś????

  10. do Piotrusia Pana
    Panie Piotrze, czy gdyby ten policjant w taki sam sposób wymierzył sprawiedliwość na pana dziecku bez rozmowy z panem, to jak by się pan zachował? czy też by go pan tak bronił tendencyjnym artykułem, , podejrzewam, że byłoby wprost odwrotnie! co pan więc z tego ma, czyste sumienie, czy jeszcze coś????

  11. Zuzia ma racje, sprawę tę powinni zbadać przełożeni tego policjanta! być może nie jest to cała prawda i wszystkiemu trzeba sie przyjrzeć bliżej przez oosoby nie zwiazane z jego otoczeniem. sam fakt wejścia jego na teren szkoły i ręczne wymierzenie sprawiedliwosci na cudzym dziecku jest wręcz naganne i dlatego powinien ponieść tego wyraźne konsekwencje. od wymierzania sprawiedliwości są bowiem niezawisłe i sprawiedliwe sądy. na wsiach wiadomo też, że kruk krukowi oka nie wykole..

  12. sprawę powinni zbadać jego przełożeni
    Zuzia ma racje, sprawę tę powinni zbadać przełożeni tego policjanta! być może nie jest to cała prawda i wszystkiemu trzeba sie przyjrzeć bliżej przez oosoby nie zwiazane z jego otoczeniem. sam fakt wejścia jego na teren szkoły i ręczne wymierzenie sprawiedliwosci na cudzym dziecku jest wręcz naganne i dlatego powinien ponieść tego wyraźne konsekwencje. od wymierzania sprawiedliwości są bowiem niezawisłe i sprawiedliwe sądy. na wsiach wiadomo też, że kruk krukowi oka nie wykole..

  13. A ja uważam że można zrozumieć ojca córki skrzywdzonej przez chłopaków – choć może im też nie zależało na cierpieniu dziewczynki, zapomnieli sie i klops – zbyt wiele widać i słychać o “możliwościach” młodzieży, a policjant z pewnością wie więcej niż przeciętne dziecko neostrady… lub “zuzia – głośna buzia”.
    Podoba mi się że strony nie zrobiły z tego sprawy do Strassburga, lecz wytłumaczyli sobie i po bólu. Dość pieniactwa!

  14. z małej chmury wielki deszcz chcieliby widzieć żądni hałasu “postronni”
    A ja uważam że można zrozumieć ojca córki skrzywdzonej przez chłopaków – choć może im też nie zależało na cierpieniu dziewczynki, zapomnieli sie i klops – zbyt wiele widać i słychać o “możliwościach” młodzieży, a policjant z pewnością wie więcej niż przeciętne dziecko neostrady… lub “zuzia – głośna buzia”.
    Podoba mi się że strony nie zrobiły z tego sprawy do Strassburga, lecz wytłumaczyli sobie i po bólu. Dość pieniactwa!

  15. Zgodze sie z Garvolę, że zawsze trzeba szukac porozumienia na drodze pozasadowej, jezeli istnieje na to szansa. Pragne jednak zwrocic uwage, iz policjant, czyli funkcjonariusz publiczny (jak to ostatnio w Rodzinie Zastępczej pan Boberek powiedzial: “osoba zaufania publicznego”) powinien panowac nad soba (nie wspominajac o dawaniu przykladu…). Przelozeni powinni zbadac sprawe i wyjasnic watpliwosci z bohaterem scenariusza.

  16. cóż…
    Zgodze sie z Garvolę, że zawsze trzeba szukac porozumienia na drodze pozasadowej, jezeli istnieje na to szansa. Pragne jednak zwrocic uwage, iz policjant, czyli funkcjonariusz publiczny (jak to ostatnio w Rodzinie Zastępczej pan Boberek powiedzial: “osoba zaufania publicznego”) powinien panowac nad soba (nie wspominajac o dawaniu przykladu…). Przelozeni powinni zbadac sprawe i wyjasnic watpliwosci z bohaterem scenariusza.

  17. akurat ten pan pomylił się chyba z powołaniem, bo do osoby zaufania publicznego, to jemu akurat bardzo daleko, popytajcie ludzi, którzy mogą powiedzieć dużo na ten temat!!! oby jak najmniej w naszym kraju takich stróżów prawa!

  18. pomyłka z powołaniem
    akurat ten pan pomylił się chyba z powołaniem, bo do osoby zaufania publicznego, to jemu akurat bardzo daleko, popytajcie ludzi, którzy mogą powiedzieć dużo na ten temat!!! oby jak najmniej w naszym kraju takich stróżów prawa!

  19. Czytelnik piszący do mnie jako do Piotrusia Pana pyta czy też bym tak samo postąpił, gdyby policjant uderzył moje dziecko. Oczywiście sytuacja zależy od okoliczności. Jeśli byłoby tak jak w Mikłusach, to sprałbym gówniarza własnoręcznie w domu, a przynajmniej (bo nie jestem zwolennikiem bicia) srogo ukarał. Jeśliby okoliczności były takie, że nie byłoby żadnej winy mego dziecka – poszedłbym do prokuratora i do przełożonych tego policjanta.

    Dalej Czytelnik ocenił, że policjanta bronię. I zasugerował, że coś z tego mam. No jasne, że mam. Policjant dał mi niezłą łapówkę. Powiedziałem mu, że marzy mi się Mitsubichi Pajero. Kupił mi nóweczkę najszybciej jak się dało i odstawił pod dom. 😀

    Oj Czytelniku, Czytelniku… Tak na poważnie to Twe słowa żalem tylko napawać mogą, bo sądzisz innych według najgorszych wzorców. Nie chcę w ogóle dopuszczać takiej myśli, że osądzasz ich po sobie! Czy myślisz, że jak ktoś bierze w łapę za zrobienie tego co do niego należy, to już wszyscy biorą?
    To smutne, że w tak złych barwach postrzegasz świat współczuć tylko mogę…

    A co do obiektywizmu artykułu mam pytanie: czy zechciałbyś podać mi jeśli nie definicję, to przynajmniej jakiś konspekt takiego obiektywnego przedstawienia? Bo mnie jeszcze niecałe 10 lat temu uczono, że trzeba przedstawić dla obiektywności rzeczy dwie strony medalu i ja je w tekscie pokazałem. Tak sądzę. Czy dla Ciebie byłoby obiektywnie, gdybym zgnoił policjanta, dlatego, że jest policjantem? Odpowiedz!

    Pozdrawiam serdecznie.

  20. W odpowiedzi Czytelnikowi
    Czytelnik piszący do mnie jako do Piotrusia Pana pyta czy też bym tak samo postąpił, gdyby policjant uderzył moje dziecko. Oczywiście sytuacja zależy od okoliczności. Jeśli byłoby tak jak w Mikłusach, to sprałbym gówniarza własnoręcznie w domu, a przynajmniej (bo nie jestem zwolennikiem bicia) srogo ukarał. Jeśliby okoliczności były takie, że nie byłoby żadnej winy mego dziecka – poszedłbym do prokuratora i do przełożonych tego policjanta.

    Dalej Czytelnik ocenił, że policjanta bronię. I zasugerował, że coś z tego mam. No jasne, że mam. Policjant dał mi niezłą łapówkę. Powiedziałem mu, że marzy mi się Mitsubichi Pajero. Kupił mi nóweczkę najszybciej jak się dało i odstawił pod dom. 😀

    Oj Czytelniku, Czytelniku… Tak na poważnie to Twe słowa żalem tylko napawać mogą, bo sądzisz innych według najgorszych wzorców. Nie chcę w ogóle dopuszczać takiej myśli, że osądzasz ich po sobie! Czy myślisz, że jak ktoś bierze w łapę za zrobienie tego co do niego należy, to już wszyscy biorą?
    To smutne, że w tak złych barwach postrzegasz świat współczuć tylko mogę…

    A co do obiektywizmu artykułu mam pytanie: czy zechciałbyś podać mi jeśli nie definicję, to przynajmniej jakiś konspekt takiego obiektywnego przedstawienia? Bo mnie jeszcze niecałe 10 lat temu uczono, że trzeba przedstawić dla obiektywności rzeczy dwie strony medalu i ja je w tekscie pokazałem. Tak sądzę. Czy dla Ciebie byłoby obiektywnie, gdybym zgnoił policjanta, dlatego, że jest policjantem? Odpowiedz!

    Pozdrawiam serdecznie.

  21. Zuzia rozsądnie pyta o granice postępowania policji w procederze wymierzania kar, Alicja stwierdza, że policjant nie miał prawa wejść na teren szkoły i bić cudzego dziecka. Zuzia jeszcze dopisuje, że kto jak kto, ale policjant powinien znać przepisy.

    No to tak: facet powinien postąpić inaczej niż postąpił, nawet gdyby był szambonurkiem. A skoro jest policjantem, to powinien pilnować się po dwakroć bardziej. Bez dwóch zdań popełnił duży błąd, co wykazałem na wstępie tekstu stwierdzając, że mógł go on kosztować sprawę w sądzie, skazanie i koniec kariery. Gość zmitygował się w porę i sprawę naprawił jak umiał. Czy to źle, że przeprosił chłopaka i jego matke? Porozumieli się. O co więc szanowni doradzacze jeszcze chodzi? Tak z ręką na sercu zależy Wam na prewencji czy na taniej sensacji i pieniactwie? Alicji jeszcze powiem, że do szkoły poszedł jako rodzić. Dalej twierdzisz, że nie miał tam prawa wchodzić?

    A teraz kolejne argumenty i wątpliwości Zuzi, która twierdzi, że sprawę powinni zbadać przełożeni tego policjanta z KWP. No tak jest to pewien pomysł, ale w policji, strukturze hierarchicznej i zmilitaryzowanej panują stosunki wojskowe. Jest meldunek – będzie działanie. Nikt nie składał skarg ani do prokuratury, ani do sądu, ani tez do KWP. Nikt z rodziców. bo oni zgodnie z prawem są uprawnieni do skarżenia w kwestiach rozpatrywanych w trybie prywatnoskargowym. A więc na jakiej podstawie ma KWP podejmować działania kontrolne ośmielę się zapytać? Na podstawie mętnych donosów takie jak Mieszkańca gminy Zbuczyn, albo jak insynuacje Grzesia? Skoro, jak twierdzi zbuczynianin, z policjanta jest niezłe ziółko, bo mieszka niedaleko jego miejsca pracy i coś wie o tym, że niezłe on lody kręci na różnych pałaszczyznach życia, to niech idzie do prokuratury.
    Grześ twierdzi, że policjant pomylił się z powołaniem i wiedzą to jacyś anonimowi “inni”. Typowa manipulacja opinią publiczną. Z tym przecież też do prokuratora nie pójdzie, co
    doradzałem na łamach “TS”. Tam po ostrzeżeniu o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań (do 3 lat pozbawienia wolności) powie całą prawdę. Nie chce powiedzieć tago ani Mieszkaniec gminy Zbuczyn ani Grześ? Ano właśnie. Najlepiej pluć jadem w Internecie…

    I na koniec, by nie było, że to koledzy prowadzili sprawę kolegi i ją umorzyli po znajomości. Tak nie było. Sprawą zajęła się komenda policji z innego powiatu niż ten, w którym pracuje bohater reportażu. Nikt nikogo nie chronił. Było prowadzone normalne postępowanie wyjaśniające. Widziałem Akta i rozmawiałem z tymi policjantami, którzy sprawę prowadzili. Apeluję: więcej zaufania do autora. Ja naprawdę nie wyssałem sobie tego wszystkiego co napisałem z własnego kciuka, tylko prowadziłem reporterskie śledztwo przez kilka dni. Ale jeśli czegoś nie zauważyłem, do czegoś nie dotarłem, co jest przeciez jak najbardziej możliwe, bo jestem jeden i nie mam żadnego aparatu urzędowego jak policjant czy prokurator, to chętnie się dowiem. Ale zasada: ploty mnie nie interesują. Jak ktoś coś chce mi powiedzieć, to pod warunkiem podania personaliów. Do wiadomości redakcji oczywiście, a nie na łamy. Mój telefon: 508266904.

    No i to by było na tyle w tej sprawie. Pozdrawiam!:-)

  22. A teraz odpowiedź zbiorowa
    Zuzia rozsądnie pyta o granice postępowania policji w procederze wymierzania kar, Alicja stwierdza, że policjant nie miał prawa wejść na teren szkoły i bić cudzego dziecka. Zuzia jeszcze dopisuje, że kto jak kto, ale policjant powinien znać przepisy.

    No to tak: facet powinien postąpić inaczej niż postąpił, nawet gdyby był szambonurkiem. A skoro jest policjantem, to powinien pilnować się po dwakroć bardziej. Bez dwóch zdań popełnił duży błąd, co wykazałem na wstępie tekstu stwierdzając, że mógł go on kosztować sprawę w sądzie, skazanie i koniec kariery. Gość zmitygował się w porę i sprawę naprawił jak umiał. Czy to źle, że przeprosił chłopaka i jego matke? Porozumieli się. O co więc szanowni doradzacze jeszcze chodzi? Tak z ręką na sercu zależy Wam na prewencji czy na taniej sensacji i pieniactwie? Alicji jeszcze powiem, że do szkoły poszedł jako rodzić. Dalej twierdzisz, że nie miał tam prawa wchodzić?

    A teraz kolejne argumenty i wątpliwości Zuzi, która twierdzi, że sprawę powinni zbadać przełożeni tego policjanta z KWP. No tak jest to pewien pomysł, ale w policji, strukturze hierarchicznej i zmilitaryzowanej panują stosunki wojskowe. Jest meldunek – będzie działanie. Nikt nie składał skarg ani do prokuratury, ani do sądu, ani tez do KWP. Nikt z rodziców. bo oni zgodnie z prawem są uprawnieni do skarżenia w kwestiach rozpatrywanych w trybie prywatnoskargowym. A więc na jakiej podstawie ma KWP podejmować działania kontrolne ośmielę się zapytać? Na podstawie mętnych donosów takie jak Mieszkańca gminy Zbuczyn, albo jak insynuacje Grzesia? Skoro, jak twierdzi zbuczynianin, z policjanta jest niezłe ziółko, bo mieszka niedaleko jego miejsca pracy i coś wie o tym, że niezłe on lody kręci na różnych pałaszczyznach życia, to niech idzie do prokuratury.
    Grześ twierdzi, że policjant pomylił się z powołaniem i wiedzą to jacyś anonimowi “inni”. Typowa manipulacja opinią publiczną. Z tym przecież też do prokuratora nie pójdzie, co
    doradzałem na łamach “TS”. Tam po ostrzeżeniu o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań (do 3 lat pozbawienia wolności) powie całą prawdę. Nie chce powiedzieć tago ani Mieszkaniec gminy Zbuczyn ani Grześ? Ano właśnie. Najlepiej pluć jadem w Internecie…

