Kilkoro drobnych dzieci, brak własnego mieszkania, tułanie się z jednego do drugiego lokalu,
bo warunki mieszkaniowe nie takie, bo czynsz
za wysoki, bo zbyt ciasno, bo rodzina ma się
powiększyć… Niektórzy znaleźli na to sposób.
Najczęściej rodziny bez własnego mieszkania, z dużą gromadką dzieci, są na garnuszku opieki społecznej. Dochody, które wykazują, nie są zbyt wysokie, by starczało na wszystkie potrzeby. Przez lata, żyjąc przy wsparciu pomocy społecznej, licząc na dobroczynność innych i na fakt, że rodzinie z dużą gromadką dzieci nikt nic złego nie uczyni, kiedy nie mogą się doczekać oczekiwanego wsparcia – wymuszają je faktami dokonanymi. Łamią prawo, a potem skarżą się, że władze miasta nie chcą usankcjonować ich poczynań. Łamią prawo, bo władza jest bezduszna, bo mają dzieci, bo będą mieć dzieci…
Zaczęło się od tego, że do pustego mieszkania socjalnego, będącego w zasobie komunalnym Mińska Mazowieckiego, włamała się rodzina. Pustostan w barakach był wyremontowany i przygotowany na przyjęcie lokatora. Lokal jak się patrzy dla rodziny z pięciorgiem małych dzieci, a szóste pojawi się na świecie niebawem. Lista oczekujących w mieście na mieszkanie komunalne jest długa, a przydział takiego lokalu zawsze budzi emocje, podejrzenia i zazdrość tych, którzy go nie otrzymali. Rodzina nawet z pięciorgiem dzieci nie ma szansy, by w pierwszej kolejności otrzymać mieszkanie od burmistrza. Tym bardziej, że ma stałe dochody, bo matka i ojciec pracują, a miasto nie ma wolnych lokali. Dotychczas wynajmowali mieszkanie, ale uznali, że czynsz, przy tak licznej rodzinie, staje się dla nich zbyt wysoki.
Był początek listopada. Pogoda wyjątkowo ciepła, jak na tę porę roku. Kobieta w ciąży idzie i włamuje się do pustego mieszkania w barakach przy ul. Warszawskiej w Mińsku. Potem, kiedy znalazła się już w środku, zadzwoniła po męża, by przywiózł dzieci i rzeczy z dotychczasowego mieszkania. Zajęli lokal świeżo wyremontowany, czysty, zadbany.
Przydział, tym razem legalny, do tego mieszkania ma także inny mieszkaniec Mińska. Jednak do lokalu wejść nie może, bo są w nim dzicy lokatorzy. Ci nie chcą dobrowolnie opuścić mieszkania. zostają więć odłączone z sieci prąd i woda. Te niedogodności nie zniechęcają jednak dzikich lokatorów. Kobieta czeka, że władze miasta zalegalizują jej działania i samowolne zajęcie mieszkania. Oczekuje, że, ze względu na dzieci, na ich trudne życie (przy świecach i bez wody) burmistrz podpisze w końcu umowę najmu i każe podłączyć wodę i światło.
Kolejne dwa mieszkania w Mińsku również zostały zajęte nielegalnie przez inne rodziny. One także oczekują, że burmistrz Mińska zalegalizuje ich działania i wyda im decyzję o najmie tych lokali.
Nad kobietami z gromadką dzieci litują się sąsiedzi, inni mieszkańcy, nawet radni. – Panie burmistrzu – apelowała do sumienia Zbigniewa Grzesiaka podczas obrad samorządu, na kilka dni przed świętami radna Teresa Szymkiewicz. – Ona jest w ciąży. Są dzieci. Ze względu na dzieci trzeba im podłączyć w mieszkaniu wodę i prąd do czasu, kiedy sąd przyzna im mieszkanie socjalne. Po co kobietę w ciąży stresować? Włączmy im te media chociaż na święta. – Jeżeli mamy popierać tego typu awanturnictwo – komentował burmistrz, Z. Grzesiak – to najprościej byłoby teraz podpisać z nimi umowy. Nie zrobimy jednak tego. Wystąpiliśmy do sądu o eksmisję tych rodzin.
Rodziny, które włamały się do pustych mieszkań, przeznaczonych dla innych, stojąc pod wizją sądowych eksmisji, które toczą się nawet przez pół roku, starają się brać innych na litość, na liczbę dzieci, na ciążę, na niesprawiedliwość społeczną. Szukają wsparcia, by zalegalizować swoje niezgodne z prawem działania i zatrzymać świeżo zajęte już mieszkania.
dzici lokatorzy
Nie powinno tak być żeby bez zapytania sie kogoś czy to mieszkanie jest puste czy zajęte mugł sobie od tak zająć je. Są ludzie którzy czekają na mieszkania socjalne bardzo długo i jakoś dają sobie radyi też mają dzieci .Tacy osobnicy idą na łatwiznę po co starać się omieszkanie jak można mieć je za darmo.
śmiechu warte
Jeżeli ktoś nie ma gdzie mieszkać , a na dodatek są dzieci, to co ma zrobić? Nasz Pan Burmistrz może tylko ładnie mówić i nic więcej, bo nie ma pojęcia, jak to jest żyć bez dachu nad głową. Na dodatek zima jak cholera. Ponoć nie ma mieszkań, w których można zamieszkać, a te pustostany stoją od dawien dawna, tylko że nikt nie chce mieszkania do kapitalnego remontu – a takim jest każdy pustostan. Gdyby władze miasta chociaż doprowadziły te mieszkania do stanu, tzn.: żeby były okna, drzwi, podłogi, woda i prąd, to na pewno wyniosłoby to taniej niż budowa nowych lokali i nie trzeba by było czekać po kilka lat.To temat rzeka można pisać, pisać i jeszcze raz pisać…
to jakaś kpina
to jest śmieszne ja starałam się o mieszkanie przeszło 6-lat o komunalne, socjalne lub do remontu, niestety, żadne z tych mieszkań mi się nie należało, więc zajełam samowolnie było zdewastowane ale nie patrzałam na warunki, byle by było gdzie mieszkać na własny koszt je wyremontowałam i już od ponad 6-lat w nim mieszkam, a ponad to mam sądownie przyznane mieszkanie socjale, którego do tej pory nie otrzymałam. A to jest w porządku???
To wszystko jest postawione na głowie. Jedni wlamują sie do pustych (albo cudzych mieszkań) i zajmują jak własne, inne pustostany stoją latami bez przydziału i urzędnicy wolą zeby stały puste, niz żeby ktoś zamieszkał i płacił czynsz… Właśnie przeczytałam historię http://www.eporady24.pl/czy_mozna_zajac_pustostan,pytania,18,120,8145.html jak gosć chce zająć takie mieszkanie ale nie może, bo 65 metrów na 2os to za dużo.. No pewnie, lepiej żeby niszczało dalej.. Co za kraj:/