Czekają na CBA

– Nasza wójtowa jest dobra! Nikt tu na nią nie narzeka, a teraz chcą na naszą gminę nasłać CBA. I za co? Szkoła miała się zmarnować? I kto miał pomóc, jak nie nasz poseł? – mieszkańcy Sawic nie kryją zdziwienia wobec informacji, jakie na temat sprzedaży budynku byłej szkoły w Sawicach ukazały się w ogólnopolskiej prasie.

Zaraz potem, w gazetach i serwisach internetowych, można było przeczytać o zapowiadanej kontroli Centralnego Biura Antykorupcyjnego w gminie Repki. Szkoła była budowana w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych. Krystyna Mikołajczuk–Bohowicz i Marek Sawicki, w 1965 roku naukę w szkole podstawowej zaczynali właśnie w tym budynku. Wtedy sawicka tysiąclatka pachniała świeżością, była dla wsi powodem do dumy. Rada Gminy podjęła decyzję o likwidacji szkoły w 2004 roku. Po roku rada Gminy podjęła uchwałę o sprzedaży. Od tej pory szkoła była wciąż zamknięta. Władzom gminy, po likwidacji placówki, zależało na sprzedaży budynku: – Taki zamknięty obiekt niszczeje. Nigdy nie chciałam dopuścić do tego, żeby nasza szkoła została zdewastowana, jak ta w sąsiednich Trębicach – mówi wójt gminy Repki, Krystyna Mikołajczuk–Bohowicz. Sekretarz Urzędu Gminy Jadwiga Wolska wiele razy pokazywała szkołę potencjalnym nabycom. – Kilka razy do roku ktoś tu przyjeżdżał, oglądał i rezygnował. Ludzie oglądali i najczęściej stwierdzali, że budynek jest za duży – mówi sekretarz. 

Ile to było warte? Nieruchomość jest warta tyle, za ile realnie można ją sprzedać. Na wsi łatwiej sprzedać dom, niż byłą szkołę. Przekonują się o tym samorządowcy. W sąsiedniej gminie Bielany trzykondygnacyjny, kilkunastoletni budynek byłej szkoły w Patrykozach został sprzedany za 250 tysięcy złotych. Gmina Sterdyń szkołę w Kiełpińcu wystawiła na sprzedaż za milion złotych, ale do tej pory nie znalazł się jeszcze żaden nabywca. Dwukondygnacyjny budynek był kryty papą, miał powierzchnię 751,33 metrów kwadratowych. Jego stan techniczny został określony jako średni. Oprócz niego, na działce znajdowało się: byłe przedszkole, budynek mieszkalny i garaż. Budynki są podłączone do prądu i wodociągu, stoją na dwóch działkach o łącznej powierzchni 2,15 ha. Gleba w tym miejscu jest słaba, o bonitacji 4-6 klasy. Zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego, obiekty znajdują się w części, przeznaczonej na prowadzenie działalności oświatowej. Wycenę nieruchomości wykonał Tadeusz Tomasiuk. Pierwsza (z lutego 2007 r.) określiła wartość budynku na 105 tys. Rzeczoznawca oddzielnie wycenił wartość gruntu i znajdujących się na nim budynków. Zrobił to metodą porównawczą, na podstawie transakcji, które na terenie sąsiednich gmin zostały zawarte w ostatnim czasie. Brał pod uwagę ceny podobnych budynków we wsiach: Mogielnica, Rogów, Węże i Repki. Po roku wycena była uaktualniana. Rzeczoznawca przeanalizował ceny, za jakie sprzedano kolejne szkoły w regionie. Tym razem posłużył się sumami, jakie zapłacono za budynki w: Grochowie, Remiszewie Małym, Grądach. W marcu bieżącego roku ten sam rzeczoznawca określił ją na 124 tys. 407 złotych. W ocenie wartości znalazła się informacja o postępującym spadku wartości budynków byłych szkół. Miał brać się stąd, że samorządy likwidują kolejne szkoły, więc opuszczonych budynków przybywa – wartość szkół spada. 

Velder czyli Sawimed 
Ogłoszenie o przetargu ukazało się w kwietniu 2008. Dokumenty przetargowe gmina przygotowała zgodnie z obowiązującymi przepisami. Obiekt został sprzedany 30 maja za 126 tysięcy złotych spółce Velder. Nabywca, jako jedyny, przystąpił do przetargu. Komisji przetargowej przewodniczyła sekretarz gminy Repki, Jadwiga Wolska. W komisji znaleźli się też urzędnicy i radni. – Mnie osobiście nie było na przetargu. Tymi sprawami zajmuje się u nas pani sekretarz. O firmie, która przystąpiła do przetargu, wiedziałam tyle, że chce kupić szkołę, którą próbowaliśmy sprzedać prawie trzy lata. Zaznaczaliśmy od początku, że nie sprzedamy budynków na żaden cel, który miałby szkodzić mieszkańcom. Ta firma spełniała ich oczekiwania. Ważne dla nas było, że budynek znajdzie właściciela, a ludzie będą mieć szansę na pracę – mówi Krystyna Mikołajczuk–Bohowicz. Miesiąc temu spółka Velder za 150 tysięcy złotych odsprzedała nieruchomość firmie Sawimed, której właścicielką jest Wiesława Sawicka – żona pochodzącego z Sawic ministra rolnictwa – Marka Sawickiego. Z dokumentów wynika, że spółka Velder ma ten sam adres, co Sawimed. Grażyna Rondio i Janusz Grządko – przedstawiciele spółki Velder , którzy reprezentowali firmę Velder na przetargu, zasiadają również w Sawimedzie. Krystyna Mikołajczuk-Bohowicz zapytana o komentarz odpowiada: – Nie wiem, dlaczego Sawimed nie kupiła tego od razu. Pewnie pani Sawicka wahała się. Nie widzę powodu, dla którego nie miałaby tego kupić? Dlatego, że jest żoną ministra? To jawna dyskryminacja – mówi pani wójt. Utrzymanie systemu alarmowego i stróża, pilnującego budynku szkoły, kosztowały rocznie ponad 8 tysięcy złotych. Sprzedaż była dla samorządu korzystna. Gmina nie tylko nie musi już ponosić kosztów utrzymania szkoły, ale też liczy na podatki, jakich spodziewa się od firmy Sawimed. 

Co na to mieszkańcy? 
Zanim doszło do sprzedaży, gmina zorganizowała kilka spotkań w mieszkańcami Sawic. Ludziom zależało przede wszystkim na tym, żeby sprzedać budynek inwestorowi, który nie będzie prowadził działalności tzw. uciążliwej. Henryk i Jadwiga J. mieszkają w sąsiedztwie szkoły. Nie ukrywają radości z takiego obrotu rzeczy. – Najbardziej chcielibyśmy, żeby szkoła działała, jednak jeśli dzieci zabrakło, to jest to niemożliwe. Niech chociaż starsi ludzie mają z tego pożytek – mówi Jadwiga J., a jej mąż dodaje: – Przyjeżdżali tu tacy, co szukali małego budynku, ale nasz był za duży. Budynek nie mógł przecież tak stać i niszczeć. Wiadomo, że lepiej sprzedać drożej, ale skąd takiego wziąć, kto tyle zapłaci. Jak znalazł się taki, który da więcej, to i dobrze – mówi Henryk J. Sołtys wsi Sawice: – Ludzie we wsi różnie mówią. Młodsi, że to za tanio. Starsi cieszą się, że ktoś wreszcie zajmie się szkołą. Dobrze, że kupili to państwo Sawiccy. Kto ma nam pomóc, jak nie nasz poseł? – mówi sołtys Sawic Dwory, Radosław Czarnocki. Krystyna Mikołajczuk–Bohowicz mieszka w Sawicach, w sąsiedztwie szkoły. – Podzielałam opinię mieszkańców. Tak jak oni, nie zgadzałam się, żeby kupił ten budynek ktoś, kto prowadziłby działalność uciążliwą dla mieszkańców – mówi pani wójt. Nowi właściciele wystąpili już do gminy o wydanie decyzji o warunkach zabudowy na otwarcie w byłej szkole zakładu opiekuńczo-leczniczego z rehabilitacją.