REKLAMA
8.6 C
Siedlce
Reklama

Najemnicy

Mieli doskonałe posady w najlepszych firmach i otwartą drogę do dalszej kariery. Zrezygnowali jednak z tego i postanowli poświęcić się rycerskiemu rzemiosłu.

– To była decyzja, która może zaważyć na naszym dalszym życiu, ale nie wahaliśmy się ani przez chwilę – mówią dwaj druhowie. – Postawiliśmy wszystko na jedną kartę, bo czasem trzeba podejmować ryzyko. Warto to robić dla pasji, dla marzeń, dla pieniędzy i związanego z tym ryzyka… Przemek Łukasiak i Piotrek Bińczak od dawna działają w Bractwie Rycerskim Ziemi Mazowieckiej i Podlaskiej. Do niedawna traktowali to jednak tylko jako hobby. Teraz postanowili, że będą „robić mieczem” zupełnie zawodowo. I to nie na pół gwizdka, ale z prawdziwym poświęceniem, jak przystało na najemników. Piotrek zrezygnował z pracy w Szpitalu Wojewódzkim w Siedlcach, gdzie był specjalistą ds. zarządzania jakością. Skończył studia ekonomiczne w Warszawie i miał stałą, perspektywiczną posadę. Teraz już nie ma. Ma za to plany i wizję.

– Nie była to wcale trudna decyzja – mówi Piotrek. – Po prostu czułem, że muszę to zrobić. Uczestniczenie w zawodowych pokazach walk rycerskich oznacza dla mnie pracę, która sprawia mi jednocześnie wielką przyjemność. W moim przypadku to nie tylko fascynacja historią, ale i samą walką. Walką, która tylko wydaje się udawana. Czasem staje się bardzo prawdziwa… – Ja też miałem dosyć siedzenia w roli konsultanta w eleganckim salonie jednej z firm telefonicznych – dodaje Przemek. – Niedawno właśnie zaniosłem szefowi na biurko wymówienie z pracy. Zgadałem się z Piotrkiem i założyliśmy firmę. I tak staliśmy się prawdziwymi najemnikami. Nazwaliśmy się tak, jak pewien lud wojowników, który najmował się do walk dla Greków czy Persów. Niczego nowego więc nie wymyśliliśmy. Ten rynek istniał już od wieków. Piotrek walczy krótkim mieczem i tarczą, czyli bronią nader szlachetną. Przemek używa tasaka, a mówiąc bardziej elegancko – kordu. Teraz obaj rycerze zajmują się robieniem strojów z czasów wypraw krzyżowych. A to prawdziwa podróż przez historię. Wszystko musi być bowiem jak najbardziej wierne epoce. Broń i ekwipunek to jednak tylko „dodatki”. Najbardziej liczy się oczywiście sam rycerz. A żeby zasługiwał na to miano, musi być odpowiednio krzepki i zaprawiony w bojach. – Jesteśmy profesjonalistami, więc bardzo dbamy o kondycję i siłę – mówi Piotrek. – To niejako nasz warsztat pracy. Trenujemy 4-5 razy w tygodniu, przynajmniej po 3 godziny. Kiedyś walczyliśmy z konia, a teraz głównie pieszo. To wielkie wyzwanie. Trzeba mieć formę, bo sama zbroja waży 25-45 kilogramów. To i tak spora taryfa ulgowa. Kiedyś turniejowa zbroja rycerska ważyła i 80 kilogramów. Rycerz był jak sztaba żelaza. Na konia trzeba go było wsadzać przy użyciu specjalnego dźwigu. A jak spadł z konia, to topił się w błocie pola bitwy… Do dzisiaj zresztą w rycerskim fachu liczą się tężyzna i sprawność. Tu wygrywa najlepszy i to jest najwspanialsze. A słabeusze odpadają już w przedbiegach. – Solidny i regularny trening to podstawa – mówią „najemnicy”. – Czasem widzimy podczas pokazu, że niektórzy rycerze wymiękają, zanim dojdą w rynsztunku na pole walki. A my chcemy być najlepsi. To wymaga stałych wyjazdów na różne imprezy. Regularnie uczestniczymy w inscenizacji bitwy pod Grunwaldem. Tam walczy nawet 1500 rycerzy, a sam obóz liczy 5-6 tysięcy ludzi. Najwięcej doświadczenia i prawdziwego hartu ducha (i ciała) Piotrek i Przemek zdobywają jednak podczas turniejów za naszą wschodnią granicą. Przyznają, że Białorusini czy Rosjanie są od nas lepsi. A i same metody walk stosują zdecydowanie bardziej, powiedzmy to – ekstremalne. Największym wyzwaniem jest uczestniczenie w tzw. Bohurtach. Są to walki grupowe, w których bierze udział nawet po sto osób. Samych twardzieli. – W tego typu „bitkach” nie ma udawania – wyjaśnia Przemek. – Tam każdy walczy do momentu, aż padnie. A pada ze zmęczenia lub zostaje ogłuszony. Bywa, że odnosi ranę. Rycerzom udzielają się takie emocje, że trudno je poskromić. Piotrek doznał już wielu kontuzji. Trzy razy miał złamany palec. A i straty „w sprzęcie” zdarzają się znaczne. Od ciosów pękają miecze. A taki miecz to około 500 złotych. Pieniądze w tym wszystkim też się oczywiście liczą. W końcu to nie „partyzantka”, ale regularne wojsko… – Nasza firma to także przedsięwzięcie gospodarcze – mówią rycerze. – Na jej uruchomienie, zakup uzbrojenia i ekwipunku dostaliśmy pieniądze z funduszy unijnych. Musieliśmy przedstawić solidny projekt. Samo machanie tasakiem i mieczem, to jeszcze za mało. – To, co robimy, ma głębszy sens – twierdzi Piotrek. – Identyfikujemy się z rycerską ideologią, całym etosem walki i postępowania. Pasjonujemy się historią, która tak bardzo pomaga w byciu patriotą. Bo właśnie nauka patriotyzmu, krzewienie wśród młodzieży jak najszlachetniejszych cech i zachowań, to prawdziwa nasza pasja, pasja rycerza…

3 KOMENTARZE
  1. Witam. Z całym szacunkiem dla tych chłopaków i całej przedstawionej historii, ale chyba lekkim “naduzyciem semantycznym” 🙂 jest pisać: “Mieli doskonałe posady w najlepszych firmach..”. W normalnym pojęciu przeciętnego zjadacza chleba wymienione w artykule posady i firmy nie są fantastyczną, super robotą. Ale rozumiem intencję autora, spotęgowanie atmosfery ogromnego poświęcenia i oddania rycerstwu tych chłopaków lepiej wypada w oczach czytelników 🙂 Brawo dla autora. Może czas na jakąś nową epopeję narodową, bo Trylogia już sie przejadła.

  2. Witam. Z całym szacunkiem dla tych chłopaków i całej przedstawionej historii, ale chyba lekkim “naduzyciem semantycznym” 🙂 jest pisać: “Mieli doskonałe posady w najlepszych firmach..”. W normalnym pojęciu przeciętnego zjadacza chleba wymienione w artykule posady i firmy nie są fantastyczną, super robotą. Ale rozumiem intencję autora, spotęgowanie atmosfery ogromnego poświęcenia i oddania rycerstwu tych chłopaków lepiej wypada w oczach czytelników 🙂 Brawo dla autora. Może czas na jakąś nową epopeję narodową, bo Trylogia już sie przejadła.

  3. Do autora
    Witam. Z całym szacunkiem dla tych chłopaków i całej przedstawionej historii, ale chyba lekkim “naduzyciem semantycznym” 🙂 jest pisać: “Mieli doskonałe posady w najlepszych firmach..”. W normalnym pojęciu przeciętnego zjadacza chleba wymienione w artykule posady i firmy nie są fantastyczną, super robotą. Ale rozumiem intencję autora, spotęgowanie atmosfery ogromnego poświęcenia i oddania rycerstwu tych chłopaków lepiej wypada w oczach czytelników 🙂 Brawo dla autora. Może czas na jakąś nową epopeję narodową, bo Trylogia już sie przejadła.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Życia mężczyzny nie udało się uratować

Na DW 803 poza obszarem zabudowanym doszło do wypadku. 4...

Młody siedlczanin z ciężką nogą. Stracił prawo jazdy i słono zapłaci za mandat

Na Alei Kaczyńskich w Łukowie zatrzymano do kontroli drogowej...

Policjant reanimował mężczyznę

W sytuacji zagrożenia liczy się natychmiastowa reakcja, opanowanie i...

Dachowanie w gminie Łuków

7 października ok. godz. 8 w miejscowości Sięciaszka (gm....

Tragiczny wypadek w gminie Dobre. Nie żyje 35-letnia kobieta

4 października ok. godz. 8 w miejscowości Rudzienko (gm....

Wybryki w kwestii parkowania i nie tylko, czyli…Zostańcie sygnalistami!

Niektórzy bardzo łatwo usprawiedliwiają sytuacje, kiedy samochody są parkowane...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje