REKLAMA
10.6 C
Siedlce
Reklama

Widoki ze szczytu góry

Co może się dziać ze zmarłym człowiekiem między kostnicą a cmentarzem?
O tym, co działo się w jednym z zakładów pogrzebowych, wstrząsająco
opowiedział jego były pracownik, Krzysztof. Nie wiadomo, ile w tym prawdy. Jedno jest pewne – firmy pogrzebowe funkcjonują dzięki cieniutkiej nitce
zaufania, jaką obdarzają je rodziny zmarłych. Gdy zaczynają rwać tę nić…

Osoby prowadzące zakłady pogrzebowe mówią, że firmy te działają w sferze zaufania publicznego. Jednocześnie w naszym kraju funkcjonują one na prawnym i etycznym pustkowiu. Nie ma jednolitego prawa funeralnego, a kodeksy etyczne, opracowywane przez branżowe stowarzyszenia, są ich własnymi regulaminami. Przedsiębiorcą pogrzebowym może zostać człowiek z ulicy. Nie musi mieć fachowego przygotowania, ani wykształcenia, nikogo nie interesuje jego poziom etyczny. 

Obelżywie do zmarłych 
– Nie każdy może wykonywać prace w zakładzie pogrzebowym. Mam przykład. Przez ostatnie pół roku użyłem kieratu w jednym z zakładów w Łukowie. Wcześniej pracowałem w podobnej branży, także w szpitalu. Nie boję się zmarłych. Jednak to, czego byłem świadkiem, a czasem wykonawcą, nie pozwala mi normalnie żyć. Chcę o tym powiedzieć ze względu na dobro rodzin, które zechcą skorzystać z usług pogrzebowych – rozpoczął swoje wyznanie Krzysztof. – Prowadzący ten zakład pozwalali na czyny nieetyczne. Wyjawiając ich tajemnice, chciałbym odzyskać wewnętrzny spokój. Chcę mówić o zmarłych i ich traktowaniu – zastrzega Krzysztof. – Gdy podjąłem pracę, na czarno, bo mnie nie zarejestrowano, właściciele oferowali akurat nową usługę – przechowanie ciał w chłodni. Wydanie opinii przez Sanepid w Łukowie, o dopuszczeniu do użytku nowych obiektów przeciągnęło się o miesiąc. A chłodnia już pracowała. Nielegalnie. Ale liczył się zysk. To jednak nic. 

W tej firmie były sytuacje wskazujące na brak szacunku dla zmarłych i powagi wobec majestatu śmierci, jakie każdy, a w szczególności personel i właściciel, powinni okazywać. Pracowałem w złych warunkach, bez należytej ochrony, bez narzędzi i środków – zamiast pęset czy szczypiec do tamponowania nosa i gardła, miałem używać starych nożyc, do zamykania oczu i ust kleju „Super Glue”. Mężczyźnie zakładano damską bieliznę. Środki higieniczne absurdalnie oszczędzano, jednorazowych maszynek do golenia używało się wielokrotnie, a tą samą wodą, którą zmyto z podłogi treść pokarmową, umyto całe pomieszczenie. W samochodach nie widziałem preparatów do odkażania. Po transporcie zmarłych auta myto z węża na podwórku. Przy ekshumacji nie przestrzegano zasad BHP, nie dostaliśmy ubrań ochronnych. Dziwaczne zachowania, niemoralne propozycje, niewybredne żarty ze zmarłych i ich ciał oraz straszenie, że np. wstał nieboszczyk, zdarzały się za często, bym to tolerował. Właściciel, któremu się skarżyłem, twierdził, że „lepiej żartować, niż umierać”. Dla mnie te żarty były obelżywe. 

