W przypadku, kiedy radny ma prawomocny wyrok sądowy, powinien stracić mandat. Radni powinni to formalnie przegłosować. Bywa, że z pewnych względów z tym zwlekają.
Jan Mistewicz to senior samorządu w Cegłowie. Ze względu na to, że jest najstarszym radnym w gminie, otwierał inauguracyjną sesję Rady Gminy w listopadzie 2006 r. Niemal pół roku później (w kwietniu 2007 roku) na sesji postawiono wniosek, by głosować uchwałę o wygaśnięciu mandatu tego radnego, gdyż ma on prawomocny wyrok sądowy.
Nic nie dzieje się przypadkiem. Tutaj także nie było przypadku, tylko donos obywatelski. Do wójta Krzysztofa Miklaszewskiego przyszła mieszkanka i zapytała: „Czy pan radny jest jeszcze radnym, skoro posiada prawomocny wyrok?”. Na dowód, że to nie pomówienie, pokazała wójtowi odpowiedni wyrok. Ruszyła machina sprawdzająca. Zwrócono się do Centralnego Rejestr Skazanych. Okazało się, że radny jest na liście osób z prawomocnym wyrokiem sądowym. O podjętych czynnościach sprawdzających i grożących konsekwencjach utraty mandatu radny Mistewicz wiedział od początku. Radni również mieli świadomość, że od strony prawnej sytuacja jest klarowna. A jednak sami siebie próbowali przekonywać, że tu chodzi tylko o osobiste sprawy radnego.
Wyborcy, głosując na Mistewicza, znali jego sytuację rodzinną i problemy z prawem, a mimo to go wybrali, bo wiadomo, że jest dobrym człowiekiem – argumentował jeden z radnych. Sam zainteresowany przyznał, że został ukarany wyrokiem: pół roku w zawieszeniu na dwa lata za to, że w latach 2003-2005 nie płacił 300 zł miesięcznie alimentów byłej żonie. Kobiecie, z którą od 1991 r był w separacji, a od 2000 roku miał już rozwód. A nie płacił, bo chorował i był w trudnej sytuacji finansowej. Potem zadłużenie uregulował, ale wyrok jest wyrokiem. Przyznał także, że zamierza wystąpić do sądu z wnioskiem o wykreślenie swojego nazwiska z rejestru skazanych. Wyrok radny otrzymał w listopadzie 2007 r., więc najwcześniej wykreślenie może nastąpić dopiero po 2 latach, czyli w listopadzie 2009 roku. Mając takie informacje, w kwietniu 2008 roku radni w większości ( 7:4) uznali, że nie wygaszą jednak radnemu mandatu. Sprawa przycichła do listopada 2008 roku. Wtedy wojewoda mazowiecki, w trybie rozstrzygnięcia nadzorczego, zwrócił się do Rady Gminy o stwierdzenie wygaśnięcia mandatu radnego Mistewicza. Radni jednak po raz kolejny tego mandatu radnemu z prawomocnym wyrokiem nie wygasili.
– Czekamy teraz, na to, co zrobi wojewoda – skomentowała przewodnicząca Rady Gminy Teodora Wójcik. – Znamy wymogi prawne i zdajemy sobie sprawę, że oczekiwania administracyjne wobec nas były inne. Ale potraktowaliśmy kolegę z rady tak, a nie inaczej, gdyż ludzie w gminie znają sytuację. Wiedzą, że jest tu drugie dno i inaczej oceniają tę sprawę niż sądy.
27 listopada minął już rok od czasu, kiedy radny ma wyrok. Jeszcze rok musi minąć, a wówczas nazwisko radnego może zostać wykreślone z rejestru skazanych, a wówczas już może legalnie mandat radnego sprawować do końca kadencji. Do końca listopada 2009 roku sprawę wygaszenia mandatu trzeba w radzie jakoś przeciągnąć, tak zdają się myśleć radni. Wszystko zależy teraz od tego, co zrobi wojewoda i ile czasu (miesięcy) zabierze mu podjęcie decyzji w sprawie radnego z Cegłowa.