Niedawna sesja powiatu mińskiego przejdzie do historii jako jedna z bardziej burzliwych. Wiele tematów wywoływało ożywione dyskusje zabarwione politycznie. Między radnymi KO a Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej mocno iskrzyło. Pojawiły się też pytania o poprawną polszczyznę.
Radna Alicja Cichoń w imieniu klubu Koalicji Obywatelskiej zgłosiła propozycje poprawek do jednej z uchwał. Stojąc przy mównicy, zwróciła się do zastępcy starosty Urszuli Pacygi: – Sesja jest od tego, pani starościno, że można takie uwagi wnosić…
– Mam uwagę techniczną. Ja żoną Remigiusza Górniaka nie zamierzam być… – zaznaczyła wicestarosta, której nie spodobało się określenie „starościna”. Jak wyjaśniła, wyraz „starosta” ma odpowiednik żeński „starościna”, ale nie w znaczeniu „starosty powiatu”, lecz na przykład żony starosty albo starościny, która niesie chleb na dożynkach. – Sprawdzałam to wielokrotnie w słowniku języka polskiego. Dlatego prosiłabym o używanie poprawnej formy – apelowała.
– To jest poprawna forma i będę się nią posługiwała – obstawała przy swoim Alicja Cichoń, jeszcze do niedawna starszy inspektor do spraw komunikacji społecznej w Urzędzie Miasta Mińsk Mazowiecki.
Scysja przeniosła się następnie do internetu. Na profilu społecznościowym powiatu mińskiego pod postem, dotyczącym sesji, jedna z internautek (przedstawiająca się jako mieszkanka Sulejówka) zamieściła opinię językoznawcy, leksykografa Mirosława Bańki: „Starościna to żona starosty, to także kobieta zajmująca się organizowaniem jakiejś imprezy lub załatwianiem jakiejś sprawy dla grupy osób, którą reprezentuje (np. starościna turnusu, klasy, dożynek). W tym drugim znaczeniu żeński rzeczownik „starościna” jest odpowiednikiem męskiego starosty. Gdy natomiast chodzi o kobietę piastującą dziś urząd starosty, to nazwać ją starościną można tylko potocznie, zwłaszcza w intencji żartobliwej”.
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i e-wydaniu (KUP TERAZ) “TS” nr 51.
Ludzie co wy wyprawiacie z naszym językiem? Kilka feministek dostało się do rządu i z dnia na dzień bez żadnych sprzeciwów zmieniły język polski. Tych karykatur słownych nie da się słuchać (hirurżka, ministra, itp….). Dlaczego w obecnych czasach czym głupszy pomysł tym szybciej można go wdrożyć? Wielkie nie podziękowania dla dziennikarzy, którzy tak chętnie przyczynili się do wypaczenia języka polskiego
…………przynajmniej tym neo językiem mogą się pochwalić bo innych sukcesów brak