N
Przed dziewięcioma laty w jednym z siedleckich klubów właściciel zatrudnił profesjonalną firmę ochroniarską. Nie chciał żadnej lokalnej, bo z nimi wiązały się (jego zdaniem) różne „ryzykowne” zaszłości, zatem wybrał profesjonalistów z Białegostoku. Schludne krótkowłose chłopaki w czarnych mundurkach pracę rozpoczynali punktualnie w każdy piątek i sobotę. Przyjeżdżali firmowym busem, który parkował za klubem. – Całkiem mili są, fajni. Zwłaszcza ten wysoki łysy – wyznając mi to barmanka rzuciła okiem w kierunku drzwi wejściowych, gdzie stał ów wysoki łysy w pomnikowej postawie. – Teraz w pracy jest, więc drętwy. Ale to niezły śmieszek i gaduła. Dużo wie, ma zainteresowania, ćwiczy też dużo – wyliczała wyraźnie podekscytowana. – A słuchaj, czy ten nazizm, to jest zła ideologia? – zapytała. A mnie zatkało. Wysoki łysy tymczasem puścił jej oko.
Dwadzieścia pięć lat temu do mojego liceum trafił „spadochroniarz” z Warszawy, zagorzały wyznawca Tejkowskiego i Polskiej Wspólnoty Narodowej. – Przede wszystkim jesteśmy patriotami, nam chodzi o Polskę, żeby ją „odżydowić i odpedalić” – kuriozalnie wówczas wyglądał mówiąc mi to w tej mnogiej formie. – Kiedy zdobędziemy w Polsce władzę, to anarchole i antyfaszyści pójdą od razu pod mur. No, dla ciebie załatwię kopalnię uranu, bo miło się gada – dorzucił dla uspokojenia. Nosił oliwkowego fleka, martensy, nóż w kieszeni, a Boga w sercu (albo odwrotnie). Kiedy po latach spotkaliśmy się przypadkiem na UW, okazało się, że studiuje tam stosunki międzynarodowe. Tym razem Julek był w sweterku w serek, a na głowie (dotychczas łysej) miał grzeczny przedziałek. – Poczekaj jeszcze trochę – rzucił puszczając oko.
Później tego puszczania oka było jeszcze więcej. Pielgrzymki kibiców na Jasną Górę, gdzie namaszczano ich spuścizną „żołnierzy wyklętych” i bezmózgie marsze niepodległości z gościnnym udziałem neofaszystów z Forza Nuova. Puszczaniem oka były również odwiedziny „Starucha” w więzieniu przez polityków ówczesnej opozycji. Puszczaniem oka było też przedwyborcze straszenie uchodźcami w 2015 roku, wyraźnie skrojone na budzenie ksenofobicznych tonów. Ale też więcej niż puszczaniem oka były rozmaite próby osiodłania nacjonalistycznych środowisk przez LPR dawniej czy Kukiza i PiS ostatnio.
Dziś mamy na ulicach coraz więcej oczu podbitych od tego puszczania oka.
Do wydarzeń z Białegostoku nie będę wracał. Marcin Kącki już kilka lat temu opisał podglebie ubiegłotygodniowych wydarzeń i zapewne następnych. O warszawskiej radnej PiS, dla której symbol Polski Walczącej z podpisem „przeciw faszyzmowi” oznacza „opluwanie katolików”, też pisać nie będę. Ale przed jutrzejszą rocznicą zastanówmy się, do kogo strzelali powstańcy warszawscy w 1944 roku i co tu po nich zostało.