Na cmentarzu jenieckim w Sośnie Kozółkach
(gm. Suchożebry) obok czerwonych gwiazd,
symboli radzieckiej armii, pojawiły się w ubiegłym tygodniu dwa krzyże – symbole wiary katolickiej
i prawosławnej.
Wygląd cmentarza jenieckiego w Sośnie Kozółkach, gdzie w czasie wojny zostało pochowanych kilkanaście tysięcy żołnierzy radzieckich, zawsze bulwersował znanego siedleckiego olimpijczyka z Melbourne, Zbigniewa Paradowskiego. Będąc na Białorusi, gdzie zobaczył zadbane groby swoich rodziców i bliskich, postanowił działać. W efekcie wielu starań cmentarz został uporządkowany i teraz opiekuje się nim młodzież z Zespołu Oświatowego w Suchożebrach.
Pan Zbigniew wraz z małżonką Elżbietą podjęli decyzję o ufundowaniu dwóch krzyży, prawosławnego i katolickiego, które od ubiegłego tygodnia stoją na cmentarzu. Z tej okazji odbyła się nad grobami podniosła uroczystość. Uczestniczyli w niej dyplomaci z Białorusi i Ukrainy, kombatanci, władze samorządowe, młodzież i fundatorzy krzyży.
Symbole wiary poświęcili duchowni katolicki i prawosławny. Obaj kapłani odmówili modlitwy. Młodzież przygotowała na tę uroczystość wzruszający program. Na leśnych mogiłach pojawiły się wieńce i kwiaty.
Pierwsi radzieccy jeńcy zostali umieszczeni w okolicach Suchożebr już 25 czerwca 1941 roku, czyli w trzecim dniu napaści Hitlera na Rosję Sowiecką. Ilu jeńców przewinęło się przez obozy (na terenie gminy funkcjonowały dwa), dokładnie nie wiadomo. Szacunkowe liczby mówią, że na cmentarzach w Podnieśnie spoczywa 40000 jeńców, a w zbiorowych leśnych mogiłach w Sośnie Kozółkach – ok. 15000. Jeszcze nie tak dawno żyli ludzie, którzy byli przez Niemców zmuszani do wywożenia z obozów zwłok. Przez kolczaste druty widzieli oni dramaty jeńców. Mieszkańcy próbowali dzielić się z nimi jedzeniem, lecz Niemcy na to nie pozwalali. Badacze historii obu obozów znają liczne przypadki kanibalizmu. Choć obozy funkcjonowały kilkanaście miesięcy, na zawsze w polskiej ziemi pogrzebano kilkadziesiąt tysięcy radzieckich jeńców.
Edward Kopówka na zakończenie swojego wystąpienia zaapelował o kontynuowanie badań nad historią obozów w Suchożebrach i Woli Suchożebrskiej, aby poznać dogłębnie ich historię. Tragedie, jakie się tu rozegrały, nie mogą zostać zapomniane. Nie chodzi przecież o państwo czy ideologię, lecz o poznanie losów zwykłych, prostych ludzi, których zawierucha wojenna skazała na tak niegodny człowieka okrutny los. /JMM/
smutne,
że o takie miejsca muszą dbać i utrwalać o nich pamięć osoby prywatne, wielkie uznanie dla Państwa Paradowskich.