REKLAMA
0.8 C
Siedlce
Reklama

Jesteśmy jak psy gończe

To był dobrze zachowany szkielet. Psa pochowano w ziemi, przy warstwie kamieni, okalającej dawny dwór w Dębem Wielkim. Przy ciele ktoś położył duży metalowy klucz. Być może ten, kto pogrzebał psa, myślał, że zwierzę kiedyś powróci i będzie chciało wejść do domu, do swojego pana…

Ale dworku w Dębem Wielkim już nie ma. Spłonął we wrześniu 1939 roku. Archeolodzy Bożena i Andrzej Bryńczakowie prowadzą badania na terenie podworskiego parku. Szukają śladów przeszłości.  To właśnie oni przed rokiem natknęli się na szkielet psa i tajemniczy klucz.

Andrzej Bryńczak próbował odszukać kogoś, kto wiedziałby coś o zwierzęciu. I dotarł do 80-letniego Kazimierza Tabiszewskiego, wnuka ostatnich właścicieli dworku. 

Kiedy wybuchła wojna, Tabiszewski miał 3 i pół roku. Ale pamiętał, że w domu był owczarek podhalański o imieniu Gazda. Park, gdzie są prowadzone prace archeologiczne, pamięta ważne wydarzenie historyczne. Podczas powstania listopadowego w pobliżu dworu rozegrała się słynna zwycięska bitwa, nazwana później bitwą pod Dębem Wielkim. Jej przebieg doskonale zna wójt Krzysztof Kalinowski, który pasjonuje się historią, zbiera stare mapy, także te związane z ziemią dębską. Nic dziwnego, że zaintrygowała go mapka narysowana przez Kazimierza Tabiszewskiego na prośbę lokalnego historyka Jana Majszyka.

ZAPAMIĘTANE Z DZIECIŃSTWA

Na mapce można znaleźć miejsca zapamiętane przez ówczesnego chłopca. Dwór, ogród włoski, kuźnię. Widać dróżkę prowadzącą do wejścia na chórek w starym kościele. To między innymi ten ręcznie narysowany plan zainspirował wójta do starań o dokładniejsze zbadanie dawnego parku. Mapka stała się też drogowskazem dla archeologów.

Miejsce, gdzie odbywała się bitwa, nie jest dobrą wizytówką Dębego Wielkiego. Dziś to podmokły teren, zarośnięty starymi drzewami. Na części tego obszaru wybudowano parking. Ale właśnie nadarza się okazja, żeby staremu parkowi przywrócić blask. Żeby stał się on miejscem wypoczynku dla mieszkańców.  Na takie przedsięwzięcia są unijne pieniądze.

Jednak wójt Kalinowski obawiał się, że kiedy maszyny zaczną przekopywać ziemię, mogą zostać odsłonięte miejsca ważne dla archeologów. Być może jakieś zbiorowe mogiły powstańców? Na dodatek miejsce, w którym przewidziano inwestycję, jest wpisane do rejestru zabytków. Gdyby podczas prac cokolwiek znaleziono, na pewno zostałyby one wstrzymane. Czas będzie upływał, unijne dotacje mogą przepaść, a gmina zostanie z rozgrzebaną inwestycją i bez pieniędzy na jej dokończenie.

– Trzeba było przekonać radnych, żeby zgodzili się na przeprowadzenie badań archeologicznych, zanim powstanie plan rewitalizacji parku. Żeby podczas prac nie było już niespodzianek – wyjaśnia Kalinowski.

Radni się zgodzili. Wójt rozesłał zapytania ofertowe do archeologów. Do współpracy zostali zaproszeni Bożena i Andrzej Bryńczakowie. Badania rozpoczęli w 2015 roku.

JAK PO SZNURKU

W pierwszym etapie prac, zgodnie z zaleceniem urzędu konserwatorskiego, teren dawnego dworu przebadano metodą nieinwazyjną. Użyto georadaru. Takiego, jaki był wykorzystany podczas poszukiwań „złotego pociągu” w Wałbrzychu.

– Mieliśmy stare mapy, rysunki, wykorzystywaliśmy również mapkę wykonaną przez Kazimierza Tabiszewskiego. Podczas georadarowych badań przeprowadzonych przez dr. Adama Szynkiewicza metr po metrze zbadano grunt. Odczyty wskazały anomalie sugerujące, że coś w nim może być. Potem przyszła pora na prace ziemne – mówi Andrzej Bryńczak. A po chwili dodaje z uśmiechem: – Jesteśmy jak psy gończe, odnajdujemy coś, szukamy kolejnych miejsc, staramy się znaleźć odpowiedzi na wciąż pojawiające się pytania.