Kodeks Etyczny? To nas nie obowiązuje! 
– Branża pogrzebowa w Polsce jest specyficzna. Nie ma tu szkół przygotowujących do zawodu, a nie każdy, tak jak Ireneusz Migdał, z firmy „Nekros” z Gorzowa Wielkopolskiego, jedyny w kraju dyplomowany balsamista, może ukończyć Francuski Instytut Tanatopraksji. Większość firm, to przedsiębiorstwa kontynuujące tradycje. Lecz teraz znajomość branży to za mało. Wspieramy właścicieli, organizując doskonalenie zawodowe – informuje Dariusz Dutkiewicz, dyrektor Biura Polskiej Izby Przedsiębiorców Branży Pogrzebowej w Warszawie. PIPBP to największa organizacja samorządowa, skupiającą osoby tego środowiska. Powołano ją m.in., by pilnowała poszanowania prawa i zasad etycznych. Instrumentem, z którego korzysta, jest Kodeks Etyki. Jest też ustawa sprzed ponad połowy wieku, która nijak nie przystaje do dzisiejszych czasów, więc nie ma co o niej wspominać. Poza tym nie istnieją skuteczne metody kontroli rynku, związanego z pochówkiem i tym, co następuje przed pogrzebem. Prezes PIPBP, Łukasz Koperski, twierdzi, że Kodeks obowiązuje członków Izby. – Prowadzący zakłady są ludźmi zaufania publicznego. Jak lekarze czy prawnicy – mówi Ł. Koperski. – Muszą zwracać uwagę na etykę. Odpowiadają za naruszanie zasad. Sąd Koleżeński może nałożyć kary: od nagany do usunięcia z Izby po prawomocnym wyroku skazującym, co wiąże się z utratą certyfikatu Izby, zrównanego z certyfikatem jakości. Mogą być też inne kary i przesłanie informacji do lokalnych władz. Nie chcemy mieć w szeregach aferzystów, o których będą trąbić media. Jednak przynależność do Izby nie jest obowiązkowa. W Siedlcach należy do niej tylko przedsiębiorstwo „Anima”, w Łukowie – „Hades”. I nie jest to zakład, gdzie ostatnio pracował Krzysztof, autor dramatycznych opowieści. 

Kłamstwa konkurencji sieją zniszczenie 
Przedsiębiorcy funeralni mają własną prasę, która informuje o przygotowaniach do pochówków, o środkach do tanatopraksji czy kosmetyki pośmiertnej, środkach do higieny w zakładach i o BHP. Podpowiada też, jak w danej sytuacji powinni zachowywać się świadczący usługi. W miesięczniku „Kultura pogrzebu” napisano, że „profesjonalna obsługa i wystrój wnętrz [zakładów pogrzebowych – przyp. red.] to jedne z czynników, które decydują o opinii klienta na temat […] zakładu”. Odwiedziłem firmę z opowieści Krzysztofa. Otwarta na oścież brama, piaszczyste podwórze, a na nim kilka budynków. W jednym z nich mieści się stolarnia, gdzie są produkowane trumny. Przy ruchliwej ulicy. Fryzjerce z naprzeciwka nie podoba się ten brak estetyki. Do zakładu pogrzebowego wchodzi się przez salon wystawowy, gdzie wzory trumien stoją poopierane o ścianę. W kącie na lewo biurko i krzesła. Tam rozmawia się z klientami. Młodszy współwłaściciel jest nerwowy, ruchliwy i głośny. Starszy – rzeczowy i spokojny. Obaj ubrani w codzienne ciuchy. Wewnątrz chłodno. Na prawo od drzwi widzę wejście do pomieszczeń chłodni i sali kosmetyki pośmiertnej oraz na zaplecze do szatni personelu. Do wyposażenia nie można zgłaszać zastrzeżeń. Jest to, czego wymagają przepisy Sanepidu. Rzucają się w oczy okołopółlitrowe pojemniki z płynami dezynfekcyjnymi (Czy nie mało jak na zakład?). Na haczyku wiszą stare nożyce z ułamaną rączką, a na półeczce stoi kosmetyczny przybornik z: pęsetką, pilniczkiem i gilotynką do paznokci. Taki, jakie można nabyć w kiosku. W sali do ubierania jest prysznic, lecz nie ma gumowych fartuchów. Właściciel wyjaśnia, że używają jednorazowych z flizeliny, a obuwie do pracy przynosi się z domu. Za to lateksowych rękawic i okrągłych maseczek, jak z budowy, jest pod dostatkiem. – Dużo miewacie klientów? – pytam właścicieli. – W ostatnim miesiącu mieliśmy 5 pogrzebów. Zazwyczaj jest więcej, do 10. Ale zbankrutujemy, jak pan napisze kłamstwa, które o nas wygaduje Krzysztof. Mści się za to, że go zwolniliśmy. Zamierzaliśmy go zarejestrować, ale nie chciał. 

Mówił, że się rozwodzi, że woli pracę na czarno. O tym, jak przygotowywał ciała, to my w szczegółach nie wiedzieliśmy. Przyjęliśmy człowieka, który twierdził, że umie to robić. On ubierał, więc nic nie wiemy o bieliźnie, poza przypadkiem, gdy mężczyźnie założono majtki… no… takie uniwersalne. Zostały z pogrzebu pewnej kobiety. Nie wtrącaliśmy się w jego pracę. To on stosował ten klej, zakładał tampony. Mamy specjalny proszek Ardol, który zatrzymuje płyny, by nie wyciekały np. z ust czy z nosa. Kupiliśmy pęsetkę, ale te tampony można popchnąć nawet patyczkiem od loda. Nie interesowaliśmy się, jak to robił. Pomagaliśmy tylko przenosić ciała. Niegodziwości wobec zmarłych? Żarty i bezczeszczenie zwłok? To kłamstwa! Brak higieny? Sanepid nie ma zastrzeżeń, a samochód ze dwa razy myliśmy na podwórku. Zawsze jest odstawiany do myjni. Nerwy? To Krzysztof był nerwowy. Raz rzucił się nawet do bicia jednego z nas – mówią współwłaściciele krytykowanej firmy. – Krzysztofa nasłała konkurencja, by zniszczyć nam firmę. My na niego też coś mamy: nielegalnie handluje samochodami! 

Kto pierwszy rzuci kamieniem? 
Wiesława Papierska
z Turka, współzałożycielka PIPBP, nie zostawia suchej nitki na nieuczciwych przedsiębiorcach. Mówi, że ograniczając koszty, prowadzą działalność w byle jakich warunkach. – Te pseudozakłady biorą ludzi z ulicy i psują wizerunek całej branży! Prezes Izby, Ł. Koperski, uważa, że słynna łódzka afera „łowców skór”, to czubek góry. Chodzi też o lekceważenie rodzin i przedmiotowe podchodzenie do zmarłych. Karygodne jest pomawianie konkurencji. W tym momencie aż chce się zacytować biblijną zasadę o tym, że kamieniem może rzucać ten, kto sam jest bez grzechu. [J 8,1-11]

9 KOMENTARZE
  1. cała prawda
    Najmądrzejsze w całym artykule jest zdanie “Nie wiadomo, ile w tym prawdy” Skoro na trzy zakłady pogrzebowe w Łukowie, jeden jest oskarżany o nieetyczne czyny, drugi jest wymieniany jako należący do Polskiej Izby Przedsiębiorców i podkreślany jako NIE ten w którym pracował autor dramatycznych opowieści, o trzecim zaś nie ma nawet słowa od razu widać kto “nekręcił” całą sprawę. Czy Prezes PIPBP, Łukasz Koperski wypowiadając słowa “…Nie chcemy mieć w szeregach aferzystów, o których będą trąbić media…” zapomniał już czytane artykuły na temat zakładu pogrzebowego “Hades”, którego pracownicy przewozili Ciała zmarłych (przykryte prześcieradłem) starym Żukiem oraz przechowywali je w jednym ze swoich garaży? Autor artykułu nie musiał na siłe obrzydzać warunków panujacych w zakładzie, w którym (podobno) działy sie te rzeczy, gdyż jezeli komuś one nie odpowiadały, nie musiał korzystać z ich usług. Rodzinie pogrążonej w bólu po stracie kogoś bliskiego pozostaje tylko jedno, skorzystać z usług “Charona”, zakładu jak dotąd nie zaatakowanego przez słynącego z PRAWDZIWIE nieetycznych czynów W.(…) T…

  2. Wojna o zmarłych
    Z pewnością dużo racji ma Łukowianin, który rezolutnie wskazuje jakie zakłady pogrzebowe w Łukowie są “be”, a jakie “cacy”. Wiadomo bowiem w tym mieście i w okolicach, że pan Tomczak z panami Kruczyńskimi (i na odwrót) toczą od lat zajadłą wojnę o klientów. Jest to żenujące i obrzydliwe, gdy co i rusz słyszy się od znajomych do jakich potworności są zdolni ci “przedsiębiorcy”, pracujący przecież w tak bliskim sąsiedztwie majestatu śmierci i tragedii rodzinnych, jakie często ze śmiercią bliskich się wiążą.
    Ale ważniejszą rzeczą od jakichś głupich podchodów to jednej firmy, to drugiej (dziwne, rzeczywiście, że o trzeciej nie słyszy się) jest to, co jakiś czas przewija się między zdaniami różnych rozmówców autora artykułu. Chodzi o to, że w naszym kraju nie ma przepisów i każdy debil oraz menda, za przeproszeniem, może zostać przedsiębiorcą pogrzebowym, a sknerząc na środki higieniczne (co robi łukowski Sanepid do cholery???!!!) jest w stanie zarabiać niemało! Przy okazji kantując rodziny zmarłych… To podłość, brak podstaw etycznych i człowieczych odruchów. A nas, społeczność, to jakby nie dotyczy, bo jeszcze żyjemy…
    Ten artykuł redakcja powinna wysłać do parlamentarzystów, aby jak najszybciej uchwalili “prawo pogrzebowe” obowiązujące wszystkie zakłady. Wówczas byłyby narzędzia do wyrugowania z rynku takich partaczy jak opisani w powyższym materiale. I żeby było jasne – zdaje sobie sprawę, że takie pseudozakłady działają w różnych miastach, a nie tylko w Łukowie.

