19 filmów w 3 dni, czyli średnio po 6 każdego wieczora, można było obejrzeć w Niezależnym Ośrodku Kultury Świetlica w Siedlcach na drugim już (pierwszy gościł tu 7 i 8 maja tego roku) Międzynarodowym Festiwalu Filmowym TofiFest on tour.
W maju zobaczyliśmy Best of TofiFest 2007, najlepsze filmy zagraniczne toruńskiej edycji TofiFest 2007 oraz klasykę polskiego krótkiego metrażu na 5-lecie TofiFestu i najlepsze kino z serca Polski, czyli filmy z Torunia i Bydgoszczy. Teraz przyjechały do Siedlec filmy, które nadesłano na konkurs 6 już toruńskiego TofiFestu – i te spoza Europy (Brazylia, Chile, Meksyk, USA), i te ze Starego Kontynentu, przedstawione w blokach, zatytułowanych pod niebem północy oraz pod niebem południa. Łączy je to, że pokazują Europę i świat „na krótko”. Można tylko żałować, że tym razem nie było żadnego filmu z Polski.
Wydaje się, że 6 filmów na raz jest w stanie obejrzeć tylko jakiś kinoholik, wszak na nocnych maratonach filmowych w siedleckim kinie Centrum są wyświetlane 3 filmy, i to w piątki, by perspektywa długiego weekendu zadziałała (różnie to bywa) na korzyść frekwencji widzów. W CKiS są wyświetlane filmy pełnometrażowe, czyli takie, które trwają od 90 minut wzwyż. Filmy krótkometrażowe mają od kilku minut (węgierski „Csapas” trwa 4 minuty) do pół godziny (meksykański „Mexican Dream” i niemiecki „Zwei Zu Drit”).
Na czym polegają urok i magia TofiFestu, który tym razem przyciągnął do koncertowo-klubowej sali NOK-u ze zwykłymi, twardymi krzesłami nadkomplet widzów (codziennie od 50 do 60 osób)? Co można pokazać w 4-minutowym filmie? Przysyłane na toruńską, konkursową edycję TofiFestu filmy pokazują, że… wszystko. Cały świat. I paradoksalnie, dla wychowanych na kulturze telewizyjnej, wideoklipowej i reklamowej widzów (publiczność TofiFestu to ludzie poniżej 35. roku życia) krótkość tych filmów stanowi ich atut. Ciekawe jest też to, że mimo iż w maju NOK udostępnił Tofikowi (bo tak TofiFest jest pieszczotliwie nazywany przez organizatorów siedleckiej edycji) dwie sale, w tym tę z wygodnymi fotelami i kanapami, nie zgromadził takiej publiczności jak tym razem. I – co znamienne – osoby, które były „nadkompletowe”, nie wychodziły, ale zajmowały mniej komfortowe miejsca (np. za oddzielającym salę od korytarza filarem) lub dzielnie oglądały filmy na stojąco. Czy dlatego, że tak bardzo lubią filmy? Czy może dlatego że bilet za 5,50 zł (karnet 10,60 zł) „usprawiedliwia” ich zdaniem warunki oglądania? Czy też zadziałała tu magia filmów, wyświetlanych z rzutnika?
Nowościami tej edycji Tofika były koncert siedleckiej grupy Jam Friends, zorganizowany w ramach cotygodniowej Świetlicowej Ofensywy Dźwięku i nagroda dla publiczności (trafiła w tym roku do Magdaleny Góral) – usługa fryzjerska, ufundowana przez Salon HEXE Agnieszka Bułas. Oprócz niego wsparli Tofika: Marek Bulak Projekt, CROWN POLSKA, eMKa Firma Produkcyjno-Handlowo-Usługowa oraz salon HEXE – Agnieszka Bułas.
Na zakończenie Tofika pokazano na bis 4-minutowy „Fathom” – najgoręcej oklaskiwany film tej edycji. Przypomniano też „Revolution”, który najbardziej podobał się w Siedlcach w maju. Miejmy zatem nadzieję, że zapowiadany tym razem jako bonus gruziński film „37” [Stopni Celsjusza] obejrzymy w przyszłym roku, na 3. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym TofiFest on tour w Siedlcach, na który już teraz serdecznie Państwa zapraszam w imieniu prowadzących i organizatorów: Iwony Miłobędzkiej, Anny Podniesińskiej-Bartoszek, Lecha Grądzkiego oraz będącego przez dwa dni festiwalowe panem od rzutnika – Tomka Salacha.
Aneta Abramowicz
zdjęcia: Ana i organizatorzy TofiFestu