21 lutego przedstawiciele Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, w asyście lekarza weterynarii i policji odebrali mieszkańcowi Kałuszyna
sześć zagłodzonych koni. Zwierzęta były bliskie śmierci.
Przedstawiciel Fundacji Viva „Akcja dla zwierząt” powiadomił posterunek policji w Kałuszynie o tym, że na posesji 39-letniego Piotra K. w Kałuszynie przebywają zagłodzone konie. Funkcjonariusze z Kałuszyna, wspólnie z przedstawicielką fundacji i lekarza z Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej w Mińsku Mazowieckim, weszli na teren w pobliżu budynku. Widok był przerażający. Na podwórku luzem chodziło sześć skrajnie wygłodzonych i wychudzonych koni. Z głodu zwierzęta zjadły korę z drzew. Zdaniem lekarza, gdyby nie natychmiastowa pomoc, konie nie przeżyłyby dwóch tygodni. Na wniosek komisji, burmistrz Kałuszyna, Marian Soszyński, natychmiast podjął decyzję o odebraniu zwierząt właścicielowi. Zwierzęta trafiły do stadnin w Dłużewie i Jakubowie oraz do ośrodków prowadzonych przez Fundację „Pegasus”. Jak informuje oficer prasowy mińskiej KPP, Daniel Niezdropa, Piotr K. działał ze szczególnym okrucieństwem i, zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, za popełniony czyn grozi mu kara do dwóch lat więzienia.
byłam tam
w 2000 roku byłam u tego pana nawt chciała kupić od niego klacz która miała pocharatane nogi (drut kolczasty) chciałam przywieżć weterynarza w celu sprawdzenia ścięgien (czy one są całe) ale niestety pan K…mek się nie zgodził szkoda mi tych koni i teraz załuje że już wtedy nie powiadomiłam o tym bo konie terz nie wyglądały za specjalnie ciekawe czy przezyła u nego klacz Tea która była chora na płuca i była duuużo warta bo pochodziła ze stadniny koni trakeńskich i sama była tej rasy. Sama mam konie i nie wyobrazam sobie tak zaniedbywać zwierzęta!!! Pan PIotr wykrecał sie wtedy brakiem czasu bo musiał pilnować kurników z indykami ponieważ wtedy je odnawiał