REKLAMA
7.6 C
Siedlce
Reklama

Wszystko o jajku

Jajo, jajko, jajeczko. Na Wielkanoc patrzymy na nie trochę inaczej. Bo na co dzień jest przedmiotem wybitnie kulinarnym. W święta natomiast ma wyraz wielkiego symbolu życia, odrodzenia i nadziei.

I jeśli tak na jajko spojrzeć, to widać, że w życiu codziennym bardzo jajka nie doceniamy! Jest więc okazja, abyśmy sobie wygarnęli CAŁĄ PRAWDĘ O JAJKU! Jajo to jeden z najstarszych i najbardziej popularnych symboli. Jak podaje Wikipedia, w wyobrażeniach wielu pierwotnych ludów świat był jednym monstrualnym jajem, uformowanym przez niewidzialnego Boga. Wierzono, że z jaja powstała Ziemia, a ze skorupki – Niebo. Do dziś jajo pozostało symbolem: płodności, narodzin nowego życia, zmartwychwstania. 

Jajo Wielkanocne 
Jajo jest znakiem nowego życia. Symbolizuje przezwyciężenie śmierci. Cud specyficznych narodzin – przebijania się wykluwającego kurczaczka przez skorupkę, jest niczym innym niż zwycięstwem życia. Jego siłą i pięknem. Dla chrześcijan symbolika ta oznacza Chrystusowe i ludzkie zmartwychwstanie. Nawiązuje też do pokory i próby cierpliwości. Bo przecież wielkiej cierpliwości trzeba, by doczekać, zobaczyć wykluwające się z jaja pisklę. Nowe życie. Dzielenie się jajkiem przy wielkanocnym stole ma odniesienie do dzielenia się wigilijnym opłatkiem. Jajko jest wówczas cennym podarunkiem od nas: wraz z jego kawałkiem przekazujemy życzenia pomnażania sił witalnych, odradzania się. Obdarowujemy bliskich symbolem życia, przekazując wyraźną intencję: bądź zdrów, miej siły podnosić się i rodzić na nowo, szanuj życie. 

Pisanka

W czasie świąt Wielkiej Nocy jajka malujemy i ozdabiamy. Ale nie tylko nasze święta były i są okazją do dekorowania jajek. Zwyczaj ozdabiania jaj znany był już w starożytności. Odnaleziono pisanki z: Asyrii, Egiptu, Persji, Rzymu i Chin. Te pierwsze liczyły sobie ponad 5 tysięcy lat! Chińczycy obdarowywali się kolorowymi jajkami wraz z nadejściem wiosny. Bo jajko idealnie łączy się z wiosną: mówi o rodzącym się na nowo życiu, daje początek nowym cyklom, przynosi radość i nadzieję na nowe. Do Europy zwyczaj malowania jajek przynieśli Persowie. Zdobiono wówczas jaja w celach magicznych: dekoracje potęgowały cudowne właściwości jajka. Zwyczaj ten w ludowych wierzeniach miał warunkować ciągłość świata. Elementy dekoracyjne nawiązywały do takich wartości, jak odrodzenie i wieczność, nieskończoność. Duże znaczenie miały też barwy, którymi jajka pokrywano. Czerwień i biel oddawały cześć duchom opiekuńczym, czerń i biel – duchom ziemi. Zieleń natomiast zawsze nawiązywała do odrodzenia przyrody i miłości, a brąz – do rodzinnego szczęścia. Jednak w kulturze chrześcijańskiej dominującą barwą była czerwień. W Austrii aż do I wojny światowej wielkanocne jaja były wyłącznie czerwone, a w kościele prawosławnym do dziś jest to tradycyjny kolor pisanki. Jak podaje Wikipedia, zwyczaj ten wiąże się z legendą, dotyczącą zmartwychwstania Chrystusa. „Maria Magdalena, która pierwsza ujrzała Chrystusa zmartwychwstałego, pobiegła do domu. Zauważyła, że jajka w jej gospodarstwie zabarwiły się na czerwono. Podzieliła się nimi z apostołami, do których udała się z wiadomością”. Tak też na pamiątkę zmartwychwstania kolor czerwony stał się symbolem: zwycięstwa, radości i dobrych wieści. Jajko wielkanocne – barwne i radosne – jest symbolem nadziei, której nie można tracić.

Jajo filozoficzne
Oczywistym jest, że to jajko leży u podstaw współczesnej filozofii. Praczłowiek nie zastanawiał się zbytnio nad: swym losem, gwiazdami, złożonością życia. Praczłowiek jadł, spał, polował. Przyszedł jednak czas, gdy musiało paść to pytanie: – Co było pierwsze: jajko, czy kura? I tak narodziła nam się nauka, zwana filozofią. Nikt jeszcze nie podał jednoznacznej odpowiedzi. Są co prawda śmiałkowie, którzy uważają, że wiedzą, jak było naprawdę. To takie mądrale z internetu (wiadomo: oni wiedzą WSZYSTKO). Puścili do sieci następującą historię. Razu pewnego człowiek znalazł jajko. I nie zjadł go od razu. Nie głodny był, albo nie żerty (czyli niejadek). Aż tu nagle za dni kilka z jajka coś się wykluło. I tak właśnie człowiek wyhodował kurę. A potem to już był tylko krok do zakładów jajczarsko-drobiarskich i współczesnych ferm. Ale pewno jest jedno: wszystko zaczęło się od jajka. Filozofowie bojkotują jednak tę historię. Dla nich pytanie jest nadal otwarte. No bo co było pierwsze? Podobno Shakespeare też był owładnięty tą myślą i próbował rozwiązać dylemat. Słynne hamletowskie „Być, albo nie być?” brzmiało ponoć w pierwszej wersji: „Jajko czy kura?”. 

Zbuk
Nie da się ukryć, że jajko też może być niedoskonałe. Mowa tu o śmierdzącym jaju. Zbuk. To postrach gospodyń i niespełnionych artystów. Historia gastronomii zna przypadki, gdy do jajecznicy z kilku jaj wbija się tę ostatnią sztukę i jest to zbuk. Fetor od razu bije w nozdrza, wyciska łzy z oczu, wprawia w drżenie i kurczy żołądek. Zbuk ma to do siebie, że nie da się go wydłubać, oddzielić od reszty i udawać, że nic się nie stało. Zbuk psuje wszystko. Jajecznica idzie na stracenie. Zbukami rzucało się ponoć w niespełnionych artystów. Gdy sztuka nie przemawiała do duszy, lub wręcz odwrotnie: tak przemówiła, że serce wywróciło koziołka, a ludzi ogarnął gniew – w ruch szły jajka! Rzucano nimi w artystę. Cios śmiertelny zawsze zadawano zbukiem. Smród zepsutego jaja śnił się artystom po nocach.

Nie wiedzieć czemu, współczesna sztuka obywa się bez tak spektakularnych emocjonalnych wypowiedzi jej odbiorców. Zamiast: „Zbukiem w niego”, wołają artystę do sądu i każą tłumaczyć: co autor miał na myśli i czy aby nie obraził czyichś uczuć. Zamiast w artystów, jajami rzuca się za to w polityków. Najbardziej doświadczyli tego działacze PSL, partii – jak by nie było chłopskiej, a więc z jajami kontakt najczęściej mającej. Swego czasu prominentni politycy PSL przychodzili na konferencje prasowe z ochroną, trzymającą parasole. Lecą jajka z tłumu, więc myk: parasol otwarty. Jajko nie dosięga celu. Jednak i tak media przekazywały obrazki, gdy to polityk z dumą i godnością osobistą strząsał ze swojego garnituru rozplaśnięte jajeczko. Media nie donoszą jednak o fetorze, towarzyszącym obrzucaniu jajkami. Wniosek płynie jeden: o dobrego zbuka dziś trudno. Wszechobecne chłodnie, lodówki i specjalistyczne karmienie drobiu wpływają na doskonałą jakość jaj. Aby znaleźć porządnego zbuka, trzeba się natrudzić. 

Kukułcze jajo
Ocho! To trudny temat. Wiemy, co to jest kukułcze jajo. Kukułka to leń i cwaniara. Nie buduje gniazdka, patrzy tylko, gdzie by tu można było swoje jajko złożyć. Czeka na gotowe. Jak znajdzie dogodne miejsce, jajko złoży, ale nie zamierza go wysiedzieć. A gdzie tam! Udaje przed światem, że z jajkiem nie ma nic wspólnego. Biorą na siebie ten trud inni rodzice. I płacą straszną cenę: nie dość, że kukułcze pisklę jest chytre i ciągle głodne, to jeszcze podstępnie pozbywa się konkurencji, wyrzucając z gniazda swe przyrodnie rodzeństwo. Kukułcze jaja zdarzają się wszędzie. W: pracy, w polityce, nawet w rodzinie. Kukułczym jajem może być nowy pracownik, tak bardzo zachwalany przez znajomego szefa. Może to też być żona dyrektora banku, której bankomat połknął kartę, a ona zgłasza się do kasjera z niewinnym pytaniem „Co teraz?”. Nikt nie chce kukułczego jaja. Najgorsze jest to, że na początku wcale nie wiadomo, że to ta swołocz. Bo na początku jajko wygląda jak jajko. Dopiero jak się wykluje…

Jajcarze
Przyjęło się uważać, że płatanie figli to inaczej „robienie jaj”. Dowcipnisiów i kawalarzy nazywa się więc jajcarzami. – Nie rób sobie jaj! – Ale jaja! Te okrzyki odnoszą się do sytuacji: zabawnych, śmiesznych, czasem szokujących. Jak widać, jajo w kulturze ma ogromne znaczenie. Być jajcarzem nie jest źle. Jajcarz jest mile widziany w towarzystwie, na imprezach, na wycieczkach. Dzięki jajcarzom takie imprezy, wyjazdy, spotkania długo się wspomina i dobrze pamięta. Jajcarzy najlepiej też pamiętamy, sięgając do szkolnych lat. Inne twarze zacierają się w umyśle, ale o jajcarzach możemy powiedzieć wszystko: jakie mieli fryzury, jaki kolor oczu, co komu i kiedy powiedzieli. Lubimy jajcarzy. Ale nie lubią ich: nauczyciele, szefowie, poważne i bardzo ważne osobistości. Bo jajcarstwo nie idzie jednak w parze z pełnieniem odpowiedzialnych, superważnych funkcji. Nie dochrapują się oni jakoś wysokich stołków. Robienie jaj nijak się ma do robienia kariery. Niestety. 

Jajogłowi
Jajko powinno być zachwycone. Oto dobitne świadectwo na wyjątkową mądrość jajka. Określenie „jajogłowi” dotyczy bowiem… naukowców, osób o dużej inteligencji i wiedzy. Cóż z tego, że jest to określenie złośliwe? Jeśli chcemy mieć dowód na to, że jajko jest mądrzejsze od kury, to właśnie mamy. Bo z drugiej strony istnieje już tylko „kurzy móżdżek”. Nie musimy tłumaczyć, co to znaczy. Jajo wygrywa na całej linii. 

Jajka pana Henia
Kulturowa dwuznaczność w słowie „jaja” może doprowadzić do stresujących nieporozumień. Sama tego doświadczyłam. Moja mama kupiła u pana Henia cudne jajeczka. Duże, z dwoma żółtkami o pomarańczowym kolorze i przy tym za przystępne 40 groszy. – A jak smakuje jajecznica! – opowiadała w emocjach. Na słowo jajecznica reaguję jak mysz na zapach sera. Spać nie mogłam, dopóki nie zdobyłam dwużółtkowych jaj! Następnego dnia zajechałam z piskiem opon pod sklep. – Panie Heniu! – darłam się od progu. – Mama mówiła, że ma pan takie śliczne jajeczka! I już, gdy kończyłam to euforyczne zdanie, wiedziałam, że coś jest nie tak. Pan Henio tajemniczym wzrokiem spojrzał gdzieś przed siebie i chrząknął, a jego żona, pani Renia uśmiechnęła się skromnie i dostała lekkich pąsów na policzkach. Kupiłam te śliczne jajka i do tej pory w rodzinie je wspominamy. – Aaach… jajka Pana Henia… 

Po prostu jajko – wywiad specjalny z Jajkiem Wielkanocnym na wyłączność "Tygodnika Siedleckiego "

Śliczny ma Pan… Pani… No właśnie, jak właściwie mamy się zwracać?
– Jajko. Po prostu, Jajko.
Jasne. No więc, śliczny ma Jajko wzorek.
– Aaaa… dziękuję. Mnie też się podoba. Do wzorków nie mam zastrzeżeń, ale  brakuje mi ostatnio jakiejś wyszukanej formy w kształcie. Jajka ciągle są tylko jajowate. A przy takim postępie techniki, wydawałoby się, że jajka trójkątne czy kwadratowe to tylko kwestia czasu. My, jajka, chcemy być nowoczesne i postępowe!
Obawiam się, że sprzeciwią się temu organizacje broniące praw zwierząt. No, wie Jajko, o co chodzi. O kury i sam proces składania jajek. Te trójkąty…
– A mało to ludzkość wycierpiała się dla Sztuki? To kury też by mogły!
Jak tam w Jajku jest?
– Przytulnie, dziękuję.
… I to wszystko?
– No… trochę ciasno. Nie wiem, czemu Wy, ludzie, mówicie na ciasnotę: „jak sardynki
w puszcze”. A nikt nie pomyślał, jak ciasno jest w skorupce?
Jajka nigdy się nie skarżyły.
– Mam uwierzyć, że sardynki zgłaszały protest?
Rany! Widzę, że Jajka się nie przegada. Czy Jajko należy do bezstresowych? To znaczy tych nie-fermowych?
– O, tak! Nie ma wspanialszej rzeczy na świecie od bezstresowego jajka! Ta teoria jest bardzo prawdziwa. Inaczej smakuje jajko, które zniosła kura wygrzewająca się na słoneczku, grzebiąca nóżką w piasku drogi, wyciągająca dziobem robaczka z trawy… a inaczej jajko znoszone przez nioskę w ciasnej klatce, pod żarówką imitującą słońce.
Kura na wolności naprawdę znosi jajko bez stresu?
– Przecież my wręcz same wyskakujemy! Przez skorupkę czujemy ten wiatr w piórach, zapach traw i obornika na polach. Aż chce się wyskoczyć jak najszybciej na tak piękny świat. Jesteśmy pełne koloru słońca i pachniemy smacznie. Tymczasem nasze zestresowane rodzeństwo jest jakieś takie: blade, mętne i słabowite. Uważam, że wasza gazeta mogłaby się zaangażować w kampanię, promującą bezstresowe znoszenie jaj.
No, cóż… Przekażemy tę ideę naszym Czytelnikom. Dziękujemy za rozmowę.
– Niech jajka będą z Wami!

Mieć jaja
Oooo, niby takie oczywiste, ale… Rozróżniamy dosłowne posiadanie jaj i metaforyczne. W tym przypadku „jaja” oznaczają pewną anatomiczną część ciała mężczyzny, przypisaną tylko tej brzydkiej płci. Ale ponieważ zdanie „facet z jądrami” nie oddaje istoty rzeczy, od zarania dziejów mówi się „facet z jajami”. Czyli: odważny, niepospolity, zuchwały, wyjątkowy, zapadający w pamięć, dokonujący nietuzinkowych rzeczy. Te superlatywy można mnożyć i mnożyć. Łatwo się domyślić, że w tym kontekście każdy facet chciałby mieć jaja. Ale tu czyha pewne niebezpieczeństwo. Najdobitniej wyraził je w polskiej kinematografii bodajże niejaki Kuraś z „Polskich dróg”, mówiąc, że ktoś tam ma wydmuszki zamiast jaj. Wydmuszek od jaj nie odróżni się tak od razu. Czasem trzeba na to lat. Istnieje teoria, że rosnąca liczba rozwodów ma właśnie ścisły związek z rozczarowaniem towarzyszącym odkryciu, że to, co przez całe życie uważało się za jajo, jest tylko wydmuszką. Smutne, niewątpliwie. Ale zrozumieć można.

Niepokojące jest inne cywilizacyjne zjawisko: oto coraz częściej mówi się o kobietach – „To baba z jajami”. Przy tak postawionej diagnozie od razu wiemy, że o wydmuszkach mowy być nie może. Łatwa do przewidzenia jest także konfrontacja „baby z jajami” z „facetem z wydmuszką”. Chciałoby się podsumować: i tak właśnie wyginęły dinozaury. A na marginesie: zadziwiające jest jednak przypisywanie męskim jajom takiej mocy i znaczenia. Przecież to najbardziej wrażliwa i bolesna anatomiczna część organizmu. Nie bez powodu nazywa się ją „czułym punktem”. Wystarczy jeden cios… ale nie wnikajmy w szczegóły. Bo może rzeczywiście facet z jajami nic sobie z tego nie robi. I na tym rzecz polega.

Jaja kulinarne
Jeśli rozłożyć jajo na czynniki pierwsze, to okazuje się, że w jego skład wchodzi: 74,8 procent wody, 12,6 procent białka, 10 procent tłuszczu, 7,7 procent węglowodanów. Jajka kochają osoby odchudzające się – jedna sztuka ma około 90 kalorii. Jajka zawierają dużo witamin: A, D oraz niektóre z grupy B. Nie będziemy tu podawać oczywistych przepisów z jajek. Czyli znanych nam od wczesnego pacholęctwa: jajecznicy, omleta, jajka na twardo, na miękko, jajka sadzonego… Podamy takie, które z racji swej oryginalności podnoszą adrenalinę w żyłach.

Oto przepis na tzw. stuletnie jajo. To chiński przysmak, który wymaga iście chińskiej cierpliwości. Bierzemy jajko (najlepiej kacze) i poddajemy je przez kilka tygodni fermentacji w mieszance z: wapna, słomy ryżowej i naparu herbaty. Efekt musi być niesamowity, bo takie jajko nazywa się też jajem na niebiesko. Zapewne od smacznego kolorku, które przybiera po wielotygodniowej kąpieli. Chińczycy mnie nie dziwią.

Zaskoczyła mnie jednak kuchnia berlińska, która podaje przepis na… jajeczną zakąskę do piwa: Gotujemy jaja na twardo. Skorupkę kruszymy, ale jej nie zdejmujemy. Jajko w pokruszonej skorupce gotujemy następnie w osolonej wodzie z dużą ilością kminku. Tak obgotowane cudo przekładamy do naczynia szklanego lub kamionkowego i odstawiamy do ukiszenia na kilka tygodni.

1 KOMENTARZ
  1. “…Przekażemy tę ideę naszym Czytelnikom…” ?
    a gdzie opis klas produkcyjnych (etycznych) 0-1-2-3?
    na szczęście dla mnie i mojej rodziny nie muszę kupować tych jaj oznaczonych klasą 3, ani też 2, ponieważ mamy prawdziwe z przydomowego kurnika!
    smakują wyśmienicie mimo że nie kontroluję czy mają 74,8 procent wody, 12,6 procent białka, 10 procent tłuszczu, 7,7 procent węglowodanów:-)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

W nocy lepiej nie choruj

Zdarza się, że mieszkańcy powiatu mińskiego muszą jechać po...

80. lat LO w Łochowie (zdjęcia)

Liceum Ogólnokształcące w Łochowie im. Marii Sadzewiczowej w Łochowie...

Kolizja na DK19: 19-latka wyprzedzała ciężarówkę

W Mszannej (gm. Olszanka) 19-latka po tym jak wyprzedziła ciężarówkę, wpadła do rowu. Jej samochód koziołkował.

Grzybiarze, uważajcie na żmije!

Dziś do redakcji zgłosił się pan Daniel z Siedlec,...

Żelków: Samochód uderzył w butlę gazową na prywatnej posesji

Na ul. Głównej w Żelkowie samochód osobowy wjechał w butlę gazową znajdującą się na prywatnej posesji.

Pobił ochroniarza podczas kradzieży alkoholu

W kwietniu na terenie jednego ze sklepów w Mińsku...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje