REKLAMA
-0.9 C
Siedlce
Reklama

Rozstrzygnął jeden głos

6 głosów za sprzedażą,
5 przeciw oraz 3 radnych wstrzymujących się od głosu – takim wynikiem zakończyło się 30 marca w Radzie Miejskiej
Węgrowa imienne
głosowanie nad uchwałą o sprzedaży kempingu nad Liwcem. Wcześniej
odbyła się burzliwa
debata.

Radni Jerzy Chodowski, Tadeusz Kresa, Stanisław Mielniczek, Krzysztof Wyszogrodzki zaproponowali, by w sprawie sprzedaży kempingu głosować imiennie. Jak wyjaśniał radny Tadeusz Kresa, chodzi o to, by w przyszłości mieć pełną jasność: kto opowiedział się za sprzedażą, a kto był przeciw. Za wnioskiem opowiedziało się 9 osób, nikt nie był przeciwny.
Dzierżawiąca miejski kemping Maria Król przypomniała, że Rada Miejska 6 lat temu zgodnie podjęła decyzję o wydzierżawieniu jej kempingu na 10 lat. W umowie jest jednak zapis, że dzierżawę można wypowiedzieć już po 5 latach. Miasto zamierza z tej możliwości skorzystać. – Węgrów znany jest w Polsce z tego, że ma kemping. Decyzja o sprzedaży jest równoznaczna z tym, że kemping przestanie istnieć. Nowy właściciel zapewne zmieni charakter działalności na bardziej opłacalną – przewidywała Maria Król. – Los kempingu jest w państwa rękach. I los mój, osoby, która od 33 lat jest emocjonalnie związana z kempingiem – mówiła.
Przypomniała, że w ciągu ostatnich dwóch lat, gdy z powodu przewidywanej sprzedaży obiektu nie mogła inwestować, odprowadziła do miejskiej kasy prawie 50 tys. zł podatku i czynszu.

Potrzebujemy pieniędzy
Burmistrz Jarosław Grenda zwrócił uwagę, że o okresie dzierżawy Marii Król umorzono 38 tys. zł podatku. – Mówienie, że miasto zachowało się w sposób bezduszny, jest mocno krzywdzące – stwierdził. Przyznał, że Maria Król rzeczywiście dbała o kemping. Jednak obecny standard obiektu jest standardem z lat 70. – Mamy XXI wiek: coraz mniej ludzi przyjedzie do Węgrowa po to, by spać w hotelu z dykty i w domkach bez łazienek. Kemping wymaga nowej infrastruktury. To powinien być obiekt całoroczny, a nie sezonowy – przekonywał. – Niestety, nas, jako właściciela kempingu nie stać na to, by inwestować w przedsięwzięcia, które są typowe dla działalności prywatnej. Samorządy nie są przygotowane do tego, by prowadzić działalność hotelowo-gastronomiczną.
– Będzie wiele firm chętnych, by wybudować kemping czy hotel. Żaden prywatny podmiot nie podejmie się jednak wybudowania dróg, zrewitalizowania rynku, wybudowania kanalizacji czy wodociągów. To nasze zadanie. I po to są nam potrzebne pieniądze – przekonywał burmistrz Jarosław Grenda. – Sformułowanie „wyprzedaż majątku” nie ma w tym przypadku zastosowania.

Nie wszystko na sprzedaż 
Radny Jerzy Chodowski powołał się na opinie mieszkańców Węgrowa, z którymi rozmawiał. – Nie mam pewności, czy osoba, która kupi ten teren, będzie chciała kontynuować tę działalność. Kemping to nie tylko hotel i część gastronomiczna, ale także miejsce, na którym można rozbić namiot – przekonywał. Powołał się na opinię rzeczoznawcy, który wykonał wycenę obiektu (Przeprowadzona ponad rok temu wycena jest już nieaktualna – informował burmistrz. Nowej wyceny wciąż nie ma). – Jeżeli cała wartość terenu to 668 tys. zł, przy nakładach, które musimy oddać, wynoszących 360 tys. zł, cały teren sprzedajemy za 300 tys. zł. Majątek mieszkańców Węgrowa za 300 tys. zł! – mówił radny Jerzy Chodowski. Zwrócił uwagę, że miasto sprzedało już np. teren bazy PGK przy ul. Północnej, a dzisiaj PGK potrzebuje takiej nieruchomości.

Radny Tadeusz Kresa mówił, że jako węgrowianin ma sentyment dla wartości publicznych. – Czy to źle? – pytał. – Nie wszystko jest na sprzedaż – argumentował. Mieszkańcy są zdania, że ten bardzo atrakcyjny teren nad Liwcem powinien pozostać mieniem społecznym. Jak mówił Tadeusz Kresa, spodziewał się, że wspólnie z radnymi będzie zastanawiał się, co zrobić, by węgrowski kemping stał się atrakcyjnym i opłacalnym przedsięwzięciem. W porządku obrad pojawił się jednak tylko punkt o sprzedaży. – Nie raz mówiliśmy, że kemping jest w bardzo złym stanie, że wymaga inwestycji. Ani dzierżawca, ani miasto nie inwestowali w obiekt, więc się on zużywał. Ale jeśli jest on szpetny, to czy znaczy, że należy go w całości, razem z ziemią, sprzedać? – pytał radny. – Wyborcy mówią w ten sposób: kemping to obiekt o szczególnej wartości publicznej, obiekt użyteczności społecznej. Dlatego naszym obowiązkiem jest o ten obiekt dbać – przekonywał Tadeusz Kresa. Zgadzał się z opinią, że miasto nie powinno inwestować w kemping. Może jednak w miarę możliwości dołożyć się do inwestycji dzierżawcy i stopniowo poprawić standard obiektu.

To nie kemping, to skansen kempingu
– Większość naszych mieszkańców nie wie, co to jest teren kempingu. Są przekonani, że kemping to teren od zalewu do plaży albo do Czerwonki – przekonywał radny Dariusz Konopiński. – Na co dzień nikt na kemping nie chodzi. To teren zamknięty, teren dla gości. (Burmistrz Jarosław Grenda uściślał: sprzedajemy nie cały, mający 4 ha teren między starorzeczem
a Liwcem, a jedynie ogrodzony teren kempingu – 88 arów).
Zdaniem radnego Dariusza Konopińskiego, mieszkańcy z czasem przekonają się do decyzji o sprzedaży. – Na początku mogą być negatywne odczucia, ale po latach, gdy zobaczą, jak ten teren może wyglądać, co z niego mają, przekonają się do tego – stwierdził.
– To skansen kempingu, a nie kemping – uznała radna Halina Ulińska. – Nigdy nie umieściłabym w takich domkach młodzieży szkolnej. Jej zdaniem, zmiana właściciela jest niezbędna, bo duże inwestycje może przeprowadzić tylko właściciel, a nie dzierżawca – mówiła. Burmistrza pytała o przeznaczenie tego terenu w miejskich planach. – Jest to funkcja turystyczno-rekreacyjna – wyjaśnił Jarosław Grenda.

Maria Król polemizowała z przesadzonymi opiniami o fatalnym stanie sanitarnym kempingu: – Miałam kontrolę z Urzędu Marszałkowskiego, chodziła, sprawdzała i opinia była pozytywna. Jest skromnie, ale czysto i schludnie. Nikt nie zarzuci, że nie można tam nocować – stwierdziła.
Zdaniem burmistrza Jarosława Grendy, cena wywoławcza na kemping nie powinna być niższa niż milion złotych. – Nigdy nie śmiałbym państwu proponować operacji niekorzystnej dla miasta. Robię to, bo jestem przeświadczony, że sprzedaż kempingu to wyjście, które przyniesie miastu najwięcej korzyści – mówił burmistrz. – Padały tutaj słowa z wysokiej półki: sentyment, honor. Tu chodzi o 88 arów gruntu, na którym jest prowadzona działalność gospodarcza. Ta działalność może być prowadzona lepiej i przynosić większe korzyści. Nikt tego terenu na plecach z Węgrowa nie wyniesie. Bez względu na to, kto będzie właścicielem, będzie prowadził działalność i płacił podatki w naszym mieście. Jestem głęboko przekonany, że każdy z mieszkańców odniesie korzyść ze sprzedaży tego kempingu. No, może z wyjątkiem pani Król – podsumował Jarosław Grenda.

Za sprzedażą miejskiego kempingu głosowali radni: Leszek Dołowy, Dariusz Konopiński, Paweł Machela, Tadeusz Ryczkowski, Jerzy Szczęśniak, Halina Ulińska. Przeciw byli: Jerzy Chodowski, Tadeusz Kresa, Stanisław Mielniczek, Marcin Tempczyk, Krzysztof Wyszogrodzki. Wstrzymali się: Grzegorz Biernat, Tomasz Kietliński,  Marek Sewerynik.
Radna Elżbieta Kłos była nieobecna.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Siedlce: Damski bokser z narkotykami

Siedleccy policjanci zostali wezwania na interwencję do jednego z...

BMW w skrzynkę gazową

Osoba kierująca BMW uderzyła w skrzynkę gazową. 12 stycznia o...

Uwaga! Zapadnięta studzienka

Na przejściu dla pieszych w okolicy kościoła św. Ducha...

Dominika Paczóska: Nikt mi marzyć nie zabroni

Z Dominiką Paczóską - siedlczanką, koszykarką I-ligowego MPKK Sokołów...

Kontrole pustostanów w powiecie łosickim – uratowano 50-latka

Policjanci dokonali kontroli pustostanów na terenie powiatu łosickiego. W...

Gmina Sokołów Podlaski: 27-latek odpowie za posiadanie 3,5 kg marihuany

Na jednej z prywatnych posesji na terenie gminy Sokołów...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje