Sąd Rejonowy w Garwolinie warunkowo umorzył postępowanie wobec piątki nauczycieli, którzy nadzorowali egzamin gimnazjalny w Łaskarzewie. Wszyscy byli oskarżeni o poświadczenie nieprawdy. Ponadto mają zapłacić po 200 złotych na rzecz Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom.
Sprawa ciągnie się od 2005 roku i na pewno jeszcze się nie skończy, bo wszyscy nauczyciele zamierzają odwołać się od wyroku. Na razie nie jest on prawomocny. Dla nauczycieli ważne jest jednak jedno: na pewno nie stracą pracy, gdyż warunkowo umorzenie nie jest stwierdzeniem karalności. A w takim przypadku, zgodnie z Kartą Nauczyciela, musieliby się pożegnać z zawodem.
Weź!
Sprawa dotyczy egzaminu gimnazjalnego przeprowadzonego w łaskarzewskim Zespole Szkół nr 1 w kwietniu 2005 roku. Mowa o słynnych już łaskarzewskich ściągawkach.
Gimnazjaliści pisali egzamin w dwóch salach. W jednej z nich byli dyslektycy. Według ustaleń sądu,
w pewnym momencie do sali wszedł burmistrz Łaskarzewa Waldemar Larkiewicz. Miał on status obserwatora zewnętrznego, potwierdzony przez Okręgową Komisję Egzaminacyjną. Tyle że burmistrz nie dostosował się do tego, co może, a czego właściwie nie może robić. Powinien usiąść razem z komisją i tylko obserwować uczniów. Tymczasem chodził po sali i rozmawiał przez telefon komórkowy. W pewnym momencie W. Larkiewicz podszedł do jednej
z uczennic i położył jej na ławce papierowy zwitek mówiąc: „Weź”. Uczennica powiedziała, że nie chce. Doszło do słownej przepychanki, aż w końcu dziewczyna wstała i powiedziała, że burmistrz próbował wręczyć jej ściągawkę. Czworo nauczycieli z komisji nie zareagowało na tę sytuację, burmistrz z sali wyszedł. Po kilkunastu minutach wyszła również uczennica.
Wspólnie i w porozumieniu
Fakt, że w sali egzaminacyjnej doszło do takiej sytuacji, powinien się znaleźć w protokole z przebiegu egzaminu. Tymczasem nie było tam mowy o żadnym incydencie. I właśnie o to oskarżyła Prokuratura Rejonowa w Garwolinie czterech nauczycieli.
W akcie oskarżenia mowa jest
o tym, że czworo nauczycieli działając wspólnie i w porozumieniu będąc osobami uprawnionymi jako członkowie zespołu nadzorującego egzamin gimnazjalny w ZS nr 1 w Łaskarzewie poświadczyli nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne w ten sposób, że zataili fakt zakłócenia przebiegu egzaminu z części matematyczno-przyrodniczej przez obserwatora w osobie burmistrza W. Larkiewicza polegający na usiłowaniu wręczenia uczennicy „ściągawki”.
Zdaniem prokuratury to poświadczenie nieprawdy polegało właśnie na tym, że w protokole nie zamieszczono zapisu o zakłóceniu porządku na sali. Ponadto dwójka nauczycieli z tej komisji była oskarżona również o to, że użyła poświadczającego nieprawdę dokumentu przedkładając go przewodniczącej szkolnej komisji egzaminacyjnej, czyli dyrektor Zespołu Szkół nr 1 w Łaskarzewie. Kłopoty miała również pani dyrektor, która razem z innymi nauczycielami zasiadła na ławie oskarżonych. Ona również została oskarżona o poświadczenie nieprawdy, ale w zbiorczym protokole z egzaminu.
Pani dyrektor w chwili, gdy doszło do całego zdarzenia, na sali nie było, ale została poinformowana o całej sytuacji przez rodziców uczennicy, którzy niedługo potem zjawiali się w szkole. Tymczasem w protokole zbiorczym również nie ma ani słowa o „ściągawce”. I właśnie taki protokół pani dyrektor dostarczyła do Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej.
Strach przed uczniami
i burmistrzem
W uzasadnieniu wyroku sędzia napisał, iż nauczyciele są winni zarzucanych im czynów. Widzieli bowiem, że burmistrz korzysta z telefonu, a nic
z tym nie zrobili. Potem nie próbowali również wyjaśnić sytuacji ze ściągawką.
Za niejasne sąd uznał tłumaczenie części nauczycieli i burmistrza, z kolei dał wiarę zeznaniom uczniów, którzy potwierdzali, że nie tylko jedna dziewczyna dostała ściągawkę.
Tylko jedna z nauczycielek podczas zeznań wyjawiła prawdziwy powód swojego braku reakcji. Mówiła o tym, że bała się szykan zarówno ze strony burmistrza, jak i uczniów, którym po takiej sytuacji groziło unieważnienie egzaminu. W uzasadnieniu wyroku sędzia napisał, że postanowił warunkowo umorzyć sprawę, gdyż oskarżeni nie byli wcześniej karani, a „stopień winy i społecznej szkodliwości czynów oskarżonych nie jest znaczny”. Sędzia uznał również, iż już sam fakt toczącego się postępowania karnego stanowi dla całej piątki nauczycieli znaczną dolegliwość.
szkoda gadac!!!
zapewne sędzia który wydal taki wyrok sam tak zdał egzamin aplikacyjny_:szkoda gadać:
GŁUPOTA
swoją drogą to co to za kujonka, że oburzona, że ktoś jej chce pomoc , powinna grzecznie odmowić albo wziaść i nie korzystać. Każdy, kto zdawał maturę, wie, że ściąganie było i będzie.
a co mieli zrobić?
A co mieli zrobić nauczyciele? Przywołać do porządku burmistrza, napisać o tym w protokole? A potem przy pierwszych redukcjach etatów szukać sobie pracy. Nie zapimnajmy, że organem prowadzącym jest Urząd, a nie Centarlna Komisja Egzaminacyjna. I jeszcze jedno. Dlaczego burmistrz nie został pociągnięty do odpowiedzialności za niewłaściwe wypełanianie obowiązków obserwatora? A jego protokół? Też byłam obserwatorem OKE i miałam do wypełnienia protokół zawierający m.in. pytanie, czy nikt i nic nie zakłócało przebiegu egzaminu. Napisał tam, że chodził po sali, korzystał z telefonu komórkowego, którego nawet nie mógł wnieść i podał ściągawkę? Może niech prokuratura to sprawdzi. A może pan burmistrz jest nie tylkalny, a cały smród ma pójść za nauczycielami?
nietykalny
widzisz o to właśnie chodzi – są równi i równiejsi.
Karę poniosą świadkowie a nie sprawca – co za piękne Państwo – rzygać się chce.
Brak konsekwencji
sedzia ktory wydal wyrok ,powinien pamietac ze za podrobienie legitymacji szkolnej uczen dostal dwa lata w zawieszcze. Natomiast nauczyciel za podrobienie dokumentu 2 paczki do zapłacenia czy to panstwo w koncu zacznie traktowac obywateli równo Jezeli nie to nalezy go zaorac i nasadzic ziela, na rozum
(…) stary
Moze by tak organa nadzoru pedagogicznego jak również prawa zainteresowaly sie również niektórymi “capami” dyrektorami szkół co wykorzystują swoje młode pracownice (sekretarki) do wożenia swoich dyrektorów na imprezki alkoholowe jako taxi jednocześnie każąc im sie skąpo ubierać na te imprezki by było widać coś spod spódniczki mini.Takie zarzadzenie wydał (…) jednej ze szkół (…) w Garwolinie
sam dał kase by zdać
W karzdej szkole tak jest nauczyciel daje ściagi na egzaminie,maturalnym czy innym ,bo jak nie to co ten nauczyciel robił skoro nie nauczył ,za co bral kase wielke lat. Lub jest tez po takim samym egzaminie maturalnym lub zerżną prace magisterke a obronił ją za kase
uczennica była nie głupia
znam całą tą sytuację ze ściągawką i uczennica zachowała sie bardzo mądrze gdyż jest rodziną z konkurentem pana L(…), i cała sytuacja mogła się pociągnąć na jej niekorzyść… załóżmy że dałby jej ściągawkę ona by z niej skorzystała a on by to zgłosił komisji… muszą ją wtedy wyprosić z sali i nie zaliczyć egzaminu