  3. “Hades” na cenzurowanym
    Ktoś pyta czy Prezes PIPBP, Łukasz Koperski pamięta krytyczne artykuły o Zakładzie Pogrzebowym “Hades” i jego właścicielu W. Tomczaku… Pytanie trzeba skierować do PIPBP, ale z tego co wiem, to pan Tomczak popadł ostatnio w niełaskę. Nie zasiada już w Sądzie Koleżeńskim PIPBP, a poza tym porządnie dobrała mu się do du… prokuratura z Radzynia Podlaskiego (dlaczego w łukowskiej wszystkie skargi na tego przedsiębiorcę trafiały do kosza?). Czytałem jakiś czas temu w “Tygodniku”, ze przeciwko temu panu został skierowany do sądu akt oskarżenia z powodu oszustw i niewłaściwego rozporządzania dobrami zmarłych. Ciekawe czy się z tych zarzutów wygrzebie…
    A co do zdania, że autor na siłę obrzydził warunki panujące w innej firmie, to się nie zgadzam. Z ciekawością o tym wszystkim poczytałem. Gdyby nie ten tekst, to nie dowiedziałbym się pewnie nigdy, jak partacko pracują Ci, którzy uważają się za fachowców. Zresztą polecam też przeczytać, co na temat łukowskich przedsiębiorców pogrzebowych ma do powiedzenia największy autorytet w tym temacie, pan Ireneusz Migdał. Jak ktoś go nie zna niech sobie poczyta, np. tutaj: http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedzieli.php?doc=nd200743

  4. pogrzeb to towar jak każdy
    Chciałbym się ustosunkować do artykułu z punktu widzenia klienta. Grzebanie naszych bliskich przez firmy pogrzebowe jest usługą jak wiele innych. Jakość idzie w parze z ceną. Może autor artykułu w swoim świętym oburzeniu przeoczył fakt, że połowa obywateli tego kraju zarabia nie więcej niz tysiąc na rekę?
    Popieram istnienie renomowanych zakładów pogrzebowych, w których ściany obwieszone są dyplomami, caertyfikatami, rekomendacjami etc. Niech grzebią tych, którym bogato się żyło i bogato umiera. Ale popieram również istnienie zakładów świadczących usługi na niższym poziomie dla ludzi, którzy musieli skromnie żyć i muszą skromnie odejść z tego świata. Nie wnikajmy zanadto w ich praktyki…
    Jestem natomiast przeciwnikiem wszelkich związków, gildii, cechów i korporacji.
    Ludzie o niskim statusie materialnym często rezygnują z walki w sądzie, bo nie stać ich na wynajęcie adwokata. To typowy przykład usługi ujętej w ramy korporacji zawodowej.
    Czy ktoś wyobraża sobie sytuację, w której nie stać kogos na pochówek bliskiej osoby? Co wtedy? Może trzeba będzie nieboszczyka wsadzić na wózek, owinąć przescieradłem i zakopać w lesie?

  5. Jerzy, co Ty opowiadasz?!
    Wstrząsnęła mną wypowiedź Jerzego. Bo o ile zgodzę się, że pogrzeb to usługa, a więc w jakimś sensie można go przyrównać do “niematerialnego towaru”, to absolutnie Twe teorie Jerzy nie przystają do mojego wyobrażenia i wiedzy o świecie, gdy chodzi o człowieka. Człowiek nie jest towarem.
    Wybacz, że to powiem, ale albo prowokujesz do dyskusji, co może byc cenne, albo z Twojej wypowiedzi przebija nieznajomość faktów związanych z działalnośią zakładów pogrzebowych.

