W marcu tego roku pojawił się w księgarniach jej debiutancki kryminał „Polichromia. Zbrodnia o wielu barwach”, kilka dni temu Państwowy Instytut Sztuki Filmowej przyznał jej 20 tys. zł stypendium na rozwinięcie projektu scenariusza z Marszałkiem Piłsudskim i historią, ale bynajmniej nie tą przez duże „h”, w roli głównej.
Pod koniec tego roku lub na początku przyszłego ukaże się jej kolejna, napisana już w połowie, książka o „pani psycholog na styku przestępstwa”. Joanna Jodełka – absolwentka Szkoły Podstawowej nr 9 i II Liceum Ogólnokształcącego im. Świętej Królowej Jadwigi w Siedlcach oraz historii sztuki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu spotkała się 4 czerwca w Signor Caffetano z mieszkańcami Siedlec, a dzień później gościła w „Królówce”.
Podobno wcześniej pisała tylko szkolne wypracowania lub to, co trzeba było zadaniowo zrobić na studiach. – Na poziomie liceum uważałam, że książki piszą sami mądrzy ludzie, którzy mają coś wielkiego i ważnego do powiedzenia. Ja wtedy do powiedzenia nie miałam nic – wspominała w Signor Caffetano Joanna Jodełka. W tej udanej akcji rabunkowej (zdobyto 200 812 rubli i 61 kopiejek), dowodzonej przez Józefa Piłsudskiego, brało udział 4 przyszłych premierów Polski (Walery Sławek, Aleksander Prystor, Tomasz Arciszewski i J. Piłsudski) oraz późniejsza druga żona Marszałka, Aleksandra Szczerbińska, z którą J. Piłsudski nawiązał w tym czasie romans. Któż z nas wie, że Aleksandra pasjonowała się przewożeniem pod halkami ładunków wybuchowych? Czytaj również:
Motyw przewodni „Polichromii” wzięła ze swojej pracy magisterskiej. Jak doszło do tego, że napisała projekt scenariusza? – Siedziałam sobie pewnego zimowego dnia w saunie i czytałam Forum. Gdy znalazłam tekst, w którym była wzmianka o dokonanym 26 września 1908 r. w Bezdanach napadzie na pociąg, przewożący pieniądze z Kongresówki do Sankt Petersburga, pomyślałam sobie: to jest motyw na film pod tytułem „Tak to się robiło na Dzikim Wschodzie" – mówiła ze śmiechem J. Jodełka.
Joanna Jodełka przedstawiła akcję pod Bezdanami w sposób lekki i komediowy. – Polacy mają tendencję do pokazywania historii przez duże „h”. Jestem zmęczona takim przedstawianiem historii. Może inni też się zmęczyli? U mnie Marszałek będzie miał wąsy trochę krótsze, a nie takie sumiaste jak zawsze. A muzykę do tej mojej opowieści najlepiej, żeby napisał Lao Che.
– Gdy zobaczyłam (w tej saunie – przyp. Ana) swoje myśli urealnione w papier, to… siłą rozpędu siadłam do scenariusza. Czy pisanie zawsze jest dla J. Jodełki łatwą, lekką i przyjemną formą spędzania wolnego czasu? Zdarzają mi się, oczywiście, momenty załamania, kiedy przeglądam kilka ostatnio zapisanych kartek i mówię do siebie: ojoj, to jest niefajne, ojoj… Wtedy zdaję się na opinię sprawdzonego kolegi, o którym wiem, że na pewno mnie nie okłamie – zdradziła młoda pisarka.
Jeden z czytelników znalazł ją na naszej-klasie i poinformował, że… na stronie tej i tej „Polichromii” jest błąd ortograficzny (dotyczy pisowni partykuły "nie" – przyp. Ana), ale i tak ta książka mu się podoba.
Równie pochlebnie wypowiadają się o debiutanckim kryminale Joanny Jodełki recenzenci. >>Polichromia<< okazała się dla mnie czymś więcej niż debiutem poznańskiej autorki. To świetne połączenie historycznej wiedzy, wartkiej akcji i dużego talentu do budowania intrygujących postaci. Polecam! – napisał prof. Jan Skuratowicz – historyk sztuki, specjalizujący się w architekturze secesyjnej Poznania.
Dlaczego zdecydowała się pisać kryminały? – Kryminał mi odpowiada, bo ma proste i jasne zasady – wstęp – czyli zawiązanie, rozwinięcie i zakończenie akcji – jak wypracowanie. Powieść z kolei jest jak spacer – idąc na niego – nie wiadomo, gdzie się dojdzie – wyjaśniła siedlczanka.
Ona sama najczęściej podróżuje na trasie Siedlce-Poznań. Co czyta w podróży? W pociągu uwielbiam czytać klasykę kryminału, czyli książki Agathy Christie. Starczają mi dokładnie na trasę Warszawa-Poznań. Wiem, że gdy dojadę do Koła, już będę wiedziała, kto zwinął te korale – dodała z szelmowskim uśmiechem J. Jodełka.
Zapytana, jak ją, dziewczynę z okolic Warszawy, przyjęli mieszkańcy Pyrlandii, odpowiedziała bez namysłu: – antagonizm jest tylko na poziomie kibiców. W czasie komunizmu celowe było skłócenie Polski A z Polską B. Poznaniacy zupełnie nie znają Wschodniej Polski. Więcej, oni o Piłsudskim jeszcze nie wiedzą. Oni nadają nazwy ulic społecznikom, a nie bohaterom. Ale podkreślają, że jedyny zakończony sukcesem zryw niepodległościowy to powstanie wielkopolskie, zakończone przyłączeniem Wielkopolski do II Rzeczpospolitej. Wszyscy zaś, którzy wiedzą, że jestem z Siedlec, kojarzą mnie z El Grekiem. El Greco to taka reklama miasta, niczym zbliżenie na papierosa w filmie – wyjaśniła.
Czym są dla Joanny Jodełki odniesione ostatnio sukcesy? Potwierdzeniem, że śmieszne rzeczy wymyślam, że potrafię je wymyślić – przyznała młoda autorka. (Ana)