    I na koniec, by nie było, że to koledzy prowadzili sprawę kolegi i ją umorzyli po znajomości. Tak nie było. Sprawą zajęła się komenda policji z innego powiatu niż ten, w którym pracuje bohater reportażu. Nikt nikogo nie chronił. Było prowadzone normalne postępowanie wyjaśniające. Widziałem Akta i rozmawiałem z tymi policjantami, którzy sprawę prowadzili. Apeluję: więcej zaufania do autora. Ja naprawdę nie wyssałem sobie tego wszystkiego co napisałem z własnego kciuka, tylko prowadziłem reporterskie śledztwo przez kilka dni. Ale jeśli czegoś nie zauważyłem, do czegoś nie dotarłem, co jest przeciez jak najbardziej możliwe, bo jestem jeden i nie mam żadnego aparatu urzędowego jak policjant czy prokurator, to chętnie się dowiem. Ale zasada: ploty mnie nie interesują. Jak ktoś coś chce mi powiedzieć, to pod warunkiem podania personaliów. Do wiadomości redakcji oczywiście, a nie na łamy. Mój telefon: 508266904.

    No i to by było na tyle w tej sprawie. Pozdrawiam!:-)

  23. żeby sądzic tego człowieka trzeba się zastanowic co panstwo byscie zrobili na jego miejscu gdyby to chodziło o wasze dziecko??????????? myslę ze taka sytuacja moze nauczyc tego dzieciaka rozumu ze są silniejsi od niego, moze kiedys wyrosnie na poządnego człowieka i przeprosi tego pana za to ze go swoim postępowaniem zmusił do takiej sytuacii.Nie chodzi tu o to kto zajmuie jakie stanowisko lecz o to co się dzieje z naszą młodziezą.Zauwazcie panstwo wybryki naszych dzieci czy znacie Panstwo sytuacie gdzie uczniowie dokuczaią nauczycielom zakładaią im kosze nagłowę powiedzcie ,pokazcie jak się takich dzieciaków kara zeby to mogło innych nauczyc zeby tego nie robili.Zawsze zrobicie winnego nauczyciela .Tak mysląc robicie krzywdę swoim dzieciom i sobie.Proszę was przemyslcie to izastanówcie się

  24. tak się konczy złe wychowanie
    żeby sądzic tego człowieka trzeba się zastanowic co panstwo byscie zrobili na jego miejscu gdyby to chodziło o wasze dziecko??????????? myslę ze taka sytuacja moze nauczyc tego dzieciaka rozumu ze są silniejsi od niego, moze kiedys wyrosnie na poządnego człowieka i przeprosi tego pana za to ze go swoim postępowaniem zmusił do takiej sytuacii.Nie chodzi tu o to kto zajmuie jakie stanowisko lecz o to co się dzieje z naszą młodziezą.Zauwazcie panstwo wybryki naszych dzieci czy znacie Panstwo sytuacie gdzie uczniowie dokuczaią nauczycielom zakładaią im kosze nagłowę powiedzcie ,pokazcie jak się takich dzieciaków kara zeby to mogło innych nauczyc zeby tego nie robili.Zawsze zrobicie winnego nauczyciela .Tak mysląc robicie krzywdę swoim dzieciom i sobie.Proszę was przemyslcie to izastanówcie się

  25. Drodzy internauci.czytelnicy “Tygodnika Siedleckiego”.Opisany przez Pana Piotra Giczelę przypadek z Mikłus.gdyby dotyczył osoby prywatnej napewno nie wzbudził by żadnego zainteresowania opinii publicznej i na artykuł o nim szkoda byłoby farby drukarskiej.Sprawa dotyczy jednak policjanta-ojca dziewczyny którą, czego nikt nie zaprzecza, w pewien sposób wcześniej skrzywdzili jej “koledzy””.Nie pochwalam postępowania tego policjanta,bo uważam że było ono delikatnie mówiąc,m nie na miejscu, nawet naganne.Podkreślić jednak należy,iż osobę małoletnią reprezentują jej opiekunowie prawni, a w tym wypadku rodzice “”pokrzywdzonego”” przez policjanta chłopaka. Czyn ten może być ewentualnie ścigany z oskarżenia prywatnego, po przeprowadzeniu stosownego postępowania. W tym wypadku nastąpiła skrucha sprawcy,naprawienie szkody “”moralnej”” i z punku widzenia prawa sprawa została zakończona.Apeluję, z tego miejsca abyśmy zastanówmy się najpierw nad swoimi czynami i naszych dzieci.,a później stawiali tezy i zarzutu wobec innych. Jestem pewny,że przypadek ten dał już wystarczającą nauczkę temu policjantowi i przez opisanie tego zdarzenia w prasie,poniósł wystarczającą karę. Pozdrawiam Pana Piotra z którym, pewien czas temu pozwoliłem sobie na dyskusję na forum na inny temat i dziękuję za Jego obiektywizm w tym artykule. Przepraszam,że się nie podpisuję. “

  26. Drodzy internauci.czytelnicy
    Drodzy internauci.czytelnicy “Tygodnika Siedleckiego”.Opisany przez Pana Piotra Giczelę przypadek z Mikłus.gdyby dotyczył osoby prywatnej napewno nie wzbudził by żadnego zainteresowania opinii publicznej i na artykuł o nim szkoda byłoby farby drukarskiej.Sprawa dotyczy jednak policjanta-ojca dziewczyny którą, czego nikt nie zaprzecza, w pewien sposób wcześniej skrzywdzili jej “koledzy””.Nie pochwalam postępowania tego policjanta,bo uważam że było ono delikatnie mówiąc,m nie na miejscu, nawet naganne.Podkreślić jednak należy,iż osobę małoletnią reprezentują jej opiekunowie prawni, a w tym wypadku rodzice “”pokrzywdzonego”” przez policjanta chłopaka. Czyn ten może być ewentualnie ścigany z oskarżenia prywatnego, po przeprowadzeniu stosownego postępowania. W tym wypadku nastąpiła skrucha sprawcy,naprawienie szkody “”moralnej”” i z punku widzenia prawa sprawa została zakończona.Apeluję, z tego miejsca abyśmy zastanówmy się najpierw nad swoimi czynami i naszych dzieci.,a później stawiali tezy i zarzutu wobec innych. Jestem pewny,że przypadek ten dał już wystarczającą nauczkę temu policjantowi i przez opisanie tego zdarzenia w prasie,poniósł wystarczającą karę. Pozdrawiam Pana Piotra z którym, pewien czas temu pozwoliłem sobie na dyskusję na forum na inny temat i dziękuję za Jego obiektywizm w tym artykule. Przepraszam,że się nie podpisuję. “

  27. Do wszystkich co pisali zle o tym zajsciu .Proszę przeczytac artykół w gazecie FAKT z dnia 17 stycznia strona 12 i 13 zobaczycie czy nie miałam racii a będę sledzic jak zostali ukarani sprawcy zajscia tego artykułu.

  28. Nie do wiary
    Do wszystkich co pisali zle o tym zajsciu .Proszę przeczytac artykół w gazecie FAKT z dnia 17 stycznia strona 12 i 13 zobaczycie czy nie miałam racii a będę sledzic jak zostali ukarani sprawcy zajscia tego artykułu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Kolizja na DK19: 19-latka wyprzedzała ciężarówkę

W Mszannej (gm. Olszanka) 19-latka po tym jak wyprzedziła ciężarówkę, wpadła do rowu. Jej samochód koziołkował.

Grzybiarze, uważajcie na żmije!

Dziś do redakcji zgłosił się pan Daniel z Siedlec,...

Wypadek w Stojadłach! Droga nieprzejezdna!

Na drodze krajowej nr 50 w miejscowości Stojadła doszło...

Żelków: Samochód uderzył w butlę gazową na prywatnej posesji

Na ul. Głównej w Żelkowie samochód osobowy wjechał w butlę gazową znajdującą się na prywatnej posesji.

Siedlce: Upadek z wysokości

Podczas prac budowlanych przy ul. Konarskiego w Siedlcach doszło...

Nie żyje 3-letnia dziewczynka, matkę aresztowano

W nocy z 1 na 2 sierpnia do jednego...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje