REKLAMA
12.6 C
Siedlce
Reklama

Egzekucja długu

Około 20 pracowników upadłej Spółdzielni Pracy „Miś” może nie otrzymać zaległych pensji.

– Średnio to kwoty około 3 tysięcy złotych, u niektórych więcej – mówią byli pracownicy. – Dla nas to duże pieniądze. Większość z nas nie ma pracy i nie ma prawa do zasiłku. Czujemy się pokrzywdzeni. 
Umorzenie 
Byli pracownicy „Misia” mają wyroki sądowe z klauzulą wykonalności. O egzekucję należności zwrócili się do komornika. Niedawno otrzymali zawiadomienia, że postępowanie egzekucyjne będzie umorzone. „Egzekucja z rachunku bankowego dłużnika okazała się bezskuteczna, ponieważ brak jest na nim środków umożliwiających całkowite lub częściowe zrealizowanie zajęcia” – przeczytali w uzasadnieniu zawiadomienia. 
Pracownicy są oburzeni 
– Własnością spółdzielni jest duża nieruchomość z budynkami! Jak to możliwe, że mając taki majątek, „Miś” nie może wypłacić swoich zobowiązań? Komornik potwierdza, że jeśli chodzi o tę nieruchomość, to jest całkiem spore zainteresowanie. Pozostaje tylko jedno „ale”… – Należałoby ją oszacować i wycenić.

ZUS niezainteresowany? 
I tu jest pies pogrzebany. Powołanie biegłego, to wydatek kilku tysięcy złotych. – Nie stać nas na to – martwią się byli pracownicy „Misia”. – Zastanawia nas tylko jedno: dłużnikiem spółdzielni jest także ZUS. To duży zakład, więc mógłby spokojnie zlecić wycenę nieruchomości i odebrać dzięki temu należne mu pieniądze. Ale ZUS się nie kwapi. Nie zależy mu na odzyskaniu długów? Były prezes SP „Miś”, a obecnie likwidator Mirosław Duber potwierdza, że rozmowy z ZUS-em są trudne. – Obiecano mi, że zakład wystąpi z wnioskiem o oszacowanie nieruchomości, ale jak dotąd nie uczyniono tego. Otrzymałem zapewnienie prezesa, że przyjrzy się sprawie. Komornik stawia sprawę jasno: – Dłużnicy mogą domagać się wyceny nieruchomości, ale nie muszą. Tu nie ma nakazu. Jeśli ZUS nie wystąpi z takim wnioskiem, to nie naruszy prawa. Komornik przyznaje, że dużemu zakładowi pracy łatwiej jest zlecić wycenę niż pracownikowi, którego świadczenia są niższe od ewentualnych kosztów ekspertyzy biegłego. – Ale obowiązku nie ma. 
Zyskali ci, co zostali 
Pracownicy „Misia” boją się, że ich pieniądze po prostu przepadną. Mają w dodatku żal do byłych władz spółdzielni. – My mieliśmy skrócony okres wypowiedzenia i zabrakło dla nas pieniędzy na pensje. W zakładzie pozostało do końca dziewięć osób: były prezes, a obecnie likwidator, Rada Nadzorcza, księgowa i magazynier. Oni zostali do końca kwietnia ubiegłego roku, my zostaliśmy zwolnieni z końcem lutego. Zasiłki przysługiwały nam dopiero od 1 maja, do tego czasu sami musieliśmy opłacać składkę zdrowotną. Wszystkim, którzy zostali do końca kwietnia, wypłacono normalnie pensje. Więc jak to jest? Dlaczego Rada Nadzorcza pomyślała o sobie, a nie pracownikach? Po co zostali? Reprezentować załogę czy siebie? 

Pracownicy martwią się także o swoją przyszłość. Dokumentacja pracownicza jest wywożona aż pod Częstochowę do archiwum. Aby do niej sięgać, trzeba będzie ponosić koszty dojazdów. Ale najgorsze jest to, że dopóki nie zostanie nam wypłacona zaległa pensja, nie możemy otrzymać druku RP 7 potrzebnego do obliczenia emerytury. Jak udokumentować wszystkie te lata bez tego druku? Pracownicy SP „Miś” nie mogą pogodzić się z ewentualnym umorzeniem egzekucji. – Jak to możliwe, że firma posiada majątek, a nie może zapłacić swoich należności? Na kupno tej nieruchomości jest sporo chętnych. Pozostaje jeszcze jedno pytanie: jak to możliwe, że ZUS nie jest zainteresowany odzyskaniem należnych mu pieniędzy? Czy ma ich za dużo?

