REKLAMA
12.3 C
Siedlce
Reklama

Na badaniach pracowniczych

Dostałem w pracy skierowanie na badanie okresowe. Wiadomo, że od tego wykręcić się nie da. Jest ustawa, której przestrzegania pilnuje Państwowa Inspekcja Pracy. PIP ciśnie pracodawcę, pracodawca pracownika. Jak ktoś się wyłamuje – płaci kary. Bo przecież jako pracownik, muszę być w pracy zdrowy.
W domu, to co innego. Mogę sobie chorować do woli.

Pierwsze rozmnażanie dokumentów
Od pani Basi z sekretariatu wziąłem kwitek ze skierowaniem. Do lekarza bez skierowania przecież nie można. – Znowu pół dnia w plecy! A tyle roboty. Ale kogo to obchodzi? Później tylko szef na pół żartobliwie skwituje: Szanowny kolego, kolega się zaniechuje – myślałem sobie w drodze na peryferie miasta. Czemu te przychodnie lokują na takich, za przeproszeniem, zadupiach?
Jakoś dotarłem. Przychodnia specjalizuje się w badaniach pracowniczych i dla kierowców. Stanąłem w ogonku do rejestracji. Trzy osoby przede mną. Przyglądam się pracy rejestratorek. Większość czasu spędzają na przepisywaniu z jednego kwitka na drugi.
– Pan swój zawód wykonuje głosem? Bo trzeba by do laryngologa może… Nie? Tylko przy komputerze? No to okulista i lekarz medycyny pracy – zawyrokowała pani z rejestracji.
– A badanie krwi i prześwietlenie klatki piersiowej? – dopytywałem zdziwiony, bo poprzednim razem to było wymagane ode mnie.
– Przy komputerze, to tylko okulista – powtórzyła pani z okienka.
Uspokojony kontynuowałem obserwację. Z mojego skierowania od pani Basi z sekretariatu w rejestracji wyprodukowano trzy inne dokumenty. Kartę mi nową założono. Pani w rejestracji wypełniła nagłówki w kartach badania w gabinecie medycyny pracy oraz u okulisty. W prawym górnym rogu pojawiły się cyfry: 2, 3 i 7. Żebym wiedział, do jakich gabinetów mam trafić.

Bieg harcerski z przeszkodami
Najpierw był wywiad medyczny. Zanim jednak do niego doszło, jedna z pielęgniarek, na podstawie karty z rejestracji, zaczęła przepisywać moje dane do formularza z pytaniami w stylu: czy palę, czy się upijam i jak często, czy nie chorowałem ciężko i czy w rodzinie wszyscy zdrowi. Były też waga i wzrost. Nie znałem tych parametrów, więc mnie zważono i zmierzono.
– Pójdzie pan do siódemki do pani okulistki, a później do lekarza medycyny pracy do trójki. Okulistka przychodzi trochę później, bo kończy dyżur w szpitalu, Trzeba zaczekać z pół godziny – poinstruowała mnie pielęgniarka.
Idąc do gabinetu okulistycznego, poczułem się jak na biegu harcerskim. Dwa punkty zaliczyłem. Przekonałem się jednak, że do finału było daleko.
Minęło pół godziny oczekiwania, a okulistka się nie pojawiała. Podstawowe badania, polegające na odczytywaniu liter i cyfr z podświetlanej tablicy, wykonała pielęgniarka. Oczywiście wcześniej wypisała kolejny dokument. Było to zaświadczenie, z którym miałem czekać na podpis i pieczątkę okulistki.
Zziajana lekarka wpadła jak bomba, spóźniona około 50 minut. Sprawnie, może nawet nieco automatycznie, zaczęła podpisywać przygotowane zaświadczenia.
Mogę pracować cztery godziny
Nad wynikami mojego badania pani okulistka zatrzymała się dłużej.
– O! Widzę, że pan ma tu sporo dioptrii. Pan wie, że nie można pracować przy komputerze dłużej niż cztery godziny dziennie? Nie wydam, ze względu na pana wadę, innego zaświadczenia – stwierdziła lekarka, stemplując dokument pieczątką na wcześniej złożonym podpisie.
Wszystko trwało mniej niż 10 minut. Kiedy indziej cieszyłbym się, ale teraz naszły mnie refleksje – jak bardzo teoria rozmija się z praktyką. Mój szef otrzyma dokument, wyjaśniający, że przy komputerze mam pracować 4 godziny. Cóż jednak jest warty ten papierek w sytuacji, gdy potrzeba, bym przy komputerze siedział 10 godzin, bo jest dużo roboty?
W refleksyjnym nastroju trafiłem do lekarza medycyny pracy, który miał wystawić ten najważniejszy dokument, pod karą mandatu wymagany przez PIP.
Doktor powoli przeglądał papiery. Sięgnął po brulion formatu A4. Przekartkował go do końca. Wszędzie wyrysowane tabele, pełno wpisów.

Benedyktyni w białych kitlach
– Akurat skończył się zeszyt – oświadczył, przewracając ostatnią kartkę na drugą stronę. Była czysta, ale bez tabeli. Medyk wyjął z szuflady linijkę i długopis. Zaczął rysować. Pomyślałem sobie: – Kurczę, studiował 5 lat, odpracował staż, zrobił specjalizację, większość kosztów jego kształcenia ponieśli podatnicy, a teraz lekarz traci czas na kreślenie tabelek…
– Zrobi pan teraz kilka ćwiczeń – zakomenderował lekarz, nakazując mi dotknąć z zamkniętymi oczyma palcem prawej, a później lewej ręki czubka swego nosa, Później miałem stać równo na jednej nodze, zrobić przysiad oraz złapać się za ręce, zaplecione na plecach.
– Całkiem dobrze. Wystawię zaświadczenie, ale z ograniczeniami ze względu na wadę wzroku – wyjaśniał lekarz, przepisując do tabelki w brulionie ważne informacje z dostarczonych mu druków. – Mogę jeszcze panu dać zaświadczenie do firmy, żeby sfinansowano zakup okularów. Należy się to raz do roku. Chce pan? – zapytał lekarz.
Nie chciałem. Uwolniłem go od obowiązku wypełniania kolejnego papierka.
Zacząłem wizytę z jednym skierowaniem, skończyłem z jednym zaświadczeniem, ale ile w międzyczasie papieru zapisano benedyktyńskimi metodami! Zastanawiające jest to, że na kontrolnych badaniach pracowniczych buchalterii było więcej niż medycyny.

8 KOMENTARZE
  1. Wiadomo o jakim “urzędzie” jest mowa. To samo, dokładnie i mnie spotkało. A nawet lepiej- Pani przeprowadzająca wywiad w pokoju nr 2 powiedziała, że sama najlepiej wiem jaki jest stan mojego zdrowia i wypełniła wszystko pozytywnie dla mnie:) Ogólnie ten zakład znany jest z tego, że każdy kto płaci pieniążki przejdzie badania jak sobie życzy. Lekarze są tam tylko pro-forma. Podpisać i podstemplować. Szkoda tylko, że tyle czasu to się schodzi i pół dnia trzeba zmarnować. Bardzo trafny artykuł. Nic dodać, nic ująć.

  2. Brawo
    Wiadomo o jakim “urzędzie” jest mowa. To samo, dokładnie i mnie spotkało. A nawet lepiej- Pani przeprowadzająca wywiad w pokoju nr 2 powiedziała, że sama najlepiej wiem jaki jest stan mojego zdrowia i wypełniła wszystko pozytywnie dla mnie:) Ogólnie ten zakład znany jest z tego, że każdy kto płaci pieniążki przejdzie badania jak sobie życzy. Lekarze są tam tylko pro-forma. Podpisać i podstemplować. Szkoda tylko, że tyle czasu to się schodzi i pół dnia trzeba zmarnować. Bardzo trafny artykuł. Nic dodać, nic ująć.

  3. Benedyktyni w białych kitlach pracują na kilku etatach aby zarobic 12-13 tyś.
    a która przychodnia to robi szybciej aby nie czekać aż lekarz wróci ze szpitala bo ma tam dyżur.Czasami trzeba przyjść na drugi dzień bo dzisiaj nie ma lekarza i za to wszystko trzeba płacic.
    A PZECIEŻ TO SĄ LUDZIE WYNAJĘCI ZA PIENIĄDZE PODATNIKÓW.

  4. badania lekarskie
    Benedyktyni w białych kitlach pracują na kilku etatach aby zarobic 12-13 tyś.
    a która przychodnia to robi szybciej aby nie czekać aż lekarz wróci ze szpitala bo ma tam dyżur.Czasami trzeba przyjść na drugi dzień bo dzisiaj nie ma lekarza i za to wszystko trzeba płacic.
    A PZECIEŻ TO SĄ LUDZIE WYNAJĘCI ZA PIENIĄDZE PODATNIKÓW.

  5. uwazam ze badania lekarskie dla osoby pracujacej w biurze to straszna glupota.
    Przychodzi sie do lekarza masa pytan na ktore mozna zawsze wymyslec klamstwo badanie wzroku w moim przypadku mam stalego okuliste u ktorego sie lecze wiele lat.Dla mnie jest to straszna napasc na moja wolnosc.Pracujac stac mnie na to zeby samemu wybrac lekarza i nie byc zmuszanym do zenujacych kwestionariuszy czy rutynowych badan.Jak bede na prawde chora to na pewno nie zainteresuje to mojego pracodawcy.

  6. straszliwa glupota
    uwazam ze badania lekarskie dla osoby pracujacej w biurze to straszna glupota.
    Przychodzi sie do lekarza masa pytan na ktore mozna zawsze wymyslec klamstwo badanie wzroku w moim przypadku mam stalego okuliste u ktorego sie lecze wiele lat.Dla mnie jest to straszna napasc na moja wolnosc.Pracujac stac mnie na to zeby samemu wybrac lekarza i nie byc zmuszanym do zenujacych kwestionariuszy czy rutynowych badan.Jak bede na prawde chora to na pewno nie zainteresuje to mojego pracodawcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Wandalom przeszkadzał przewijak dla maluszków

We wrześniu w Mińsku Mazowieckim z wielką pompą...

Kolumbijska mgła nad Kosowem

34-letni Kolumbijczyk kierujący peugeotem, wjechał do przydrożnego rowu w...

Na Zalewie Karczunek trwają poszukiwania mężczyzny (aktualizacja)

W Kałuszynie na Zalewie Karczunek strażacy poszukują mężczyzny, który...

Biskup siedlecki zdecydował o zmianach personalnych w parafiach

Diecezja siedlecka właśnie opublikowała listę zmian personalnych w parafiach, które wejdą w życie 1 lipca.

Wypadek dziecka na kombajnie

W sobotę 27 lipca w gminie Olszanka doszło do...

Śmiertelny wypadek w miejscowości Sionna! Droga nieprzejezdna! (aktualizacja)

Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło kilkadziesiąt minut temu...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje