Zabytkowy dworzec kolejowy od siedemnastu lat popada w ruinę. Jedyną realną szansą na jego ratunek może być realizacja pomysłu burmistrza Bogusława Karakuli, który chce wyremontować obiekt i umieścić w nim Miejską Bibliotekę oraz Pracownię Dokumentacji Dziejów Miasta.
Miasto już trzy lata przygotowuje się do tego projektu. Niestety, jak zwykle, problemem są pieniądze. Co się z nim działo, zanim został doprowadzony do tego stanu? Chuligani demolują budynek, nie ma już okien ani drzwi. Obiekt nie jest zabezpieczony. Na ostatniej sesji Rady Miejskiej można było usłyszeć prośby o interwencję w tej sprawie. – Musimy jakoś zabezpieczyć ten budynek, bo to, co się w nim dzieje, przechodzi ludzkie pojęcie – powiedział jeden z radnych. – Nie znamy jeszcze ostatecznej decyzji Urzędu Marszałkowskiego w tej sprawie. Czekamy i wciąż mamy nadzieję, że się uda – mówi burmistrz B. Karakula.
Dworzec został zamknięty, kiedy PKP zrezygnowały z przewozów pasażerskich na linii Sokołów-Małkinia. Z roku na rok, niszczeje coraz bardziej.
Był wynajmowany przez prywatne firmy (był nawet lumpeksem i dyskoteką). Żadna z nich nie zagrzała w starym dworcu miejsca na dłużej, najemcy szybko się zmieniali i wszyscy zostawiali go w stanie gorszym od tego, w jakim go wynajmowali.
Miasto latami starało się o przejęcie budynku od PKP za zaległości podatkowe. Władze miasta od początku miały sprecyzowane plany co do tego obiektu. Chciały go wyremontować po to, żeby przenieść tam Bibliotekę Miejską i Pracownię Dokumentacji Dziejów Miasta. Ta druga instytucja ma być w Sokołowie czymś zupełnie nowym. Burmistrz chce ją utworzyć według wzoru z Płońska, gdzie funkcjonuje już podobna pracownia. Obie placówki mają mieścić się w budynku stylizowanym na architekturę końca XIX wieku.
Miasto od trzech lat ma gotowy projekt, uzgodniony z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków. Trudno powiedzieć, że w budynku starego dworca będzie trzeba wymienić wszystko, bo niewiele w nim zostało do wymiany.
– Zgadzam się, ale czuję się już bezsilny – odpowiedział burmistrz. – Niejednokrotnie zamawialiśmy deski, którymi zabijaliśmy wejścia do obiektu. Już po jednej nocy znikały, a wandale nadal robili swoje – stwierdza burmistrz.
Jedynym wyjściem w tej sytuacji jest jak najszybsze przystąpienie do prac. To jednak nie zależy tylko od miasta.
Przewidywany koszt modernizacji dworca to minimum 3 miliony złotych. Urząd Miasta złożył do Regionalnego Programu Operacyjnego wniosek o dofinansowanie i czeka na jego rozpatrzenie.
Miasto zapłaciło za dokumentację techniczną, zarezerwowało w swoim budżecie pieniądze na tzw. wkład własny (czyli 15 procent wartości inwestycji). Ministerstwo Kultury przyznało dotację wysokości 200 tysięcy złotych. Jeśli miasto nie dostanie funduszy z RPO, plany spełzną na niczym.
Zamiast siedzieć z radarem w krzakach
Policjanci niech się wezmą do roboty i częściej patrolują tę okolicę, to nie będzie dewastacji. Proste rozwiązanie i skuteczne.
Biedni, niezaradni, urzędnicy…
Zamiast zabijać okna dechami, które łatwo wyrwać kawałkiem łomu, powinni wstawić tam wpasowane na ciasno płyty OSB czy grubą 20mm sklejkę i przykręcić wkrętami (z dużymi łebkami, albo przez taśmę stalową) do futryn (okna i tak do wymiany, więc futryny też). I problem dewastacji będzie rozwiązany… ale im, jak zwykle, szkoda wydać kasę na jedno, skuteczne rozwiązanie problemu… lepiej tak dokładać bez przerwy do “interesu”, bo zawsze można trochę uszczknąć dla siebie… I ktoś na tych deskach zarabia…