Czwartek. Ociepliło się do minus 9, a że krzyż mnie już pobolewał od ślęczenia przy komputerze, postanowiłem wyjść z Psiną na spacer do parku. Idąc alejką, zrównałem się z trzema starszymi panami. Byli bardzo rozemocjonowani i rozmawiali na tyle głośno, że słyszałem ich, idąc dobrych kilka kroków za nimi. Gdy padło: „A czytaliście w ostatnim Tgodniku Siedleckim?!”. Nastawiłem radarki: o nas mówią! Ale moja ciekawość została surowo – no i sam nie wiem, czy nagrodzona, czy ukarana.
Panowie (jak wynikało z ich słów, uczestnicy antykomunistycznej konspiracji) – i nie jest to mój wymysł, zapewniam – pomstowali… na mnie, jako autora felietonu, w którym, broniąc idei państwa prawnego, krytykowałem obniżenie emerytur funkcjonariuszom i pracownikom UB i SB wyłącznie za przynależność. Oj, nasłuchałem się, nasłuchałem… Ale nie będę się przed Państwem użalał nad sobą, bo rzecz jest w czymś o wiele ważniejszym.
Otóż panowie, popierający pomysł cięcia emerytur za przynależność, wymieniali nazwiska esbeków, prześladujących i szkodzących na różne sposoby. Najczęściej mówili o majorach D. i R.
Panowie, o to chodzi! – chciałem zakrzyknąć. – Jeśli macie dowody na to, że ci esbecy uczynili wam krzywdę, powiadomcie prokuraturę, a wtedy – po procesie sądowym – nie tylko mogą oni stracić emerytury, ale ponieść inne konsekwencje prawne!
Ale nie zakrzyknąłem… Nie z lęku – z rozsądku. Nie bałem się, bo i cóż mogło się zdarzyć: ot, usłyszałbym kilka gorzkich słów, a w najgorszym wypadku zaliczyłbym parę szturchańców. O rozsądku mówię dlatego, że taka rada nie miałby sensu. Po pierwsze, bo ci panowie – sądząc z rozmowy – wiedzieli, że mogą to zrobić. Po drugie, jeśli tego nie zrobili (co mnie dziwi niepomiernie!), to albo brakuje im zaufania do wymiaru sprawiedliwości, albo czegoś się obawiali, albo się im nie chciało (?), albo… nie mieli dowodów na popracie swych słów. Innych ewentualności nie ma. A jeśli moje domysły są zasadne, to cóż dałoby pouczenie o prawie do oskarżenia esbeków, co napsuli i im, i ich kolegom krwi i zdrowia?
I dlatego apeluję do panów z parku i wszystkich, którzy mają dowody na nieprawości, popełnione przez oficerów D. i R. z siedleckiej delegatury SB i wszystkich innych, o wizytę w prokuraturze dla złożenia zeznań. Aby niegodziwości ujawnić, osądzić je, a winnych ukarać. Bowiem tylko tak w państwie prawnym może być realizowana zasada sprawiedliwości. Także społecznej. Pozbawianie praw nabytych w służbie państwowej na zasadzie represji ogólnej jest równie niesprawiedliwe, jak w dobie PRL utrudnianie podjęcia pracy w szkole publicznej absolwentom historii i pedagogiki KUL. A mam takich w rodzinie…
Boxer