    Po pierwsze Twe stwierdzenie, że jakość idzie w parze z ceną… Jerzy! Więcej lub mniej może kosztować odpowiedzni model trumny, markowe lub mniej markowe ubranie, większy lub mniejszy wieniec i tym podobne rzeczy, o których akurat w artykule nie ma mowy. Więcej też od zwykłego umycia zwłok i podstawowej toalety pośmiertnej będzie kosztowała balsamacja. Ale o tym też autor nie rozprawiał. W tekście chodziło o zachowanie ludzi, którzy wykonują podstawowe zabiegi przy zmarłym człowieku. One i w drogim, i w tanim zakładzie są (powinny byc identyczne) i takie same powinny byc koszty ich wykonania. Autor zwracał uwagę na niefachowe działania partaczy, na działalność firm pogrzebowych w obszarze tylko z grubsza uregulowanych prawem. I tak być nie powinno.

    Po drugie sprawa niewielkich zarobków i w domyśle brak funduszy na wystawny pogrzeb w drogim zakładzie pogrzebowym…
    No tak, nawet bogaty prawie zawsze powie, że nie ma pieniędzy. Nie mitologizuj tak bardzo mamony. Tym bardziej, że ZUS i KRUS, gdzie każdy człowiek czy chce czy nie chce jest ubezpieczony, wypłaca zasiłek pogrzebowy. To jest całkiem pokaźna sumka. W zupełności wystarcza na opłacenie wszystkich kosztów przeciętnego pogrzebu. Poza tym wiekszość ludzi umierających ma swoje rodziny, które jak wiem z autopsji, też dokładają sie w jakiejś części do “uświetnienia” pogrzebu, chociażby wieńcami, zniczami etc. No i pozostaja tez ubezpieczenia prywatne. Coraz więcej umierających ma własne polisy. A jak już nie ma rodziny i nikt nie może zająć sie pochówkiem, to czyni to Ośrodek Pomocy Społecznej z mocy odpowiednich przepisów. Naprawdę nie grozi nikomu umieranie w lesie na wózku w prześcieradle! Gdyby w poruszonym problemie chodziło tylko o pieniądze, to nie byłoby raczej żadnego problemu. Ale przeczytaj artykuł jeszcze raz, bo w nim naprawdę nie o kasę idzie i “wystawne pogrzeby”.

    Po trzecie istnienie zakładów o niższym standardzie usług i w związku z tym tańszych… Popierasz je. Ja też. Ale tańsze, to nie znaczy, że nieboszczyka będzie w nim do pogrzebu przygotowywał nie znający się na rzeczy przygłup albo pijak, który sobie dorobi na wódkę… Z tym się nie godze tak samo jak autor artykułu. I nie godzę się z Twoim apelem, by nie wnikać zanadto w ich praktyki. Jeśli sa naganne należy je potępiać, a nie stać z boku i udawać, że nas to nie dotyczy. Zapewne wiesz, że będzie to dotyczyło także i nas.

    Po czwarte sprawa związków branżowych… Masz rację, że jesli dana grupa zawodowa zrzesza się, to jest silniejsza. Trudniej z nią walczyć, o ile zachodzi taka potrzeba. Ale również tylko gildie w obecnym stanie prawnym mogą w jakiś sposób gwarantować określony poziom firm w nich sie zrzeszających. A więc przy złych stronach zrzeszeń cechowych są i dobre. I moim zdaniem dobrych jest więcej. W Związkach działają sądy , można członka związku ukarać. Można tez łatwo rozróżnić, kto do związku nalezy, bo spełnił określone wymogi, a kto nie, bo nie daje rady dociagnąc pod wzgledem poziomu usług (bo de facto dochód jest też pochodną jakości usług i liczby klientów) do przyjętych norm.

    Przepraszam, że sie tak rozpisałem, ale poruszyłeś Jerzy kilka ważnych tematów na raz… Pozdrawiam!

  6. Jerzy z Podlasia
    Mówimy o obyczajach pracowników zakładów pogrzebowych. Isnieje wiele zawodów wymagających odporności psychicznej. To żołnierze, ratownicy wszelkiego rodzaju, rzeźnicy czy niegdyś kaci więzienni. Nie mamy prawa żądać od nich, aby nie widziani i nie słyszani przez osoby postronne zachowywali nabożną powagę. Żart jest taką samą formą reakcji na stres jak agresja czy płacz. W większości firm działajacych w jakiejkolwiek branży inaczej się mówi w obecności klienta a inaczej podczas nieformalnych rozmów w gronie załogi. To norma a nie wyjątek. Większość wypowiedzi średnio inteligentnego człowieka ukierunkowana jest na manipulację i działanie dla własnej korzyści. To oznaka inteligencji społecznej.
    Krzysztof zachował się adekwatnie do przysłowia: zły ten ptak, co swe gniazdo kala. Zaczął kalać gniazdo w momencie, gdy przestało być jego gniazdem.
    Istnieje wiele dziedzin życia, gdzie wciąż udajemy niewiedzę, bo tak nam jest wygodnie. Setki tysięcy nielegalnych aborcji; dramatyczna sytuacja 50-latków, którzy nie mogą znaleźć pracy a są zbyt młodzi , żeby uzyskać emeryturę; zmiany w prawie pracy pozwalające wyrzucić kobietę z pracy za to, ze miała czelność zajść w ciążę etc. etc.
    Może wśród znieważonych zwłok jest ciało człowieka, który umarł, bo bezduszny urzędnik odmówił finansowania jego leczenia i tym samym przyspieszył jego smierć? Może jest również ofiara strajku lekarzy? Może, może…???
    Żyjemy w świecie złudzeń, jesteśmy oszukiwani, bo chcemy być oszukiwani, bo unikamy tematów trudnych, bo pędzimy za tanią sensacją. Cała Europa udawała, że nie widzi tragedii w byłej Jugosławii. Trzeba było interwencji Amerykanów, ostatniego narodu, który potrafi podejmować męskie decyzje, abyśmy skierowali swój wzrok na tragedię milionów ludzi.
    Co to ma wspólnego ze sprawą zakładów pogrzebowych? Ma wiele. Nie możemy pomóc umarłym, więc skupmy się na tym, żeby pomóc żywym.

  7. Jerzy z Podlasia
    P.S. Byłoby o wiele pożyteczniej przekonać jednego pracodawcę do zrozumienia faktu , iż nie da się przeżyć za 750 zł na miesiąc niż marnować talent, papier i atrament na rozważania tragedii nieboszczyków. Jakby można było po smierci cierpieć mniej lub więcej??
    I to już koniec w kwestii porachunków konkurencyjnych firm branży pogrzebowej. Jestem żywy i zamierzam zająć się sprawami zywych, czyli moimi własnymi.

  8. Gdzie sa przepisy!!!!!!!!????????
    Artykuł czytałem w tygodniku ale był znacznie okrojony ale sens ten sam. Ale do rzeczy. moim skromnym zdaniem osoby takie jak pan K. z Łukowa i wielu innych z całej polski łamie wszelkie przepisy BHP, sanepid…, przepisy pisane jak i nie pisane (etyczne,.. moralne….)Wszyscy oni powinni ukończyć szkołę dobrego wychowania i zachowywać sie etycznie i moralnie w stosunku do rodziny i zmarłego!!!!!!!!!! Powinni mieć zakład z prawdziwego zdarzenia a nie ,,w stodole czy baraku”Powinni ukończyć studia,szkołe, kurs, szkolenie których w Polsce nie ma!??? Pracodawca i pracownik???? A pracownik tez musi mieć poukładane w głowie!! nie może być z łapanki. A gdzie kursy szkolenia?????Ale to są Polskie realia, wszystko da sie przeskoczyć i załatwić!!!!!Pieniądze tylko sie liczą . Takie zakłady nie powinny dostać pozwolenia na funkcjonowanie!!!!!!W dzisiejszych czasach łom i przecinak nie powinny wystarczyć na funkcjonowanie takich zakładów!!!!!!!!!!!??????????????? Przepisy gdzie one są!!!!!!!!!!!!???????????

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

W nocy lepiej nie choruj

Zdarza się, że mieszkańcy powiatu mińskiego muszą jechać po...

80. lat LO w Łochowie (zdjęcia)

Liceum Ogólnokształcące w Łochowie im. Marii Sadzewiczowej w Łochowie...

87-latek z Siedlec liczył na szybki zysk, inwestując w ropę naftową

Siedlecki senior, skuszony „szybkim i pewnym zyskiem”, zainwestował oszczędności...

Grzybiarze, uważajcie na żmije!

Dziś do redakcji zgłosił się pan Daniel z Siedlec,...

Kolizja na DK19: 19-latka wyprzedzała ciężarówkę

W Mszannej (gm. Olszanka) 19-latka po tym jak wyprzedziła ciężarówkę, wpadła do rowu. Jej samochód koziołkował.

Żelków: Samochód uderzył w butlę gazową na prywatnej posesji

Na ul. Głównej w Żelkowie samochód osobowy wjechał w butlę gazową znajdującą się na prywatnej posesji.

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje