Napisać, że mieszkańcy Starej Prawdy z gminy Stoczek Łukowski są wkurzeni, to za mało. Ale któż mógłby trzymać nerwy na wodzy, gdyby się okazało, że po kupnie cennej rzeczy, znowu musi zbierać pieniądze na to samo?
Tak jest w Prawdzie Starej, gdzie lokalna społeczność jeszcze w końcówce lat 70. składała się na kupno działki pod wiejską świetlicę. Teraz kolejny raz musi wydawać pieniądze na tę samą inwestycję.
A co się stało z poprzednią świetlicą? Okazało się, że podczas zakupu działki, a potem budowy obiektu w 1987 r., inwestorzy nie dopilnowali formalności. Chociaż zawarto pisemną umowę kupna-sprzedaży, to nie spisano aktu notarialnego. Poza tym nie zaktualizowano księgi wieczystej.
Po latach spadkobiercy dawnych właścicieli dostrzegli, że formalnie nigdy nie przestali być właścicielami sprzedanej działki, na której postawiono świetlicę. Ponieważ ze środowiskiem lokalnym nic ich nie wiązało, nie mieli skrupułów, by zażądać zwrotu nieruchomości. Nie wskórano nic ni prośbą, ni groźbą. Sprawa trafiła do sądu, ale i tam nie udało się obronić interesu wsi.
ZSMP Z BUDKĄ SUFLERA
– To dlatego, że nie istnieje już organizacja, która w 1978 r. formalnie była stroną umowy kupna-sprzedaży gruntu, a jednocześnie inwestorem. Chodzi o Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej – wyjaśnia Marek Czub, wójt gminy Stoczek Łukowski. – Przy inwestycji był zaangażowany jeszcze Związek Młodzieży Wiejskiej i Koło Gospodyń Wiejskich. Pieniądze na działkę zgromadzono w zbiórkach społecznych. Duży drewniany budynek ofiarował ówczesny naczelnik miasta i gminy. Po przewiezieniu go do Starej Prawdy został od nowa złożony w całość.
Nowy budynek był świetlicą wiejską i siedzibą młodzieżowych organizacji społecznych. A że działo się to w czasach PRL, gdy w założeniach socjalistycznego ustroju wszystko było państwowe, nikt nie zabiegał o sprawy formalnoprawne.
– Pamiętam, że świetlica tętniła życiem. ZSMP i ZMW organizowały tam spotkania, były koncerty i występy kabaretów. Przyjeżdżali nawet słynni aktorzy. Jako nastolatek byłem tam na koncercie Budki Suflera z Felicjanem Andrzejczakiem. Ciarki mnie przechodzą na wspomnienie słów: „Jolka, Jolka, pamiętasz lato ze snu”… – wspomina Marek Czub. – Proszę sobie wyobrazić polską wieś z lat osiemdziesiątych. Do świetlicy przychodzą kobiety w chustkach i pasiakach, mężczyźni w marynarkach i kaszkietach. A tu koncert topowego zespołu rockowego. Wszyscy bawili się doskonale. Gdy spadkobiercy właścicieli postanowili odebrać mieszkańcom tę świetlicę, oceniono ich jednoznacznie. Jako gmina staraliśmy się pomóc ludziom. Próbowaliśmy wykazać, że wobec likwidacji ZSMP, a przy zaangażowaniu społeczeństwa w budowę świetlicy, samorząd lokalny mógłby być stroną postępowania. Niestety, sąd nie uznał naszych racji. Wieś działkę straciła, a stara świetlica została rozebrana.
GMINNY INTERES
Społeczność wsi (13 w gminie pod względem liczby mieszkańców) przez parę lat nie miała gdzie organizować zebrań. W końcu, gdy pojawiła się oferta Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska, która zamierzała zbyć w tej miejscowości działkę z murowanym budynkiem, rada gminy zdecydowała, by nieruchomość nabyć. Cenę wywoławczą 180 tys. zł radni uznali za wysoką. Gdy w kolejnym przetargu spadła do 100 tys. zł, zacisnęli zęby i jednogłośnie poparli na sesji uchwałę o przeznaczeniu na ten cel pieniędzy z budżetu gminy. Na nową świetlicę w Prawdzie Starej będą też przekazywane pieniądze w ramach funduszu sołeckiego.
− Budynek nadaje się do remontu i termomodernizacji. Przed zakupem sprawdziliśmy to, bo gdyby trzeba było go zburzyć i faktycznie przyszłoby samorządowi zapłacić tylko za grunt, to przepłacilibyśmy. Jednak cena za działkę z budynkiem o powierzchni użytkowej 80 m2, w którym jest pełna infrastruktura: światło, woda, ogrzewanie, cena jest do przyjęcia. Zapłacimy GS-owi w dwóch transzach.
Ponadto do budynku trzeba będzie dobudować małą kuchnię i zaplecze sanitarne.
Na sesji rady gminy pojawiły się propozycje, by starać się odzyskać pieniądze od spadkobierców dawnych właścicieli działki, na której kiedyś stała świetlica w Prawdzie Starej. Wójt sceptycznie podchodzi do tych propozycji. Po latach roszczenia uległy najprawdopodobniej przedawnieniu, a po drugie – nie ma kto występować w imieniu ZSMP. Taka sprawa byłaby przed sądem nie do wygrania.