Dyrektor ośrodka dla dzieci upośledzonych w Stoku Lackim patrzył na młodego mężczyznę, który wszedł do gabinetu. Miał około 18-20 lat.
– Chciałbym coś ofiarować dla dzieci z ośrodka – powiedział gość. – Proszę powiedzieć, co potrzeba. Dyrektor Janusz Kubalski zastanowił się. – Będziemy kupować produkty na paczki „od Mikołaja” dla dzieci. Ale mamy też chłopca, dla którego zbieramy fundusze na aparat słuchowy. Zebraliśmy już tysiąc złotych, ale aparat kosztuje ponad cztery tysiące – przyznał. Młody mężczyzna podjął szybką decyzję. – To zatrzymajcie ten uzbierany tysiąc złotych na paczki. Ja chętnie sfinansuję zakup aparatu. Janusz Kubalski podał mężczyźnie namiary na lokalny związek głuchych. To przy pomocy tej instytucji dokonuje się takich zakupów. Minęło kilka dni. Dyrektor powoli zaczynał zapominać o sympatycznym gościu. Dlatego zaskoczył go telefon. – Byłem już w związku głuchych. Opłaciłem fakturę, aparat jest do odebrania – informował młody głos. Janusz Kubalski mówi ze wzruszeniem: – Ten mężczyzna, właściwie jeszcze chłopak, bo naprawdę może mieć 18, góra 20 lat, nie chciał żadnych oficjalnych podziękowań. Zgodził się na podanie informacji do mediów, ale przy zachowaniu jego anonimowości. Po prostu przyszedł do nas i uszczęśliwił niepełnosprawne dziecko. Chłopczyk jest ogromnie szczęśliwy i jego mama też. Taki aparat kosztuje 4200 złotych, nieosiągalna suma dla tej rodziny. Proszę, przekażcie tę informację w świat. Tacy ludzie jeszcze się zdarzają. Historia tajemniczego darczyńcy jest wzruszająca. I bynajmniej, nie zdziałała tego magia nadchodzących świąt. Po prostu ktoś ma wspaniałe, wielkie serce.