Urzędnicy z gminy Wodynie stwierdzili, że skoro młode małżeństwo z Helenowa dokarmiało podrzucone im trzy szczeniaki, to stały się one ich własnością. Dlatego gmina ich nie odłowiła.
– Usłyszeliśmy, że to my mamy problem z bezpańskimi psami. Więc jak nam podrzucą dziecko, krowę czy słonia, to też będzie nasz problem? – denerwuje się pani Ania, mieszkanka Helenowa.
Pani Ania z mężem i dziećmi mieszkają blisko lasu. Szczenięta ktoś porzucił wieczorem w czwartek, 29 czerwca. Małe białe pieski biegały po drodze.
– W nocy chyba wbiegły do nas na podwórko, pod bramą jest szczelina. Rano w piątek zadzwoniłam do gminy, by zgłosić, że we wsi są bezpańskie psy. Chciałam, by je zabrali. Urzędniczka poinformowała nas, że „od ręki” tego nie załatwi – opowiada pani Ania. – Powiedziałam jej, że mogą je zabrać po weekendzie, na spokojnie, bo daliśmy im jeść i pić. Wtedy usłyszałam, że mam ich nie dokarmiać. Jak małym psiakom w taki upał miałam nie dać jeść czy pić? Ja nawet nie miałam sumienia ich wyrzucić z podwórka.
Pani Ania podkreśla, że powiedziała urzędniczce, iż wyjeżdżają i wrócą we wtorek.
– Jak wróciliśmy, pieski dalej biegały po podwórku, więc mąż zadzwonił w środę do gminy. Obiecali nam, że ktoś przyjedzie na następny dzień, ale nikogo nie było. Zadzwoniłam znowu do urzędu i usłyszałam, że ich te psy nie obchodzą, bo skoro do nas przyszły, weszły na podwórko, to jest to nasz problem, więc możemy sobie z nimi robić, co chcemy – denerwuje się pani Ania.
Cały tekst przeczytacie w papierowym i e-wydaniu „TS” nr 29.
Tak samo gmina Kotuń robi, kasa na inne cele, a zwierzęta nie ważne. Szkoda słów, to ustawowy obowiązek gmin. Żarty sobie robią
Czy straz miejska lub policja zajmie sie respektowaniem zakazu kompielu osow w zalewie oraz ich walesanue sie bez smyczy i kaganca!! To sie dzieje codziennie, czy prawo jest tylko ja papierze?