Dzięki Rafałowi Buczkowi, drużynowemu 1. Łukowskiej Drużyny Harcerzy „Młody Las”, nie doszło do dewastacji Przychodni Rejonowej w Łukowie przy al. Kościuszki. Harcerz w porę zauważył strugi wody, wyciekające z budynku i wezwał pomoc. Okazało się, że w Przychodni pękła rura z gorącą wodą.
– Takiego śmigusa-dyngusa nie spodziewałem się dziś na pewno – stwierdził ćwik Rafał Buczek. – Co jakiś czas zaglądam do pomieszczeń piwnicznych pod budynkiem przychodni, w których drużyna ZHR ma swoją harcówkę i magazyn. Dziś zauważyłem, że już na korytarzu stoi wielka kałuża wody. Pół harcówki i cały magazyn były zalane. Lało się po rurach z góry i przeciekały wszystkie łączenia stropu. Byłem pewien, że nad nami, w Przychodni zamkniętej na głucho w święta, doszło do jakiejś poważnej awarii.
Drużynowy 1. ŁDH zaalarmował opiekuna drużyny, szybko udało się zawiadomić o awarii osiedlowego hydraulika. W międzyczasie mieszkający naprzeciw Przychodni radny Rady Miasta, Jarosław Kokoszkiewicz, zauważył krzątających się wokół budynku pracowników PUiK-u. Żona radnego pracuje we wspomnianej Przychodni. Dzięki niej ktoś otworzył budynek. Z drzwi chlusnęło wodą i… parą.
Okazało się, że w jednym z pomieszczeń, W harcówce przy zbieraniu wody pracowali także harcerze. – Mamy sporo sprzętów, które mogły ulec uszkodzeniu. Poza tym ściany harcówki są z płyty wiórowej. Jak nasiąkną wodą, to spęcznieją i zniszczą się. Na szczęście w porę przystąpiliśmy do działania. Szkody z tego dyngusa są minimalne – podsumował R. Buczek. (pgl)
niedbalstwo
To jest bardzo dobry przykład jak pan prezes z panią wice dbają o stan urządzen w budynkach spóldzielni,a my płacimy ogromną kasę na remonty i na utrzymanie wielkiej rzeszy pracowników spółdzielni no i niezłe pobory rządzących.