N
Tego kraju to nawet na chwilę nie można z oka spuścić. Zaraz jakaś afera. Na przykład ta z marszałkiem Kuchcińskim, co samolotem latał. Służbowo, ale, jak słyszę, z rodziną na doczepkę. Tak, tak, pamiętam, Tusk też latał. I Borusewicz, podobno, żeby psa wyprowadzić. Ale co z tego! Przecież szło o to właśnie, że miało być inaczej. Miała być zmiana, i to dobra. O to, „żeby było tak, jak było”, inne towarzystwo zabiega.
No i Jurkowi Owsiakowi się ulało. Nie żebym znał albo się spoufalał ze starszym panem. Ale on sam tak o sobie mówi – Jurek. Od trzydziestu lat, gdy go jeszcze w peerelowskim radiu puszczali, gdy zakładał Towarzystwo Przyjaciół Chińskich Ręczników i chciał uwolnić słonia, pozuje na luzaka. „Róbta, co chceta”, strój swobodny i język skrupulatnie niedbały. A tu nagle na muzycznym festiwalu, na sam koniec, wyskakuje z mową gniewną, nadęty jak jakiś polityk. Na dodatek ochoczy kandydat na męczennika: „Możecie mnie zarąbać, ale mordy mi nie zamkniecie!”.
Kto chce rąbać Owsiaka? Coś mi umknęło pod nieobecność? „Zabieracie Westerplatte. K***a, po co?! Od***dolcie się od Westerplatte!” – krzyczał dyrygent WOŚP, obficie sadząc bluzgami. Czyżby Niemcy znowu nas napadli? Westerplatte zajęli? Ale skąd! Sejm, dowiaduję się, ustawę przyjął, żeby tam porządek zrobić i muzeum. Polski sejm z inicjatywy polskiego rządu.
To o jakim zabieraniu Owsiak więc krzyczy? Komu zabierają? Może to z gorąca tak się porobiło? Że Owsiak bluzga i majaczy, że do niego strzelają: „Możecie mnie zabić na tej barykadzie. Możecie mi strzelić w łeb, ale nie cofnę się, bo Polska się stacza”. Jaka barykada, jakie i do kogo strzelanie? Polska się stacza? Kto inny się stacza, mam wrażenie.
W ramach remanentu wróćmy jeszcze do występu europosła Bartosza Arłukowicza w Węgrowie. Najpierw był gromki rechot polityków, potem piarowskie sprostowanie: „My się do ludzi uśmiechamy, a nie wyśmiewamy”. Plus serdeczny uścisk ręki. Czyli wszystko ok. Tak się zażegnuje medialne kryzysy i naprawia wizerunkowe wpadki. Brawo!
Nawet uwierzyłbym europosłowi, że taki przymilny i pogodny. Ale nie uwierzę. Nie uwierzę, bo pamiętam, co mówił kilka lat temu na spotkaniu w Klubie Obywatelskim w Siedlcach. Było to jeszcze w słodkich czasach, gdy KOD był żywy, a kucyk Mateusza Kijowskiego malowniczo podrygiwał w TVN. Jeszcze pompowano balonik. Jeszcze Tusk mógł na białym koniu przyjechać i strasznego Kaczora zdmuchnąć jak okruchy ze stołu. Na spotkaniu były minister Arłukowicz radził swoim ludziom w Siedlcach, jak z wyborcami PiS-u postępować: „Macie się z nich śmiać, bo są śmieszni i się was boją”. Tak powiedział.
A skoro tak, to nie wierzę, że ten rechot w Węgrowie był przypadkowy, że tak nieszczęśliwie się złożyło. Wróciłem i, wybaczcie, po polsku nieufny jestem.