I śmieszne, i straszne

Garwolińska policja, pod nadzorem prokuratury, prowadzi dochodzenie w sprawie odmowy udostępnienia informacji publicznej przez przewodniczącego Rady Miasta i Gminy w Żelechowie, Tadeusza Pietrykę. Dochodzenie zostało wszczęte na początku grudnia. Chodzi o to, że – zdaniem części radnych – przewodniczący zataił przed nimi pismo wojewody mazowieckiego wzywające Radę Miasta i Gminy w Żelechowie do odwołania ze stanowiska burmistrza Leonarda Guli. Zdaniem radnych, którzy całą sprawę zgłosili do prokuratury, pismo wojewody zostało zaadresowane do całej rady miejskiej w Żelechowie. Tymczasem „przejął” je przewodniczący i radnym dokumentu nie pokazał.

Sprawa dostępu do informacji publicznej w Żelechowie nie wygląda zbyt różowo. Okazuje się bowiem, że nawet radni, którzy przecież głosują nad poszczególnymi uchwałami, nie mogą ich potem bez problemu otrzymać z urzędu miasta (mówią o tym radni opozycyjni). Radny musi wypełnić druk wniosku o udostępnienie uchwały. Po pozytywnej opinii przewodniczącego, może uzyskać dokument. Czasami trwa to nawet tydzień!
Takie formalności budzą śmiech
u przedstawicieli innych gmin. – Żartuje sobie pani? – tak na pytanie
o oto, czy radni muszą pisać podanie o udostępnienie uchwał reaguje jeden z wójtów. Gdy się upewni, że nie żartuję, krótko stwierdza: nie! – Im więcej wie radny, tym więcej wiedzą ludzie, a nam chodzi o to, żeby nie było żadnych niedomówień – mówi jeden z wójtów powiatu garwolińskiego. – I po co ta cała biurokracja? – wtóruje mu inny. – Mamy inne sprawy na głowie.
To, co wzbudza śmiech wśród innych samorządowców, w Żelechowie wcale śmieszne nie jest.  – Nas jako radnych to nie bawi – jasno stwierdza Krzysztof Kapczyński, radny z Żelechowa. – Nie mogę po prostu wejść do urzędu miasta i gminy i poprosić o uchwałę. Muszę napisać wniosek i czekać na jego rozpatrzenie. I nikogo nie obchodzi to, że nad częścią tych uchwał ja sam głosowałem.
W tym momencie może się pojawić zarzut, że radny powinien wiedzieć, nad czym głosował. Tyle że zdarza się na sesjach, iż w ostatniej chwili wprowadzane są zmiany w projektach uchwał, które przed obradami otrzymują radni.
– Przewodniczący Tadeusz Pietryka utajnił nawet to, że wojewoda wezwał Radę Miasta do stwierdzenia wygaśnięcia mandatu burmistrza – dodaje K. Kapczyński. –  O tym dowiedzieliśmy się z mediów. Mimo że pismo było adresowane do Rady, a nie do przewodniczącego, ten nam go nie pokazał. Dopiero, gdy zbliżał się termin zaskarżenia decyzji do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, zostaliśmy poinformowani.
T. Pietryka w przysłanym do nas faksie stwierdził, „iż radni, a także inne osoby zainteresowane mają dostęp do uchwał zgodnie ze statutem gminy Żelechów”.
Jeśli prokuratura dopatrzy się nieprawidłowości w postępowaniu T. Pietryki, czeka go postępowanie sądowe. A warto przypomnieć, że burmistrz Łaskarzewa, Waldemar Larkiewicz, tłumaczył się już w sądzie z nieudostępnienia jednemu z obywateli informacji publicznej. I przegrał. Teraz właśnie za to straci swoje stanowisko.