Mobilny gabinet starosty pokonał już 2,3 tys. km. Remigiusz Górniak wyrusza skoro świt. Bo władza musi słuchać ludzi.
Remigiusz Górniak w kampanii wyborczej obiecywał, że nowy starosta miński wyjdzie z gabinetu i będzie dostępny dla mieszkańców: „Będę chciał z wami porozmawiać, wysłuchać waszych problemów, trosk, tego, z czym się borykacie na co dzień, będę chciał te problemy rozwiązać” – deklarował. Dzisiaj już wiemy, że nie były to słowa rzucone na wiatr. Tuż po wygranych wyborach od razu wyruszył w trasę. Do objechania ma 13 gmin powiatu mińskiego.
Ogórek żółty ma garniturek
Prawdziwą sensację wzbudził pojazd, którym starosta postanowił się poruszać. To odrestaurowany autobus marki Jelcz, symbol lat 70. XX w., zwany potocznie ogórkiem. Pojazd swój przydomek zawdzięcza charakterystycznemu kształtowi. Wcale nie jest zielony. 50-letni „ogórek” starosty ma barwy żółto-białe.
– Jest prezentem od teścia. Kiedyś wykorzystywałem go prywatnie na wycieczki działkowe czy wypady wakacyjne nad morze albo w góry. Dotarliśmy nim nawet do wschodnich Niemiec, czyli byłej NRD – opowiada Remigiusz Górniak.
Jeśli chodzi o komfort jazdy, najtrudniej jest latem, ponieważ wewnątrz nie ma klimatyzacji. – Ale kiedy ktoś się przyzwyczai do 50 stopni, a i hałas silnika mu nie przeszkadza, to może dojechać nawet do Hiszpanii – przekonuje starosta.
„Ogórek” po raz pierwszy został wykorzystany w kampanii wyborczej. Promował wtedy kandydatów z Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej. Od jakiegoś czasu już oficjalnie jest „mobilnym biurem starosty”.
Wehikuł budzi powszechne zaciekawienie i ludzie zastanawiają się, co jest w środku. – Wstawiliśmy stół i rozkładane krzesła – zaspokaja ciekawość właściciel auta.
– A czy jest tam toaleta i łóżko na wypadek, gdyby starosta nagle poczuł się znużony? – dociekam.
– Jeszcze 20 lat temu, kiedy pojazd służył do celów turystycznych, w środku były łóżko i toaleta. Ale i teraz można się położyć, bo dookoła rozłożone są wygodne kanapy. Już nie raz tam spałem – opowiada.
Cały tekst przeczytacie w papierowym i e-wydaniu „TS” nr 45.
To nie jest Jelcz “Ogórek”. To jest Robur LO 3000FR2.
Może ja jestem ślepy ale tam widzę Enerdowskiego Robura. czyli jedzie “roburkiem” a nie ogórkiem.
To chyba korniszon bo mocno skrócony.
Ja tam widzę Robura, a nie Jelcza.
Bardzo poważny merytoryczny bląd, ponieważ głównym bohaterem jest pojazd a więc wypadałoby zweryfikować jego dane, otóż nie jest to Jelcz “ogórek” a Robur w wersji osobowej produkowany w byłej NRD zwany “rumburakiem”.
Proszę bardzo panie redaktorze…..
Zgadzam się z wcześniejszymi wpisami, że ten pojazd nie wygląda na Jelcza zwanego Ogórkiem.