„Tamtego popołudnia czyjaś ręka strzelała, inna prowadziła kulę…”.
Wygląda znajomo? Coś się przypomina? Bo mnie się akurat przypomniało. Jak potoczyłyby się dzieje świata, gdyby kule Ali Agcy były celniejsze, a papież Jan Paweł II zginął na placu Świętego Piotra tamtego majowego popołudnia 1981 roku? Tego się nie dowiemy nigdy. Historia jest jedna. Nie zna alternatyw ani wariantów. Od tego są, ewentualnie, powieści.
W najbliższej przyszłości, miesiącach, latach, dowiemy się natomiast, co oznacza (jeśli oznacza cokolwiek) fakt, że Donald Trump wyszedł cało z sobotniego zamachu w Butler w Pensylwanii. Cało, jeśli nie liczyć odstrzelonego kawałka ucha. Prawego ucha – warto zauważyć.
Były prezydent USA, wciąż najpotężniejszego państwa na świecie, oraz kandydat na prezydenta – ocalał. Nie dołączył – na razie – ani do Lincolna, ani do Kennedy’ego. Ale czy po coś ocalał? To się dopiero okaże. Nie znam się na teologii zupełnie. Nie rozstrzygam więc: Czy Matka Boska, mająca niewątpliwie swój boski plan wobec polskiego papieża i przyszłego świętego, mogła interweniować również w przypadku Donalda Trumpa? W dodatku, zdaje się, protestanta?
Niewykluczone. Jak wiadomo, Pan Bóg pisze prosto po krzywych liniach życia. Nic więc niemożliwego tu nie jest. Ale też nic pewnego.
Próba zamachu na Donalda Trumpa została rytualnie potępiona przez najwyższe światowe czynniki. Najważniejsze media musiały na chwilkę przygasić swój ideologiczny żar: Trump jest dziki! Trump jest zły! Trump ma bardzo populistyczne kły! Zagrały w tonacji, oj tam, oj tam… Kawałek ucha. Nic wielkiego mu się nie stało. Incydent. A może w ogóle sam się postrzelił?
Natomiast Donald Trump ma teraz ikoniczną fotkę, która poszła w świat. Krew na policzku. Wzniesiona w geście zwycięstwa pięść. W tle gwiaździsty amerykański sztandar.
Przy okazji zamachu z przepastnych głębin internetów wygrzebano zdjęcie, o którym wielu wolałoby zapomnieć. Zdjęcie, na którym Donald Tusk, idąc za plecami Donalda Trumpa (zapewne jakieś transatlantyckie polityczne spotkanie) składa prawą na kształt pistoletu, w którym celuje w plecy prezydenta USA. Taki żarcik. Na ustach Donalda Tuska można, zdaje się, dostrzec jeszcze ślad po wesołym: Puu! Jest też komentarz: Jeden Donald w zupełności wystarczy.
Po prostu boki zrywać.
Niewiarygodne, jak się źle zestarzało to zdjęcie. Jak to mówią: w każdym żarcie jest coś prawdy. Ten akurat, nawet jak na Donalda Tuska, okazał się wyjątkowo głupi.
Powiem szczerze, porównanie Trumpa do papieża i sugerowanie Boskiej Opatrzności i opieki Matki Bożej nad Trumpem mogło sie zrodzić tylko***
No i ta symbolika “prawego ucha “, a także gest zwycięstwa na tle “gwiaździstego sztandaru”. Redaktor Kuziak równa do Mickiewicza – wieszcz po prostu.
Oby wygrał . Przynajmniej wam poprzewraca ten zlewiciały świat.
Urodzić się głupcem to nie wstyd. Wstyd tylko głupcem umrzeć.
Zawsze jest tak ,że ten co ma dzień wcześniej rację to przez dobę uważany jest za głupca.
Kobieto. Przestań powtarzać jedną śpiewkę a najlepiej zamilcz, bo niczego ciekawego nie wnosisz.
Nie jestem pewien czy towarzysz Kuziak pisze swoje teksty bez dopalaczy… Przeczytałem już kilka artykułów naszego lokalnego wieszcza ….ale Babciu – porównywanie do Mickiewicza to według mnie za wcześnie.
wiesz – ja pamiętam jakie felietony pisał p Kuziak w początkach swojej dziennikarskiej działalności. Naprawdę były świetne, w zupełnie innej tonacji politycznej. Skąd taka zmiana – nie wiem.
Trochę szkoda, bo wówczas było to naprawdę dobre pióro, cięte i czasami z poczuciem humoru. Czyżby starość dawała znać o sobie?
“W USA ludzie, politycy i media mówią wprost o boskiej interwencji.
Zacznijmy od samego Trumpa, który nie jest osobą mocno religijną, a jednak napisał, że ocalił go Bóg, nikt inny: „It was God alone…”.