Najpierw odsłonięto północny fundament budynku. Okazało się wtedy, że to, co archeolodzy zobaczyli, nie całkiem zgadza się z interpretacją badań georadarowych.

– Po zdjęciu warstwy ziemi zobaczyliśmy więcej niż wskazywał georadar – opowiada Bożena Bryńczak. I dodaje: – W drugim etapie prac posuwaliśmy się po odsłoniętych fundamentach jak po sznurku. Oprócz fundamentów odsłoniliśmy warstwę kamieni różnej wielkości. Okalała ona dawny dwór. Była tak wyprofilowana, że specjalną odnogą odprowadzała wodę do najniższego punktu w pobliżu budynku. Na tym podmokłym, gliniastym terenie, gdzie są naturalne cieki wodne, pełniła ona, naszym zdaniem, rolę opaski drenażowej.

Światło dzienne ujrzał również zachodni ganek dworku. Widać część ceglanej podłogi.

– Między gankiem a fundamentem znaleźliśmy trzy naszyjniki. Jeden z niebieskich koralików, drugi z czerwonych, a kolejny z muszelek. To musiał być skarb ukryty tu przez jakąś dziewczynkę – domyśla się Bożena Bryńczak.

Wśród znalezisk jest też wisiorek ze złotą obwódką. Dawny właściciel mógł umieścić w nim zdjęcie ukochanej osoby albo pukiel jej włosów. Każdy etap prac przynosi nowe zagadki. Podczas wykopalisk odkryto miedziane płytki z cienkimi drucikami, których końce zatopione były w wapienną zaprawę fundamentu. Do czego mogły służyć?

– Może jako odgromnik? A może coś, co miało niwelować złe wpływy żył wodnych? – głośno myśli Andrzej Bryńczak.

SKARBY WYDOBYTE Z ZIEMI

W czasach, kiedy w dworku tętniło życie, w Dębem Wielkim były trzy karczmy i gorzelnia. W odsłanianych wykopach archeolodzy znajdują dużo butelek ręcznej roboty, rozbitego szkła. Na niektórych butelkach są ślady po stemplach gorzelnianych lub nawet same stemple. Wiele z odnajdowanych przedmiotów, na przykład kafle kominowe, płytki, kawałki dzbanów, zastawy stołowej, elementy metalowe od mebli pokazują, jaki był charakter wnętrz zabudowań. A co pamiątkami po historycznej bitwie?

– Te, które były łatwo dostępne, już dawno zostały zebrane przez poszukiwaczy skarbów – nie ukrywa żalu wójt Kalinowski, któremu bardzo zależy na znaleziskach z okresu powstania listopadowego.

Byłyby to fantastyczne eksponaty do lokalnej izby pamięci otwartej w gimnazjum. Bożena Bryńczak podkreśla, że poszukiwania są trudne, bo na terenie badań jest bardzo dużo metalowych przedmiotów pochodzących ze współczesnych czasów.

– Wykrywacz metali ciągle dzwoni – komentuje.

Ale wyciąga z malutkich torebek przedmioty, które udało się znaleźć przy pomocy współpracujących z archeologami członków stowarzyszenia „Eksploratorzy”. Jest moneta saska jeszcze sprzed czasów powstania. A z okresu bitwy pochodzi kilka okrągłych kul, pieniądz wybity przez rząd powstańczy, sprzączki od mundurów. Archeolodzy znaleźli także metalowy krążek z napisem IIb i inicjałami RG. To szkolne znalezisko należy datować najprawdopodobniej na lata 70. minionego stulecia.

Po zakończeniu III etapu prac archeologicznych będzie przygotowany plan rewitalizacji parku.

– Podczas konsultacji społecznych, mieszkańcy będą mogli wypowiedzieć się na jego temat – mówi wójt Kalinowski.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Wypadek z udziałem quada w Biardach

Do wypadku doszło na żwirowni. - W niedzielę 23 lutego...

Tragiczny los psów, których właściciel zmarł

Potrzebna jest pomoc osobie, która zaopiekowała się zwierzętami. - Nie...

Rowerem z małym dzieckiem na sankach po zalewie (film)

Taka sytuacja miała miejsce w sobotę 22 lutego nad...

Studniówka uczniów siedleckiej Kolejówki

Maturzyści z ZSP nr 6 w Siedlcach bawili Siena...

Podziękował policjantom za pomoc

Mężczyzna, prowadząc rozmowę telefoniczną ze swoją znajomą, dowiedział się,...

Koncert dla Kasi

Dziennikarka siedleckich mediów Katarzyna Chacińska ma poważne problemy zdrowotne....

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje