Przez całe lata słyszeliśmy, że PKS to przedsiębiorstwo, do którego trzeba tylko dokładać – choć nie dotyczyło to akurat PKS w Siedlcach.
Od czasu uruchomienia prywatnej komunikacji, jego pozycja na rynku spadła. Tymczasem okazuje się, że PKS w Siedlcach (a także w innych powiatach naszego regionu) stał się łakomym kąskiem dla lokalnych samorządów. Te zaczęły się starać o przejęcie, czyli komunalizację firmy. Zabiegi, jakie czynił w tej sprawie Urząd Miasta w Siedlcach, zakończyły się niepowodzeniem. Ratusz skierował wniosek do Ministerstwa Skarbu Państwa, ale został on odrzucony.
Bardzo szybko znalazł się jednak inny zainteresowany przejęciem firmy. Jest to Powiat Siedlecki, który przystąpił już do konkretnego działania. Na ostatniej sesji Rady Powiatu, Zarząd Powiatu otrzymał upoważnienie do podjęcia starań w sprawie przejęcia siedleckiego PKS. Powodzenie tego przedsięwzięcia jest uzależnione do decyzji Ministerstwa Skarbu.
Można powiedzieć, że starostwo stara się wyprzedzić pewne rozwiązania, które są już planowane. Chodzi o to, że Ustawa o organizacji zbiorowego przewozu osób mówi, iż od 2014 roku, to właśnie powiat będzie odpowiedzialny za taki właśnie transport. To wielkie zadanie, którego nie da się przeprowadzić w ostatniej chwili. – Ustawę będziemy mogli zrealizować na dwa różne sposoby – mówi starosta siedlecki, Zygmunt Wielogórski.
– Transport osób możemy zlecić własnej firmie, albo ogłosić przetarg na tego typu usługi. Skoro proces prywatyzacji został otwarty, to postanowiliśmy wypełnić kupon i starać się o przejęcie przedsiębiorstwa. Jest już w tej sprawie stosowna uchwala oraz pozytywna opinia wszystkich komisji Rady Powiatu. Starostwu nie pozostaje nic innego, jak czekać na decyzję Ministerstwa Skarbu. Może to potrwać nawet kilka miesięcy. Powiat rozmawiał także z PKS w Siedlcach i, jak się dowiedzieliśmy, przedsiębiorstwo podchodzi do oferty „bardzo racjonalnie”.
– My stawiamy sprawę jasno – dodaje Zygmunt Wielogórski. – Siedlecki PKS nam się podoba. To firma dobrze zorganizowana i w niezłej kondycji finansowej. W ubiegłym roku miała wprawdzie niewielkie straty, ale są one natury „kosmetycznej”. Będziemy zadowoleni, jeśli ministerstwo podejmie korzystną dla nas decyzję. Jeśli jednak stanie się inaczej, to nie będziemy rozdzierali szat. Starostwo jest jednak znacznie biedniejsze niż samo miasto. Czy jest to więc dla PKS partner, który zapewni mu odpowiedni rozwój?
– W tym wypadku liczą się nie tylko pieniądze – informują w siedleckim starostwie. – Naszym wielkim atutem jest to, że oferujemy bardzo szeroki rynek…
Ta oferta rynkowa w dużym stopniu jest związana w prywatną komunikacją prowadzoną busami…
– Prywatna komunikacja musi się zreformować, albo wypadnie z rynku – wyjaśniają w starostwie. – Dłużej nie może trwać taka wolnoamerykanka… Prywatne firmy wybierają sobie najbardziej opłacalne połączenia, a PKS zapewnia połączenia z mniejszymi miejscowościami. Przewóz osób będą mogli prowadzić tylko ci, którzy wygrają przetargi.
Nietrudno się domyśleć, że po ewentualnym przejęciu PKS przez starostwo będzie się ono starało stworzyć jak najlepsze warunki do funkcjonowania własnej firmy… Ewentualne wyeliminowanie czy ograniczenie pola działania dla konkurencji, to rzeczywiście poważny argument.
Sam PKS zdaje się w tej sprawie na decyzje Ministerstwa Skarbu. Nie ma zresztą innego wyjścia, bo jest firmą państwową.
– Ministerstwo będzie zapewne starało się wynegocjować jak najkorzystniejsze dla PKS warunki prywatyzacji – mówi członek Zarządu Spółki PKS w Siedlcach, Józef Niczyporuk.
– Chodzi przede wszystkim o pakiet inwestycyjny, gwarantujący rozwój przedsiębiorstwa i o pakiet socjalny dla pracowników. Musi być też zobowiązanie, że nabywca/inwestor będzie prowadził dotychczasową zasadniczą działalność Spółki – przewozy pasażerskie. Osobiście z prywatyzacją wiążę duże nadzieje na rozwój Spółki i mam konkretne pomysły biznesowe. Nie wykluczam też możliwości rozwoju Spółki po jej komunalizacji.
Zgodnie z ustawą o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw, starostwo może otrzymać nieodpłatnie 85 procent akcji PKS i tyle akcji może być sprzedane na rzecz inwestora. Ustawa gwarantuje, że do 15 procent akcji ma zostać przekazanych pracownikom firmy. Ci jednak nie mają praktycznie wpływu na samą decyzję o prywatyzacji. Leży to wyłącznie w gestii właściciela, czyli Ministerstwa Skarbu Państwa.
Jak się dowiedzieliśmy, ministerstwo będzie najpierw usiłowało zbyć akcje PKS na rzecz jakiegoś inwestora, który wyłoży za przedsiębiorstwo konkretną gotówkę. Dopiero wobec braku oferentów (czy też nieprzyjęcia ich propozycji) będzie rozważana ewentualność komunalizacji PKS.
Dotychczasowa praktyka wskazuje jednak na to, że starostwo ma duże szanse na przejęcie PKS. Tak właśnie stało się w przypadku Garwolina.
Również powiat łosicki czyni starania o komunalizację lokalnego PKS. Wydaje się więc, że starostwo w Siedlcach, które przejęło pałeczkę po samorządzie miejskim, dobiegnie z nią już do mety.
co to za kapitalizm?????
“(…)Ta oferta rynkowa w dużym stopniu jest związana w prywatną komunikacją prowadzoną busami… – Prywatna komunikacja musi się zreformować, albo wypadnie z rynku – wyjaśniają w starostwie. – Dłużej nie może trwać taka wolnoamerykanka… Prywatne firmy wybierają sobie najbardziej opłacalne połączenia, a PKS zapewnia połączenia z mniejszymi miejscowościami. Przewóz osób będą mogli prowadzić tylko ci, którzy wygrają przetargi(…)” – Ekhm – robić zarzut przedsiębiorcom, że decydują się na otwieranie tylko takich połączeń, które dają zyski zalatuje mi jakimis zakusami nakazowo-rozdzielczymi. Czemu urzędasy chcą wszystko i wszystkich wszadzić w jakieś formalne ramy??? Może dlatego, że w ten sposób udowadniają potrzebę swego istnienia??? Przecież jeśli jakaś linia jest nieefektywna a jeździ tam autobus to znaczy, że w cenie biletu na pozostałych liniach jest wliczone dofinansowanie do tej deficytowej linii. Tu zasada powinna być prosta, mam sprawny autobus (jest przecież system kontroli), mam kierowcę z uprawnieniami (też da się skontrolować), dogaduję się z właścicielami terenów pod przystanki i jeżdżę jak chcę – i mam nadzieję, że nigdy żaden urzędas nie będzie miał prawa powiedzieć mi, że mam wyjeżdżać o takiej a takiej godzinie i jechać taką to a taką drogą – no chyba, że za każdy “nakaz” będą płacić tak, żeby trasa była dochodowa.
moje uwagi
Nie mam pojęcia skąd tak beznadziejnie zorganizowana firma może być w niezłej kondycji finansowej.. Autobusy jeżdżą do niektórych miejscowości, przewożąc na trasie kilka osób na tydzień, a nie jeżdżą tam, gdzie powinny (np. do Warszawy przez Latowicz jeżdżą autobusy PKS Łuków a ludzie ledwo się w nich mieszczą), przez co można byłoby naprawdę nieźle zarobić. Lub do filmowych Wilkowyj (Jeruzal) są kursy, ale w ogóle nie rozreklamowane (wiem, że jeździ tam z Siedlec kilka osób na tydzień) a tu też można byłoby nieźle zarobić. Takich miejsc/tras jest na pewno dużo więcej. Kierownictwo stanowi pewnie PRLowska nomenklatura jeszcze, która gdzieś ma rozwój firmy.
Poza tym płace dla kierowców są śmiesznie małe (około 1500zł netto dla kierowcy zatrudnionego na stałe z ponad 30 letnim stażem).
Na prezesurę firmy nasłałbym licealistów po przedsiębiorczości, by poprowadzili wykłady jak prowadzić efektywnie firmę. To na razie tyle.
wymienić kierownictwo!!
wiadomo – jak spółka państwowa, to elicie kierowniczej nie zależy na rozwoju firmy, sami pewnie zarabiają kilkanaście tysięcy na miesiąc i mają gdzieś czy pks przynosi dochody czy nie
kapitalizm, to nie bezprawie.
Każda komunikacja prywatna czy państwowa musi przestrzegać prawa. Transport busem ponad 100 km/godz., zatrzymywanie się w dowolych miejscach, przeładowanie, jedne drzwi do wsiadania i wysiadania, ciasnota, itp. – czy taki jest transport pasażerski w kapitaliźmie ?.
a tak
—-Transport busem ponad 100 km/godz.—–, – od tego jest policja żeby tego pilnowała
——-zatrzymywanie się w dowolych miejscach ———- jeśli zatrzymuje się w miejscach gdzie stwarza zagrożenie to też policja, jeśli na przystankach za które nie płaci właścicielowi terenu to kwestia własciciela czy go chce ścigać czy nie
——–przeładowanie,——– jak wyżej -policja, i ITD,
——–jedne drzwi do wsiadania i wysiadania—— no a do tego jedna kierownica do kręcenia w obie strony…. (infantylny zarzut…)
——-ciasnota—– nie chcę to nie jadę, to chyba proste?
, no i najważniejsze to JA jako PASAŻER i KLIENT chcę mieć wybór, czy jadę busem (uwzględniając wszystkie wymienione “niedogodności), czy PKS- em, czy może PKP i to JA jako przedsiębiorca chce mieć możliwość jeżdżenia i wożenia tak jak moi klienci chcą a nie tak jak to sobie wymyślają urzędasy…