Za nami XVII Siedleckie Targi Pracy.
Organizatorzy mieli obawy, jak wypadnie powrót po pandemicznej przerwie, bo przecież rynek pracy wyhamował. – Sytuacja ekonomiczna kraju uległa pogorszeniu. Rosną koszty wszystkiego, także zatrudnienia. Wiele zakładów ma problemy finansowe, przez co część upadła, a część stara się ograniczać liczbę pracowników. Na szczęście są też takie, które rozwijają się mimo inflacji – mówi Beata Demiańczuk, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Siedlcach.
PUP ma powody do zadowolenia, bo tegoroczną, zorganizowaną 21 i 22 kwietnia, edycję można podsumować następującymi liczbami: ponad 30 pracodawców i przeszło 200 ofert pracy. Dopisali też ci, którzy pojawili się na imprezie. – Sytuacja się odwróciła. Dziś to pracodawcy zabiegają o pracownika, a nie odwrotnie – komentuje pani dyrektor. Jak dodaje, w tym roku na chętnych czekały stanowiska choćby w siedleckich zakładach drobiarskich, firmie produkującej maszyny rolnicze czy wojsku. Do wyboru były zawody: spawacz, ślusarz, elektromonter, lakiernik, monter maszyn, ale też technolog wydziałowy, koordynator budowy, specjalista ds. BHP czy liczne stanowiska inżynierskie.
XVII Siedleckie Targi Pracy przebiegały pod hasłem: „Razem możemy więcej”, obejmującym cudzoziemców, zwłaszcza obywateli Ukrainy. Jak się bowiem okazuje, po agresji Rosji na ten kraj także w Siedlcach i okolicach to właśnie Ukraińcy najczęściej szukają pracy. – Od lutego 2022 przez ewidencję PUP przewinęło się prawie 400 obywateli Ukrainy. Obecnie mamy ich w bazie ok. 70. Ze względu na status uchodźców wojennych jako bezrobotni nie muszą spełniać tych samych warunków co Polacy. Ale pracy za naszym pośrednictwem szukają także choćby Nepalczycy czy Filipińczycy – kończy Beata Demiańczuk.