Starostwo Powiatowe w Siedlcach oraz Powiatowy Urząd Pracy w Siedlcach mają wspólną kasę zapomogowo-pożyczkową. W ostatnich dniach wybuchła jednak afera związana z jej prowadzeniem. Wiadomo, że w kasie coś ewidentnie nie gra. Nieoficjalnie mówi się o malwersacjach finansowych. Na razie jednak żadna ze stron nie podaje szczegółów.
Sprawa jest ponoć skrupulatnie badana, ale nie ma jeszcze oficjalnych ustaleń. Cała rzecz wypłynęła w momencie, kiedy z pracy odeszła kasjerka z Powiatowego Urzędu Pracy w Siedlcach, która zajmowała się kasą zapomogowo-pożyczkową. Wówczas członkowie kasy, wiedzeni jakimś instynktem, postanowili sprawdzić, jak wyglądają ich finanse. I okazało się ponoć, że odkryli w dokumentach bardzo ciekawe rzeczy. – Ogólnie można powiedzieć, że w kasie panował bardzo duży bałagan – mówi starosta siedlecki, Zygmunt Wielogórski. – Wszystkie dokumenty dotyczące funkcjonowania kasy zapomogowo-pożyczkowej zostały w związku z tym zabezpieczone. W najbliższym czasie sprawa zostanie prawdopodobnie skierowana do prokuratury. Doniesienie powinni złożyć sami członkowie kasy lub też nadzorujące ją związki zawodowe. Samo starostwo formalnie nie musi się tym zajmować, i to wcale nie z racji faktu, że starosta do kasy nie należy… Jej członkami jest jednak bardzo wielu pracowników starostwa. – W kasie były gromadzone pieniądze jej członków – dodaje Zygmunt Wielogórski. – Są to środki prywatne, a nie budżetowe. W związku z tym ja, jako starosta, ich w ogóle nie nadzoruję. Nie mam nie tylko takiego obowiązku, ale nawet żadnych uprawnień. Jak się dowiedzieliśmy, członkowie kasy powinni wybrać jej przewodniczącego, ale tego ponoć w ogóle nie było… Kasą zajmowała się była już pracownica Powiatowego Urzędu Pracy oraz pracownica jednego w wydziałów Starostwa Powiatowego. Obie panie będą musiały zapewne wiele wyjaśnić. Na razie jednak jest to bardzo trudne. Dyrektor PUP w Siedlcach, która zna ponoć więcej szczegółów, jest właśnie na kilkudniowym szkoleniu. – Nie znam szczegółów dotyczących tej sprawy – mówi zastępca dyrektora PUP w Siedlcach, Wioletta Jakimiuk. – Jeśli doszło do nieprawidłowości związanych z funkcjonowaniem kasy zapomogowo-pożyczkowej, to będą one na pewno skrupulatnie wyjaśniane. Mogę tylko potwierdzić, że nasza kasjerka w kwietniu tego roku rzeczywiście odeszła z pracy w PUP. Odbyło się to jednak za porozumieniem stron. Prokuratura zapewne wyjaśni, czy i jakie „manko” jest w kasie i kto się w niej najbardziej zapomógł… – W tej chwili nie mamy żadnego doniesienia o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu kasy zapomogowo-pożyczkowej w starostwie i PUP – poinformował oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Siedlcach, Jerzy Długosz. (Zbj)
ciekawa jestam jak ta pani kasjerka nazywa się , , bo to może być ciekawe?
kasa zapomogowo-pożyczkowa
ciekawa jestam jak ta pani kasjerka nazywa się , , bo to może być ciekawe?
cytat ze skeczu Smolenia i Laskowika: …… z zakładem pracy jesteśmy bardzo mocno związani…….. (płacz) …..szczególnie przez kasę zapomogowo – pożyczkową…….. koniec cytatu.
smoleń
cytat ze skeczu Smolenia i Laskowika: …… z zakładem pracy jesteśmy bardzo mocno związani…….. (płacz) …..szczególnie przez kasę zapomogowo – pożyczkową…….. koniec cytatu.
zainteresowani znaja nazwisko tej pani możesz mi wierzyc….
pani z kasy
zainteresowani znaja nazwisko tej pani możesz mi wierzyc….
piszę tak bo już znałam taką osobę która również próbowała machlojek na kasie zapomogowo pożyczkowej
kasa
piszę tak bo już znałam taką osobę która również próbowała machlojek na kasie zapomogowo pożyczkowej
Jeszcze nic nie wiadomo co i jak….i co gdybać…
Kasa
Jeszcze nic nie wiadomo co i jak….i co gdybać…
Jedna pipa ….a smród został.
śmierdzi!
Jedna pipa ….a smród został.
Z tego co wiem w PUP była zatrudniona tylko jedna kasjerka (jeśli sie mylę to przepraszam). Osoba ta prowadziła kasę PUP już dość dawno. Z tekstu wynika, że to ta sama kasjerka prowadziła kasę pracowników. I choć nic nie jest pewne, nie podano inicjałów tej pani – to i tak wszyscy wiedza o kogo chodzi. Jezeli sprawa okaże sie niewypałem – pozostanie duży smród. Pisane o tym w gazecie powinno byc w momencie, kiedy jest pewne, że taki fakt zaistniał. Natomiast domysłami można bardzo kogos skrzywdzić.
niby nic
Z tego co wiem w PUP była zatrudniona tylko jedna kasjerka (jeśli sie mylę to przepraszam). Osoba ta prowadziła kasę PUP już dość dawno. Z tekstu wynika, że to ta sama kasjerka prowadziła kasę pracowników. I choć nic nie jest pewne, nie podano inicjałów tej pani – to i tak wszyscy wiedza o kogo chodzi. Jezeli sprawa okaże sie niewypałem – pozostanie duży smród. Pisane o tym w gazecie powinno byc w momencie, kiedy jest pewne, że taki fakt zaistniał. Natomiast domysłami można bardzo kogos skrzywdzić.
a co z drugą panią ze Starostwa…..
kasa
a co z drugą panią ze Starostwa…..