Centrum Duszpasterstwa Młodzieży Diecezji Siedleckiej to wspólnota, w której znajdzie się miejsce dla każdego. Tego, który jest blisko Boga. I tego, który nie potrafi się nawet modlić.
Jako diecezjalny duszpasterz młodzieży ks. Radosław Piotrowski wie o młodych ludziach więcej niż ich najbliżsi. Zna ich radości i troski. Żyje w ich świecie. Słucha, nie ocenia. Wyciąga dłoń do każdego, kto potrzebuje pomocy i chce się na nią otworzyć. Od trzech lat z grupą fantastycznych ludzi tworzy diecezjalne Centrum Duszpasterstwa Młodzieży.
Jaka jest obecnie kondycja duchowa młodego pokolenia?
– Nie możemy wszystkich młodych wrzucać do jednego worka. Młodzież, która jest przy kościele, formuje się we wspólnotach, takich jak: Ruch Światło-Życie, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, służba liturgiczna. Ta młodzież ma życie duchowe odpowiednio rozwinięte. Wiele osób systematycznie się spowiada, żyje sakramentami na co dzień. Dbają o wspólnotowe spotkania, pochylają się nad swoim rozwojem duchowym w kontekście nauki Chrystusa, przechodzą kolejne stopnie wakacyjnych rekolekcji. Jest też taka grupa, która funkcjonuje w kościele na zasadzie coniedzielnych Eucharystii, ale bez dodatkowej formacji. W tym przypadku ta kondycja duchowa jest nieco gorsza. Najgorzej sytuacja wygląda wśród młodych, którzy omijają kościół. Oddalili się tak bardzo, że nie potrafią nawet się modlić. Spotykam takie osoby w szkole. Skoro ich życie modlitewne jest na takim poziomie, to życie duchowe nie może wyglądać dobrze.
Co jest dzisiaj największym zagrożeniem dla młodych? Jak im pomóc?
– Młodzież zmaga się z różnymi sprawami. To niezrozumienie świata, w którym żyją, nieumiejętność odnalezienia się, trudność zbudowania trwałych relacji z rówieśnikami czy rodzicami. Część z nich doświadcza samotności, zagubienia. Mimo że są we wspólnocie, stają się samotni w tłumie. Dlatego uważam, że praca duszpasterska w kościele powinna zmierzać do otwarcia młodych na wspólnotę. Sprawienia, by poczuli się potrzebni, zauważeni, chciani, a wręcz oczekiwani. Dajmy im najpierw poczucie wspólnoty, a dopiero potem głośmy Słowo Boże. Pracując z młodzieżą, widzę, że taka kolejność działa. Pozwala młodym ludziom otwierać się na coś więcej. W Centrum Duszpasterstwa Młodzieży tworzymy przestrzeń, do której zapraszamy młodych z różnych parafii. Takich, którzy są aktywni w swoich kościołach, ale też takich, którzy nie potrafią odnaleźć się w parafialnej wspólnocie. Cieszy mnie otwartość wielu młodych ludzi. Zwłaszcza tych, którzy działają w swoich parafiach, a w CDM wspomagają tych mniej otwartych lub tych, którzy w swoich parafiach takich wspólnot nie mają. Formacja daje narzędzia, żeby zagrożenia duchowe właściwie przeżywać albo je odrzucać. Zapewnia kontakt z ludźmi, którzy poradzili sobie z tymi zagrożeniami. Brak formacji i wspólnoty powoduje, że młodzi ludzi zostają z tym, co ich boli, sami. I czasami sięgają po bardzo szkodliwe metody radzenia sobie z problemami.
Czy każdy, niezależnie od tego, z czym przyjdzie i w jakim jest stanie duchowym, otrzyma od centrum duszpasterstwa pomoc?
Cały tekst przeczytacie w papierowym i e-wydaniu „TS” nr 50.
Wywiad z księdzem powinna przeprowadzić nasza ulubiona Redaktorka Mariola zdodnie z powiedzeniem, że: “diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni”
Idą święta Bożego Narodzenia, więc nawet zwierzęta mówią ludzkim głosem.
Wspaniały człowiek.