Wójt gminy Sadowne, Zdzisław Tracz ma zapłacić 2 tys. zł na rzecz Fundacji Pomocy Ofiarom Przestępstw w Warszawie, zwrócić oskarżycielowi posiłkowemu, Jerzemu Krzysztofowi Wycechowi 840 zł, które ten poniósł, ustanawiając swojego pełnomocnika, oraz ponieść 256 zł kosztów postępowania sądowego – zdecydował 23 grudnia Sąd Rejonowy w Węgrowie. Jednocześnie umorzył warunkowo postępowanie w jego sprawie
na okres próby – 1 roku.
deksu karnego, dotyczące naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego. Chodzi o zajście, do którego doszło w listopadzie 2006 r. w Urzędzie Gminny w Sadownem, gdy wójt miał wypchnąć ze swojego gabinetu ówczesnego przewodniczącego Rady Gminy w Sadownem, Jerzego Krzysztofa Wycecha. Zajściem najpierw przez wiele miesięcy zajmowała się Prokuratura Rejonowa w Węgrowie, która zdecydowała o skierowaniu aktu oskarżenia do sądu. Rozpoznanie sprawy w sądzie również trwało koło roku.
Prokurator: kara grzywny Za klapy marynarki
O tym, że nie była to prosta sprawa, może świadczyć fakt, iż jej rozstrzygnięcia spodziewano się w czwartek, 18 grudnia. Tego dnia strony wygłosiły jednak tylko mowy końcowe. Ogłoszenie wyroku sąd przełożył na poniedziałek. A w poniedziałek ponownie – na wtorek.
Prokurator domagał się dla Zdzisława Tracza kary grzywny. Obrońcy wnosili o uniewinnienie lub o umorzenie postępowania ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu. Sąd wybrał jednak inne rozwiązanie. Uznał, że kara grzywny byłaby w tym przypadku zbyt surowa. Z drugiej strony – umorzenie sprawy byłoby nieadekwatne do zaistniałego zajścia, wójt pełnił bowiem funkcję publiczną, a to zobowiązuje. Sąd zdecydował się więc na warunkowe umorzenie postępowania na okres próby – 1 roku oraz orzekł wobec sprawcy świadczenie pieniężne.
Warunkowe umorzenie postępowania sąd może zastosować, gdy czyn zagrożony jest karą nie większą niż 3 lata pozbawienia wolności, sprawca nie był wcześniej karany, a okoliczności popełnienia czynu nie budzą wątpliwości.
– Przepracowałem w samorządzie już 35 lat, a przeżyłem już 62 lata. W tym czasie nikt mnie za klapy nie brał. Dopiero pan wójt Zdzisław Tracz, kuzyn mojej żony, dopuścił się takiego czynu – wziął za poły marynarki i wypychał
z gabinetu – mówił przed sądem Jerzy Krzysztof Wycech, prosząc
o „stosowne” ukaranie wójta. Jego pełnomocnik podkreślał, że tematem rozprawy sądowej jest jedynie sam incydent – naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego, a nie wyjaśnienie wszystkich okoliczności, które do tego doprowadziły, m.in. domniemanych błędów, czy też przeinaczeń w dokumentach samorządowych. Jeśli wójt chciał pozbyć się przewodniczącego z gabinetu, jeśli nie było innej możliwości, powinien wezwać policję, która wyjaśniłaby sytuację, a nie wypychać za drzwi.
Obrońcy Zdzisława Tracza podkreślali, że mamy do czynienia z próbą osądzenia i skazania urzędującego wójta. – Musimy brać pod uwagę jedno – czy to, co się zdarzyło, jest na tyle ważne i istotne, że ma wykluczać pana wójta na przyszłość jako funkcjonariusza publicznego. Wiadomo, że funkcjonariusz publiczny nie może być karany ani warunkowo umorzony – przekonywał jeden z nich. Zarzucał Jerzemu K. Wycechowi, że po tym, jak z woli wyborców przestał być przewodniczącym Rady Gminy, a nawet radnym, chce teraz „utopić” wójta. Zdaniem obrońców, całe zajście da się wytłumaczyć kontekstem sytuacji i gorącym okresem kampanii wyborczej. Wójt poczuł się obrażony zarzutem sfałszowania dokumentów, a przewodniczący opuszczał jego gabinet „w sposób mocno spowolniony i niechętny”.
Zdaniem obrony, użyto siły adekwatnej do sytuacji (nie doszło do obrażeń, złamań itp.), a być może w tym przypadku można mówić
o uzasadnionej obronie koniecznej. – Doszło do kolizji dwóch zdrowych mężczyzn. Krzywda się nikomu nie stała – przekonywał obrońca. Jego zdaniem nie byłoby sprawiedliwe, gdyby możliwość przyszłej publicznej kariery Zdzisława Tracza została przekreślona tylko dlatego, że doszło do takiego incydentu.
Co dalej?
Orzeczenie sądu o warunkowym umorzeniu postępowania nie jest prawomocne. Wójt Zdzisław Tracz czuje się niewinny i zastanawia się nad złożeniem apelacji. Decyzji w tej sprawie, gdy rozmawialiśmy 30 grudnia, jednak nie podjął.
Trybunał Konstytucyjny orzekł niedawno, że przepisy samorządowej Ordynacji wyborczej, pozbawiające mandatu osobę, wobec której warunkowo umorzono postępowanie, są zgodne z prawem. Uznał, że przyczyną ograniczenia biernego prawa wyborczego był zamysł, aby na reprezentantów narodu wybierać osoby
o nieposzlakowanej opinii. Natomiast osoba, wobec której umarza się postępowanie, nie jest osobą nieposzlakowaną – stwierdził Trybunał.
Przepisy nie działają jednak automatycznie. Procedura pozbawienia wójta mandatu jest długotrwała i może się przewlekać. Mieszkańcy gminy Sadowne nad wyborem nowego wójta nie muszą się jeszcze zastanawiać.