REKLAMA
9 C
Siedlce
Reklama

W fizyce ciągle coś się dzieje

Z młodym adeptem nauki, KONRADEM NESTERUKIEM
rozmawia Tomasz Markiewicz

– Podobno nauką pasjonujesz się od dziecka?
– To prawda. Od najmłodszych lat miałem dostęp do różnych czasopism popularnonaukowych oraz publikacji naukowych z wielu dziedzin dzięki mojej mamie, która jest doktorem biologii. Wtedy zaczęło rozwijać się moje zainteresowanie zagadnieniami naukowymi. Dużo czasu spędzałem na siedleckiej uczelni, byłem obecny nawet na niektórych zajęciach prowadzonych przez mamę. Kiedyś pozwoliłem sobie na drobny figiel. Zamieniłem na drzwiach kartkę z napisem: „dr Teresa Nesteruk” na: „prof. dr hab. Konrad Nesteruk”. I ona przez pewien czas tam wisiała!

– Zawsze marzyłeś o tym, żeby zostać naukowcem. Ale dlaczego akurat fizykiem?
– Fizyka pasjonuje mnie od samego początku, od pierwszego zagadnienia, z którym się zetknąłem – pytania: „co to jest fizyka?” i odpowiedzi: „nauka, która dąży do wyjaśnienia pochodzenia wszechświata, człowieka”. To już wystarczyło, żebym złapał bakcyla. Potem w każdej kolejnej zagadce odnajdowałem coś tajemniczego, coś niezwykle ciekawego. Czerpiąc wiedzę z „Encyklopedii nauki”, którą kupiła mi mama, zacząłem robić eksperymenty w domu. Co jeszcze podoba mi się w fizyce? Że ciągle się w niej coś dzieje, że to dziedzina pozbawiona monotonii. Cały czas coś się bada, odkrywa, analizuje.
– Wygląda na to, że zanim poznałeś fizykę w szkole, ona już była Twoją pasją.
– Zgadza się. Fizyki zacząłem się uczyć dopiero w pierwszej klasie gimnazjum. Wcześniej miałem przyrodę i pamiętam, że byłem tym bardzo rozgoryczony. Na swój ulubiony przedmiot czekałem od pierwszych klas podstawówki. Potem w gimnazjum wiedziałem już na pewno, że w liceum pójdę do klasy matematyczno-fizycznej.

– Pod względem ocen zawsze plasowałeś się w szkolnej czołówce. Niektórzy w ten sposób chcą zrobić na innych wrażenie, pokazać: jestem najlepszym uczniem w klasie, prymusem. Ale Ty chyba po prostu lubisz się uczyć…
– Zdecydowanie tak. Zdobywanie wiedzy to czysta przyjemność. Dla mnie najważniejszą rzeczą w życiu jest otwartość na świat. Życie jest krótkie, więc powinniśmy jak najlepiej je poznać, bo tylko wtedy ma ono sens. Temu służy nauka
i zawsze mnie w jej stronę ciągnęło.

– Musiałeś mocno przysiąść, żeby osiągać wysokie średnie, czy zdolnemu wszystko łatwo przychodzi?
– Miałem bardzo dużo dodatkowych zajęć, szczególnie w gimnazjum. Codzienne chodziłem na treningi: pływałem, biegałem, grałem na gitarze klasycznej i elektrycznej, z panem Maćkiem Turkowskim występowaliśmy z powodzeniem na wielu konkursach. Potem założyłem swój własny zespół. Nie było mnie praktycznie w domu, cały czas coś robiłem, zatem na naukę zostawało niewiele czasu. Jeżeli coś człowieka interesuje i pasjonuje, a w moim przypadku tym czymś jest nauka, to wiedza szybko wchodzi do głowy. Teraz oczywiście fizyka pochłania mnie na tyle, że nie mam czasu na inne rodzaje aktywności.

– Tym bardziej że od półtora roku prowadzisz samodzielne badania „dyfrakcji Fraunhofera na szczelinie regulowanej”. Możesz wyjaśnić, o co w nich chodzi?
– To zagadnienie związane z optyką. Między pewną teorią a praktyką są duże rozbieżności. Na przykładzie eksperymentu mam udowodnić, że wyniki, które otrzymuję z obliczeń czysto teoretycznych, nie pokrywają się z wynikami eksperymentalnymi, że są między nimi duże rozbieżności. Aby badania były wiarygodne, muszą być bardzo precyzyjnie przeprowadzone. Gdybym dysponował sprzętem, jaki posiada przykładowo NASA, miałbym ułatwione zadanie. Siedlecka uczelnia i jej Pracownia Optyki nie mają aż tak dużych możliwości. Dlatego część instrumentów pomiarowych musiałem wykonać sam: zrobić ekran i wytoczyć uchwyty, żeby wszystko było idealnie pod kątem prostym. Pomiary w fizyce muszą być niezwykle dokładne, więc zrobiłem to na tyle precyzyjnie, na ile tylko się dało. Spędziłem w laboratorium bardzo wiele godzin. W tej chwili zakończyłem już pomiary i jestem w końcowej fazie analiz i konsultacji z doktorem Szamowem. Publikacja będzie gotowa w marcu.

– I co się z nią dalej stanie?
– Chcę ją wysłać na międzynarodowy konkurs młodych naukowców. Marzę o opublikowaniu pracy w specjalistycznym czasopiśmie.

– Można powiedzieć, że jesteś pierwszym człowiekiem na świecie, który próbuje udowodnić te rozbieżności?

– To dosyć pionierskie badania, ponieważ nikt nie udokumentował do tej pory eksperymentu, który to pokazuje. Ktoś może kiedyś próbował to badać, ale we współczesnej fizyce nikogo takiego nie odnalazłem. A szukałem.

– Chłoniesz wiedzę, eksperymentujesz i… wydeptujesz ścieżki. Podobno pasja zaprowadziła Cię aż do Genewy.

– Tak, to była niezwykła przygoda. Europejska Organizacja Badań Jądrowych w Genewie to w tej chwili największe laboratorium fizyki cząstek na świecie. Pobyt tam jest marzeniem każdego fizyka.

– Ale od początku… W ubiegłym roku chciałeś jechać do Szwajcarii na konferencję naukową z zakresu fizyki jądrowej. Wysłałeś maila do organizatorów z zapytaniem, czy możesz, a oni się wstępnie zgodzili…
– Zgodzili się, bo myśleli, że jestem doktorantem. Gdy dowiedzieli się, że dopiero licealistą, odpowiedzieli, żebym zgłosił się po studiach. Ja jednak za wszelką cenę chciałem się tam znaleźć już teraz. Nawiązałem więc kontakt z Hubertem Niewiadomskim, absolwentem „Prusa”, robiącym w CERN-ie doktorat. Opowiedziałem o sobie, był zachwycony tym, co robię i zaprosił mnie do CERN-u. Poleciałem do niego i codziennie spędzałem w laboratorium tyle czasu, ile chciałem. Miałem okazję zwiedzić największy na świecie detektor cząstek – 150 m pod ziemią! Poznałem wielu fantastycznych fizyków i teraz mogę tam już wrócić do nich jak do znajomych.

– Jesteś bardzo zapracowanym młodym człowiekiem. Zdradź nam swoje plany.
– 7 kwietnia wylatuję na konferencję dotyczącą pokazów fizycznych w Estonii. Ten wyjazd umożliwi mi w następnych latach udział w kolejnych konferencjach z tej samej serii w całej Europie już z własnymi pokazami. Z kolei w czerwcu, zaraz po maturze, wyjeżdżam na miesięczny staż do Instytutu Problemów Jądrowych w Świerku. Później czeka mnie drugi staż na Uniwersytecie Warszawskim i praca przy eksperymencie CERN-owskim. W sierpniu oczywiście chcę znowu polecieć do Genewy.

– A dalej studia. Gdzie?
– Na pewno na fizyce cząstek i oddziaływań fundamentalnych Uniwersytetu Warszawskiego.

– A potem…? Gdzie widzisz swoje miejsce w dalszej przyszłości?
– Genewa i CERN oczywiście. Marzę o karierze naukowej z prawdziwego zdarzenia.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

80. lat LO w Łochowie (zdjęcia)

Liceum Ogólnokształcące w Łochowie im. Marii Sadzewiczowej w Łochowie...

Kolizja na DK19: 19-latka wyprzedzała ciężarówkę

W Mszannej (gm. Olszanka) 19-latka po tym jak wyprzedziła ciężarówkę, wpadła do rowu. Jej samochód koziołkował.

Żelków: Samochód uderzył w butlę gazową na prywatnej posesji

Na ul. Głównej w Żelkowie samochód osobowy wjechał w butlę gazową znajdującą się na prywatnej posesji.

Nike wygrywa i czeka na play-off

W ostatnim meczu rundy zasadniczej I ligi siatkarek PMKS...

Prus przegrał z Warszawianką

W meczu II ligi piłki ręcznej UKS Prus przegrał...

Łuków: Horror w parku

Jetro Horror Cinema Summer 2024 – to wakacyjny cykl filmów grozy, które będą emitowane w Amfiteatrze na terenie Parku Miejskiego w Łukowie.

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje