Skończyły się „złote czasy” desperatów, okupujących siedlecką wieżę telekomunikacyjną. Po ostatnim incydencie policja robi wszystko, aby delikwenta obciążyć kosztami akcji ratunkowej.
Z jednej strony rozpacz, grożenie samobójstwem, łzy rodziny… Z drugiej strony zainteresowanie mediów, zaangażowanie wielu ludzi w akcję ratunkową, negocjatorzy… Przy takiej oprawie desperacja nie wiadomo kiedy przechodzi i jest się, przez pięć minut, bohaterem. Jednak koszty akcji ratunkowej liczy się w tysiącach złotych. Płacą, oczywiście, podatnicy.
WIEŻA EFEKTOWNA Wieża telekomunikacyjna przy Błoniach i Asłanowicza przyciąga ostatnio desperatów. Tylko w tym roku doszło na niej do trzech incydentów. Po raz pierwszy na wieżę wdrapał się młody chłopak. Chciał popełnić samobójstwo. Prowadzone godzinami negocjacje zaowocowały tym, że młody policjant Karol Jastrzębski, narażając własne życie, sprowadził desperata na dół. Sprowadzał go po oblodzonych szczeblach, bez rękawic, przykuwając chłopaka dla jego bezpieczeństwa kajdankami do siebie. Jakiś głupi błąd… i obaj zapłaciliby wysoką cenę tej akcji. Karol Jastrzębski został po tym wydarzeniu wysłany na kurs dla negocjatorów. Teraz już profesjonalnie zajmuje się rozmowami z niedoszłymi samobójcami. W tym miesiącu uczestniczył w dwóch akcjach ratunkowych. Tym razem samobójstwem groził 49-letni mężczyzna z Siedlec. Wdrapywał się na wieżę dwukrotnie.
PO RAZ PIERWSZY
Powodem pierwszego aktu desperacji 49-latka miała być beznadzieja, wywołana życiową sytuacją. Bezrobotny mężczyzna nie mógł utrzymać z zasiłku swojej rodziny. Nie mógł znaleźć pracy, szwankowało mu zdrowie. I, jak twierdził, psychika nie wytrzymała. Chciał rzucić się z wieży i zakończyć swoje cierpienia. Negocjatorzy przez parę godzin odwodzili go od tego czynu. Żona i dzieci także. Udało się. Zziębnięty i zrozpaczony mężczyzna został odwieziony do szpitala. Tam doszedł do siebie.
PO RAZ DRUGI
Minęło kilka dni, gdy sytuacja się powtórzyła. Do policyjnego patrolu podszedł mężczyzna i powiedział, że widział, jak na wieżę wdrapywał się jakiś człowiek. Policjanci sprawdzili to. Zawiadomili dyżurnego. Na miejsce przyjechali: karetka pogotowia, straż pożarna, policjanci, negocjatorzy. Szybko okazało się, że desperat jest już policji znany. To 49-letni siedlczanin, który prawie dwa tygodnie wcześniej groził, że rzuci się z wieży… – Tym razem był lepiej „przygotowany” – mówi Jacek Chaciak, rzecznik siedleckiej policji. – Przede wszystkim był ciepło ubrany. Miał też ze sobą alkohol. Pił go podczas negocjacji. Mężczyzna ponownie groził, że popełni samobójstwo i rzuci się z wieży. Wędrował po niej, co wzmagało napięcie. – Wezwano na pomoc specjalistyczną drużynę strażaków z Warszawy. Przyjechali z drabiną, która ma ponad 60 metrów długości. Ekipa ta specjalizuje się w pracach wysokościowych. Po dwóch godzinach negocjacji, mężczyzna zdecydował się zejść z wieży. Miał prawie 2 promile alkoholu we krwi. – Tłumaczył, że tym razem powodem tej desperacji był artykuł o nim w jednej z codziennych gazet. Dziennikarze ponoć rozmawiali z jego żoną o opisali całe zajście. Dlatego ponownie wszedł na wieżę – mówi Jacek Chaciak.
A KUKU!
Mężczyznę przebadał lekarz, który uznał, że stan zdrowia pozwala na umieszczenie go w areszcie. Jednak na policyjnym dołku zaczął on uskarżać się, że boli go serce. Wezwano pogotowie. Karetka zawiozła mężczyznę do szpitala, aby przeprowadzić tam stosowne badania i w razie potrzeby udzielić mu pomocy, – Położono go na oddziale, z którego tej samej nocy uciekł. Samowolnie się oddalił – relacjonuje Jacek Chaciak. W akcję ratunkową siedlczanina zaangażowało się dużo ludzi. To był kosztowny wieczór: przyjazd grupy operacyjnej ze specjalistycznym sprzętem kosztuje kilka tysięcy złotych. Tym razem sekcja dochodzeniowo- śledcza wszczęła w tej sprawie dochodzenie. – Artykuł 193 Kodeksu karnego mówi, między innymi, że kto wchodzi na teren ogrodzony i odmawia jego opuszczenia, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku czasu. Obliczane są także dokładnie koszty akcji, aby mężczyźnie można było przedstawić… rachunek. Sprawa zapewne znajdzie finał w sądzie. Niewykluczone, że sąd nakaże badania psychiatryczne desperata. Wszystko wskazuje na to, że prawdziwe kłopoty dopiero się zaczną. – Na pewno nie pozostawimy tej sprawy bez konsekwencji – zapewniają policjanci. Z całą pewnością próba samobójcza wyzwala w nas współczucie. Gdzie jest jednak granica między desperacją a potrzebą zwrócenia na siebie uwagi? Wszystko wskazuje na to, że za okupację siedleckiej wieży telekomunikacyjnej będą teraz wystawiane słone rachunki.
postawić trzeba naokoło płot pod wysokim napięciem.
.
Co za durny artykuł!!!
Skoro ktoś chce popełnić samobójstwo, to nie myśli o tym, że za akcję zapłaci, a jak się dowie, to skoczy, bo to kolejny powód, żeby zejść z tego świata! Wystarczy dobre ogrodzenie! Ale nasze urzędasy i TP mózgu nie mają, więc takie rzeczy sie dzieją! Jeszcze tytuł ZŁOTE CZASY – co za redaktor to pisał??? Idiotyzm bez obrazy!
strzelać
wystarczy zestrzelić i tak to samobójcy…
te tysiące złotych to chyba przesada
Skąd takie koszty ciekawe, akcja 1 godz. przykładowo: dojazd wozu strażackiego, policyjnego, karetki godziny osób, uczestniczących w akcji to na pewno nie jest kilkadziesiąt tysięcy złotych, to raza dwa… czy ktoś sądzi, że nawet jak taki desperat zostanie obciążony kosmiczną kwotą, to już grzecznie pobiegnie i zapłaci haaa.
potrzebne ogrodzenie
W tym miejscu widać gołym okiem, że trzeba zabezpieczyć w sposób najlepszy usiłowanie wejścia na tę wieżę, a tu nasi radni i wszyscy płaczą, że trzeba tyle ludzi angażować i środki z kasy miasta uciekają, no ludzie, ile razy każdy już bębnił, żeby zrobić jakieś konkretne ogrodzenie tego!!! Mamy solidną firmę w naszym mieście, działającą w tej branży… no ale jak ktoś się tym nie zajmie… takie przypadki będą się powtarzać:(
O ja nie wytrzymam
heh kto to wymyślił. Jak ktoś zechce skoczyć to skoczy i wtedy kto zapłaci za akcję ratunkową – my, czyli podatnicy, a jak będzie się samobójca wahał skoczyć czy nie negocjator go przekona, zejdą z wieży i co na dole będzie już stał strażak policjant i lekarz z kasą fiskalną i od razu mu rachunek wystawią? i gdzie tu logika przecież jak się taki desperat o tym dowie to od razu skoczy.
NEGOCJATOR
ŹLE CHŁOPAKOWI NIE ŻYCZE BO JEST MŁODY I CAŁE ŻYCIE PRZED NIM ALE MOŻE JAK BY SHOWMEN KAROL SIE POTURBOWAŁ TO BY TROCHE WYLUZOWAŁ BEDAC NA SŁUŻBIE.ŚMIESZNIE WYGLĄDASZ CHŁOPAKU PRZY SWOIM WYGLADZIE JAK SIĘ POMPUJESZ I ZGRYWASZ WAŻNIAKA I KARKA DODAJAC SWOJE ODZYWKI Z NADZIEJĄ,ŻE KTOŚ SIĘ WYSTRASZY. CZY ZAWSZE JEDYNĄ KARTĄ PRZETARGOWĄ JEST MANDAT KARNY??NIE UCZYLI INNYCH POJEC W SZKOLE??
KRZYŚ
Krzys chyba masz nie miłe wspomnienia hahahaha albo musiałeś miec ciężkie dzieciństwo…