I tu jest pies pogrzebany. Powołanie biegłego, to wydatek kilku tysięcy złotych. – Nie stać nas na to – martwią się byli pracownicy „Misia”. – Zastanawia nas tylko jedno: dłużnikiem spółdzielni jest także ZUS. To duży zakład, więc mógłby spokojnie zlecić wycenę nieruchomości i odebrać dzięki temu należne mu pieniądze. Ale ZUS się nie kwapi. Nie zależy mu na odzyskaniu długów? Były prezes SP „Miś”, a obecnie likwidator potwierdza, że rozmowy z ZUS-em są trudne. – Obiecano mi, że zakład wystąpi z wnioskiem o oszacowanie nieruchomości, ale jak dotąd nie uczyniono tego. Otrzymałem zapewnienie prezesa, że przyjrzy się sprawie. Komornik stawia sprawę jasno: – Dłużnicy mogą domagać się wyceny nieruchomości, ale nie muszą. Tu nie ma nakazu. Jeśli ZUS nie wystąpi z takim wnioskiem, to nie naruszy prawa. Komornik przyznaje, że dużemu zakładowi pracy łatwiej jest zlecić wycenę niż pracownikowi, którego świadczenia są niższe od ewentualnych kosztów ekspertyzy biegłego. – Ale obowiązku nie ma. Pracownicy „Misia” boją się, że ich pieniądze po prostu przepadną. Mają w dodatku żal do byłych władz spółdzielni. – My mieliśmy skrócony okres wypowiedzenia i zabrakło dla nas pieniędzy na pensje. W zakładzie pozostało do końca dziewięć osób: były prezes, a obecnie likwidator, Rada Nadzorcza, księgowa i magazynier. Oni zostali do końca kwietnia ubiegłego roku, my zostaliśmy zwolnieni z końcem lutego. Zasiłki przysługiwały nam dopiero od 1 maja, do tego czasu sami musieliśmy opłacać składkę zdrowotną. Wszystkim, którzy zostali do końca kwietnia, wypłacono normalnie pensje. Więc jak to jest? Dlaczego Rada Nadzorcza pomyślała o sobie, a nie pracownikach? Po co zostali? Reprezentować załogę czy siebie? Pracownicy martwią się także o swoją przyszłość. Dokumentacja pracownicza jest wywożona aż pod Częstochowę do archiwum. Aby do niej sięgać, trzeba będzie ponosić koszty dojazdów. Ale najgorsze jest to, że dopóki nie zostanie nam wypłacona zaległa pensja, nie możemy otrzymać druku RP 7 potrzebnego do obliczenia emerytury. Jak udokumentować wszystkie te lata bez tego druku? Pracownicy SP „Miś” nie mogą pogodzić się z ewentualnym umorzeniem egzekucji. – Jak to możliwe, że firma posiada majątek, a nie może zapłacić swoich należności? Na kupno tej nieruchomości jest sporo chętnych. Pozostaje jeszcze jedno pytanie: jak to możliwe, że ZUS nie jest zainteresowany odzyskaniem należnych mu pieniędzy? Czy ma ich za dużo?

1 KOMENTARZ
  1. waloryzacja udziałów
    Jestem również byłym pracownikiem “Misia”, był taki czas,że decyzja dotycząca spółdzielczości nakazywała naliczenie waloryzacji udziałów członkowskich -została wykonana w “Misiu”. Ja zostałam zredukowana w 1992r., wtedy również złożyłam prośbę o wypłatę waloryzacji-dostałam decyzję odmowną (pozostali byli pracownicy również), do dzisiaj tych pieniędzy nie zobaczyłam (inni również). Pytam czy obecny likwidator a były Prezes o tym pamięta?(w pewnym momencie też był zwolniony i też ma waloryzację – a może sobie wypłacił?). Ciekawa jestem czy likwidator przypomni sobie o ludziach, którzy co miesiąc płacili znaczące kwoty jako członkowie spółdzielni? być może te pieniądze pozwoliłyby nam jakoś przetrwać (mamy dużo lat i niestety na rynku pracy małe szanse)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Poważny wypadek na przejeździe kolejowym w Stoku Lackim (aktualizacja)

Na przejeździe kolejowym w ciągu ul. Pałacowej w Stoku...

Na Zalewie Karczunek trwają poszukiwania mężczyzny (aktualizacja)

W Kałuszynie na Zalewie Karczunek strażacy poszukują mężczyzny, który...

Życia mężczyzny nie udało się uratować

Na DW 803 poza obszarem zabudowanym doszło do wypadku. 4...

Wybuchy i pożar w Ryczycy (aktualizacja)

W miejscowości Ryczyca w gm. Kotuń doszło do wybuchu...

Pijane kobiety za kierownicą

Lekarki, nauczycielki, prawniczki, urzędniczki – tu status społeczny nie...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje