Niebieska armia Basketu Siedlce zebrała się w siedleckiej galerii, żeby pokazać swą liczebność. I trzeba przyznać, że jest ona imponująca . To dowód, że koszykówka w Siedlcach ma się całkiem nieźle.
– Gdy dziewięć lat temu tworzyliśmy UKS Basket Siedlce, nie dawano nam wielkich szans. To były czasy, gdy ugruntowaną pozycję w siedleckiej koszykówce miały dwa kluby, występujące na wysokich szczeblach rozgrywkowych – MKK i SKK Siedlce. My się tym nie zraziliśmy. Wiedzieliśmy, że na siedleckiej mapie sportu jest dla nas miejsce. Początkowo skupiliśmy się wyłącznie na szkoleniu dzieci i młodzieży, a w momencie, gdy większe kluby przestały wykonywać swoje działania statutowe, nie baliśmy się złapać byka za rogi i kontynuować ich dzieło. Dzisiaj jesteśmy największym koszykarskim klubem w mieście. Porównuję nas do spuszczonej ze zbocza kuli śniegowej, która będąc w pędzie, wciąż rośnie w siłę. Mamy obecnie dziewięć grup naborowych chłopców i cztery dziewcząt. Gramy w trzeciej lidze seniorów i drugiej seniorek. Chcieliśmy się tym wszystkim pochwalić, stąd pomysł na organizację prezentacji naszych drużyn – mówił jeden z założycieli Basketu, a zarazem radny Sejmiku Mazowsza, Krzysztof Chaberski.
Głos zabrał również drugi ze współzałożycieli UKS Basket Siedlce, Tomasz Araszkiewicz.
– Zazdroszczę wam! – zwrócił się do koszykarzy. – Znów chciałbym być w waszym wieku, zaczynać sportową przygodę, móc rozgrywać mecze. Naprawdę kiedyś to docenicie. Koszykówka to nie jest sport, to styl życia. Są gracze i zawodnicy. W Baskecie są tylko gracze, bo gracze grają, a zawodnicy zawodzą. W naszym klubie nikt nigdy nikogo nie zawiódł.
Szerszą relację zamieścimy w kolejnym papierowym wydaniu „Tygodnika Siedleckiego”