REKLAMA
14.1 C
Siedlce
Reklama

Łemkowszczyzna – utracona pamięć

Katolicy mają Jasnągórę, prawosławni – Świętą Górę Grabarkę, a będący prawosławnymi lub grekokatolikami Łemkowie – Świętą Górę Jawor – miejsce cudownych objawień Matki Bożej i spotkań Łemków z: Polski, Ukrainy i… USA. Tak, tak, chociaż być może trudno w to uwierzyć – potomkowie Łemków, w tym np. zmarły w 1987 r. Andy Warchol – syn imigrantów z klasy robotniczej z wioski Miková na północy Słowacji – dotarli aż do Stanów Zjednoczonych.

Łemkowszczyzna rozciągała się na obszarze Beskidu Niskiego i fragmentów Beskidu Sądeckiego, zahaczając o część Bieszczad. Nierozstrzygnięta pozostaje kwestia pochodzenia Łemków i ich przybycia na tereny dzisiejszej Łemkowszczyzny. Istnieją trzy najpoważniejsze hipotezy: pierwsza łączy Łemków z osadnictwem ruskim w Karpatach, druga utrzymuje, że kultura łemkowska jest pozostałością po XIV-XVI-wiecznym osadnictwie wołoskim. Wg trzeciej Łemkowie są potomkami Białych Chorwatów.
Założycielami Zyndranowej – dziś malutkiej wsi, dawniej uważanej za stolicę wschodniej Łemkowszczyzny, byli wg legendy jeńcy, pojmani pod Grunwaldem przez Zyndrama z Maszkowic.

Tragedia przesiedleń, która dotknęła Łemków w latach 1944-7, spowodowała, że łemkowskie wsie przestały istnieć. Na pewien czas zniknął stąd łemkowski język, po drogach przestały jeździć drewniane wozy Łemków. 

Pierwsza fala przesiedleń przyszła jeszcze przed akcją „Wisła”: w ramach umowy ze Związkiem Radzieckim o wymianie mieszkańców na Ukrainę przeniosło się – dobrowolnie lub z nakazu – około 70 tys. mieszkańców Łemkowszczyzny. Dobrowolne wyjazdy skończyły się szybko, już w połowie 1945 r.
Skoro Łemkowie przestali wyjeżdżać z własnej woli, zastosowano wobec nich przymus. Wiosną 1947 r. ruszyła operacja wysiedleńcza „Wisła”. Wysiedlenia, przeprowadzone w ramach akcji „Wisła” bolą do dziś. To jedna z ran, które zaleczyć najtrudniej. Wysiedleni Łemkowie rozproszyli się po Polsce.

Jak to się stało, że 2 października zagościli w Domu Pracy Twórczej „Reymontówka” w Chlewiskach?
– Jesteśmy wszędzie – zaznaczył podczas spotkania z kulturą łemkowską, zatytułowanego "Łemkowszczyzna – utracona pamięć" Damian Trochanowski z Krynicy-Zdroju – syn dyrygenta cerkiewnego i poety łemkowskiego, Petera Murianki 
(pseudonim Piotra Trochanowskiego), brat równie jak on utalentowanych muzycznie, grających łemkowski folk: Igora, Andryja i Julii

Dawny strój łemkowski był prosty. Koszulę z lnu nosiło się włożoną w spodnie. W zależności od pory roku mężczyźni zakładali albo białe spodnie letnie, albo zimowe – wełniane, również białe albo brązowe. Niebieska kamizelka nakładana na koszulę nazywana była lajbikiem. Nakryciem głowy był czarny filcowy kapelusz. Odzienie wierzchnie w zimne dni stanowiła czuha, czyli sukienny płaszcz sięgający łydek, z charakterystycznym dużym kołnierzem, ozdobionym frędzlami. W użyciu były też huńki – kurtki, zwykle brązowe, długie za uda.

Kobiecy strój składał się z lnianej koszuli z przednim zapięciem i spódnicy z zapaską. Na wierzch zakładało się gorset z aksamitu, najczęściej czarny lub w odcieniu niebieskim; ramiona przykryte były chustą dość dużych rozmiarów

– Bardzo państwa proszę, żebyście nie kojarzyli Łemków wyłącznie z tym, co było. Byliśmy, jesteśmy i będziemy – dodał.
Damian na co dzień jest członkiem . W „Reymontówce” po raz pierwszy wystąpił z Łemkami z Gorlic. Zagrał na kontrabasie, akordeonie i oczywiście zaśpiewał. W przerwach między kolejnymi piosenkami opowiedział pokrótce o Łemkach, ich piosenkach oraz zwyczajach weselnych.

– Słuchając dziś nas pewnie państwo myślicie, że Łemkowie śpiewają tylko o miłości. Tymczasem my śpiewamy i o miłości, i o piciu, i o wojnie – zażartował Paweł Małecki, który zagrał w "Reymontówce" na sopiłce i akordeonie obok swojego ojca – cymbalisty Andrzeja – kierującego występującą w Chlewiskach grupą "Łemkowskiego".

Oprócz nich w zespole z Gorlic zagrali: na kontrabasie Wasyl Adamiak i… bezkonkurencyjna zarówno jako skrzypaczka, jak i wokalistka, Ukrainka Zuzanna Jara – córka prodiakona oraz teolożki, muzykolożki, kompozytorki i dyrygentki chóru cerkiewnego „IRMOS” Prawosławnej Diecezji Przemysko-Nowosądeckiej, Marianny Jary, współpracująca z Ustrzyckim Teatrem Parra i łemkowskim zespołem Serencza.

Słowo „łem” można tłumaczyć jako: tylko, lecz – od niego wywodzi nazwę łemków wydany w 1884 r. Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich.
Nazwa łemko nie jest dawna; niegdyś mieszkańcy tych ziem sami siebie nazywali Rusnakami bądź Rusinami. Górale z Beskidu Niskiego nazywali Łemkami słowackich sąsiadów – nazwa ta pierwotnie była więc przezwiskiem. Z czasem beskidzcy Rusini przyjęli ją za nazwę swojego rodu. Nazwa Łemkowie zaczęła być powszechnie używana w okresie międzywojennym, który był dla mieszkańców Łemkowszczyzny okresem aktywnej działalności politycznej i narodowej.
Od 1983 r. w Zdyni jest organizowana Watra – łemkowski festiwal kulturalny. Od 2001 r. języka łemkowskiego można się uczyć na Akademii Pedagogicznej w Krakowie. 

– Dzisiejszy wieczór w „Reymontówce” zawdzięczamy temu, że spotkało się dwóch Zbyszków – Zbyszek Kapuścik i Zbyszek Piwoński – powiedziała z kolei Ewa Talacha prezeska siedleckiego Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego „Brama”, które zorganizowało wieczór kultury łemkowskiej w Chlewiskach.
Przyznała  też, że jako organizator spotkania „Brama” złożyła większość prac przygotowawczych na ręce dyrektora „Reymontówki”, Marka Błaszczyka i pracującej z nim Beaty Zdrodowskiej. Obiecała, że następnym razem przy wieszaniu prac będzie można bardziej liczyć na jej Stowarzyszenie. 

Zbigniew Kapuścik jest jednym z członków zarządu Stowarzyszenia Królik Wołoski, założonego w celu odrestaurowania zabytkowej cerkwi greckokatolickiej w Króliku Wołoskim i powołania tam Muzeum Sztuki Sakralnej Beskidu Niskiego.
Cerkiew grekokatolicka w Króliku Wołoskim pod rzadko spotykanym wezwaniem Przeniesienia Relikwii św. Mikołaja
została zbudowana w 1843 roku. Jej dzisiejszy stan techniczny – przygnębiająca ruina – jest efektem gospodarowania Państwowego Gospodarstwa Rolnego ze Szklar, które zamieniło świątynię na magazyn. Do dziś w dobrym stanie zachowały się mury i większość powierzchni dachu.

Wieczór łemkowski w „Reymontówce” rozpoczął się filmem dokumentalnym o tej cerkwi. Ujęcia będącej w opłakanym stanie cerkwi wołającej o pomoc cerkwi kontrastowały tu z dobrze znanym i lubianym głosem lektorki, Krystyny Czubówny, która czytała poetycki tekst, przybliżający dzieje tej świątyni. Na zakończenie filmu pojawiły się dane adresowe i numer konta Stowarzyszenia Królik Wołoski.

Kolejną z atrakcji wieczoru łemkowskiego w „Reymontówce” były wystawy malarstwa Andrzeja Kijowskiego oraz ikon Joanny Dumy.
Urodzony w Sanoku malarz jest absolwentem Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Lublinie. Studia na Wydziale Pedagogicznym ukończył na cieszyńskiej filii Uniwersytetu Śląskiego. Zajmuje się malarstwem sztalugowym (olej, akwarela) i sporadycznie rzeźbą. „W malarstwie interesuje mnie prawie wyłącznie pejzaż nieskażony działalnością człowieka,
w rzeźbie postać ludzka. Fascynują mnie Bieszczady, których różne zakątki staram się pokazać w swoim malarstwie
” – napisał na swojej stronie internetowej
.

– Maluję tak jak maluję. Jestem dinozaurem wśród plenerowiczów, z którymi jeżdżę na plenery, gdyż nie widzę potrzeby zmieniania widzianej rzeczywistości – powiedział pan Andrzej, prywatnie mąż Joanny Dumy, która mimo iż nie przyjechała do „Reymontówki”, święciła tu prawdziwe triumfy.

O ile jej przypominające malarstwo witrażowe batiki urzekły nie jednego, o tyle napisane przez nią ikony sprzedały się niemalże na pniu. Cieszyły się tak dużym zainteresowaniem, że po piątkowym spotkaniu na planowanej wstępnie do końca października wystawie zostało 5 czy 6 jej prac.
Osoby, które nie były 2 października w „Reymontówce” lub które nie zdążyły kupić ikon zachęcam do odwiedzenia strony internetowej Stowarzyszenia Wspierania Inicjatyw Lokalnych Komańczy „Wilk”.
Oprócz informacji o pani Joannie (ukończyła Małopolski Uniwersytet Ludowy o profilu rękodzieło-artystyczne oraz Instytut Sztuki na Uniwersytecie Śląskim w Cieszynie. Zajmuje się malarstwem sztalugowym, pisaniem ikon, batikiem oraz innymi technikami rękodzielniczymi. Prowadzi warsztaty w ramach różnych projektów dla dorosłych i dzieci z batiku, plastyki obrzędowej, malarstwa na szkle, masy solnej, makramy) zamieszczono tu również niektóre z jej prac. 

Gdy dobiegły końca transakcje obrazowe, Marek Błaszczyk zaprosił licznie przybyłych do Chlewisk gości na pierogi łemkowskie. My tymczasem podajemy „przepis” na kiesełycię – tradycyjną łemkowską zupę na zakwasie z razowej mąki owsianej i kilku łyżek mąki pszennej. Zakwas, przyprawiony liściem laurowym, czosnkiem i solą, leżakuje przez trzy dni w ciepłym miejscu. Po tym czasie łączy się go z wodą i dodaje kminku, majeranku i ziela angielskiego. Powstaje gęsta, pożywna zupa, smakująca górami, lasem i przeszłością.

Aneta Abramowicz
 
Informacje, dotyczące Łemków, ich obyczajowości i kultury napisałam m.in. na podstawie książki Bogusława Michalca "Polska ginąca", wydanej przez wydawnictwo carta blanca.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Zwłoki 14-latka z Siedlec w pensjonacie w górach. Czy to ojciec zabił syna?

To przedsiębiorca z Siedlec miał zamordować swojego 14-letniego syna...

Łuków: Nie żyje adwokat Łukasz Jończyk. Trwa zbiórka na pomoc rodzinie

Łukasz Jończyk zginął 10 lipca w wypadku drogowym. Tego...

Pijana 23-latka dachowała skodą

Kilka dni temu w Przygodach (gmina Suchożebry) doszło do...

Zderzenie w Broszkowie. Droga nieprzejezdna (aktualizacja)

Na DK2 w Broszkowie zderzyły się dwa samochody osobowe. Kierujący...

Ciąg dalszy sprawy z Brzezin – dziecko urodziło się żywe

Wykonano sekcję zwłok noworodka, którego ciało znaleziono w śmietniku...

Wypadek na DK2 w Ujrzanowie

Na rondzie w Ujrzanowie doszło do zderzenia dwóch samochodów. Przed...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje