Małej Zosia z łukowskiego Domu Dziecka, o której mniej więcej przed rokiem było bardzo głośno w mediach ogólnopolskich, nie działa się w Szpitalu św. Tadeusza w Łukowie żadna krzywda. Prokuratura Rejonowa umorzyła śledztwo w sprawie narażenia życia i zdrowia dziecka.
Sprawę małej Zosi, dziewczynki, która jako nieco ponad roczne dziecko w drodze interwencji została umieszczona w placówce opiekuńczej, rozdmuchała lubelska telewizja regionalna. Opublikowano w niej nagrania wykonane komórką przez jedną z matek na Oddziale Dziecięcym łukowskiego szpitala, gdzie z Domu Dziecka trafiła chora dziewczynka. Dziecko cierpiało na dolegliwości gastryczne wywołane rotawirusem. Miało silną biegunkę, często brudziło się w pieluchach, ale personel medyczny nie zaniedbywał dziewczynki, o czym świadczą nie tylko zapisy w dokumentacji medycznej, ale również stan zdrowia dziecka, które poprawiało się z dnia na dzień. Zosia pomimo ostrej biegunki nie miała odparzeń na skórze, ani jakichkolwiek innych objawów świadczących o nieodpowiednim leczeniu i braku opieki.
A takie zarzuty na podstawie prywatnych nagrań, po telewizji lubelskiej, wytoczyły programy ogólnopolskie, m.in. TVP program I oraz TVN.
W trakcie śledztwa okazało się m.in., że kobiety nagrywające Zosię w szpitalu w sytuacjach, które miały sugerować, że dziecko „jest zaniedbane, brudne, nie leczone przez wiele dni, bo jest z Domu Dziecka”, robiły to tylko jednego dnia w ściśle określonym celu. Chodziło o stworzenie wrażenia, że opiekunki z Domu Dziecka i personel szpitala nie dbają o dziewczynkę, tak, jak mogliby to czynić rodzice. Ci akurat mieli ograniczone prawa rodzicielskie.
Sąd Rodzinny, zajmujący się sprawą praw rodzicielskich do Zosi i jej starszego brata, nie uległ presji, jak się okazało, montowanej nagonki medialnej, w której udział brała również Fundacja „Razem Lepiej” Marka Szambelana. W czerwcu ub. r. ostatecznie pozbawił rodziców obojga dzieci praw do Zosi.
Zdarzenia, o których można przeczytać w aktach śledztwa prokuratorskiego, już wiosną ub. r. ujawniliśmy na łamach „TS” po wnikliwym śledztwie dziennikarskim.
Nic jednak nie wstrzymało kroków, jakie Zarząd Powiatu Łukowskiego, będący organem prowadzącym dla szpitala w Łukowie, a także łukowski starosta Janusz Kozioł, podjęli wobec ówczesnego dyrektora SP ZOZ, Grzegorza Gomoły. Dyrektor był oczerniany i pomawiany przez lokalnych polityków na niejednym forum publicznym. Wiele razy starosta J. Kozioł powtarzał , że G. Gomoła niewłaściwie nadzorował personel medyczny Oddziału Dziecięcego, wynikiem czego „doszło tam do karygodnych zaniedbań przy okazji leczenia Zosi z Domu Dziecka i narażenia szpitala na utratę dobrego imienia”.
Wcześniej zarzutów starosty i Zarządu Powiatu, m.in. z powodu których G. Gomoła stracił pracę, nie potwierdziła żadna z zewnętrznych kontroli, w tym z Ministerstwa Zdrowia. Teraz żadnych zarzutów wobec niego, ordynatorki Oddziału Dziecięcego – Anny Kołodziej czy kogokolwiek z personelu szpitala nie sformułowała Prokuratura Rejonowa. Jej decyzja jest już prawomocna.
Czy teraz dyrekcja łukowskiego SP ZOZ będzie domagała się zadośćuczynienia za obelgi kierowane wobec pracowników szpitala i z powodu narażania placówki na utratę dobrego imienia?
Do sprawy wrócimy wkrótce w papierowym i e-wydaniu „TS”, gdzie pokażemy to, co dzieje się obecnie z bohaterami ubiegłorocznej „afery z małą Zosią”.
Przeczytaj więcej na ten temat:
► Zaczęło się od malutkiej Zosi
► Kamery i mikrofony w SP ZOZ Łuków
► Pielęgniarki pikietują w szpitalu
► Kontrowersje w sprawie Zosi, Fundacja kazała nagrywać
► Zapalne tematy na sesje Rady Powiatu Łukowskiego
► Narkotyki pod dywan
► Polityczne targi
► Czyściciele szpitala
► Dyrektor rozpoczyna dziś w sądzie walkę o dobre imię
► Kto chciał zagrać małą Zosią
► Kuriozalna sprawa
► Sąd w sprawie matki Zosi z Łukowa
► O małej Zosi w Sądzie
► Przyszli bez ugody, wyszli pogodzeni
► Sądny dzień starosty
O wydarzeniach w łukowskim szpitalu pisali też w „Polityce”: