REKLAMA
22.3 C
Siedlce
Reklama

Noc świętojańska

Za małolata lubiłem chodzić pod kopiec Łokietka w Płowcach. Było to całkiem niedaleko od domu dziadka, jakieś 700 metrów. Niewysoki ten kopiec, ale przed wojną ponoć był okazalszy. Niedaleko niego staw, Wdowina – ponoć wypłakany z łez wdów po zabitych w bitwie rycerzach w 1331 roku. Wjeżdżaliśmy we Wdowinę beczkowozem i braliśmy wodę. Dla krów. Ja wcześniej sprawdzałem, czy nie słona. 

Nie była słona – więc dla krów w sam raz. Najwyraźniej z czasem łzy wytrącają sól. Bitwa, cóż – w zasadzie potyczka, a bardziej jeszcze nierozstrzygnięty remis 0:0 z Krzyżakami średniowiecznych Polan (oj, spodobałoby się to Kurskiemu, który w czasie meczu puścił na dwójce „Krzyżaków”). Może wynik byłby inny, gdyby mieli lepsze konie. Choćby takie jak nasze – bo z beczkowozem do Wdowiny wkroczyliśmy we dwa konie pół krwi angielskiej. Dziadek był świr i szlachecką krwią pola orał. A jak bryczką nimi z rezurekcji wracał! Ech! Nagrody za tę krew i odznaczenia zajmowały pół szuflady w kuchni i ścianę dyplomów. A teraz wyciągaliśmy nimi bezsłone łzy wdów rycerskich beczkowozem dla krów.
    Mój pradziad, Stanisław Maciąg, kibicował Niepodległej tak zawzięcie, że w 1934 roku woził taczką ziemię przy budowie kopca Piłsudskiego. Daleko do Krakowa nie miał ze Sułoszowej. Ale, że mu się chciało? Wiecie gdzie jest Sułoszowa? Niedaleko Groty Łokietka, blisko Maczugi Herkulesa – traficie. Historia plącze się z mitologią, a jeszcze i antropolog miałby tu cokolwiek do powiedzenia.

    20 lat temu robiłem badania antropologiczne na Kujawach. Na zaliczenie, ale się przyłożyłem. Ciekawe rzeczy wyszły. Wisła? Królowa polskich rzek – wiadomo. A co za Wisłą? Rusini! Wschód daleki i dziki. I ja, bo tu się urodziłem i dziwnym trafem rozmnażam. I noc świętojańska – tam mniej hołubiona. Ale tutaj? Badania z 1938 roku z okolic Mińska Mazowieckiego wykazują, że w tę jedyną noc w roku kobiety przychodziły nago do kościoła. Tej nocy traciły ważność obrączki na palcach, małżeńskie przysięgi – tu, za Wisłą, na Rusi. Wianki puszczano na wodzie, a każdy wianek niósł moc niespodzianek. Coś to znaczyło! Zgubić wianek? Albo lepiej samej wypuścić?

    1050 lat temu ochrzcił się Mieszko (do Gniezna z Płowiec będzie 90 km przez Kruszwicę). Mieszko, pewnie jeszcze parę osób zaufanych – i to wszystko. A reszta puszczała wianki, jak nadal je puszcza. I ogniska paliła, jak nadal je pali – chociażby tu u nas straż pożarna (sic!) z okazji rocznicy chrztu. Święta Watra z okazji chrztu? Paradnie! Kupalnocka ku chwale Kupały, którego nie zatarł żaden św. Jan, wciąż zobowiązuje.
    Kiedy to piszę, nie znam jeszcze wyników meczu z Ukrainą. Ponoć w tym czasie na dwójce będzie „Ogniem i Mieczem”. Mój dziadek przed wojną służył pod Lwowem. Co by wybrał? Mecz, czy Kupalnockę?
 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Zwłoki 14-latka z Siedlec w pensjonacie w górach. Czy to ojciec zabił syna?

To przedsiębiorca z Siedlec miał zamordować swojego 14-letniego syna...

Zderzenie w Broszkowie. Droga nieprzejezdna (aktualizacja)

Na DK2 w Broszkowie zderzyły się dwa samochody osobowe. Kierujący...

Dachowanie w Pruszynie (aktualizacja)

W Pruszynie doszło do zderzenia samochodów osobowych.

Siedlce: Nie będzie ciepłej wody

W związku z planowanymi przez Przedsiębiorstwo Energetyczne w Siedlcach...

Porażenie prądem podczas wycinki gałęzi

13 sierpnia ok. godz. 12 w Sulejówku na ul....

Ciąg dalszy sprawy z Brzezin – dziecko urodziło się żywe

Wykonano sekcję zwłok noworodka, którego ciało znaleziono w śmietniku...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje