Jerzy Gryz:- Usytuowanie Powiatowego Centrum Kultury w Cegłowie nie jest dobrym pomysłem. Urszula Pacyga: -A w czym Cegłów jest gorszy od Mińska?
Wiadomość o tym, że w Cegłowie powstanie Powiatowe Centrum Kultury, rozniosła się lotem błyskawicy i natychmiast wywołała dyskusję na sesji rady powiatu. Głos zabrał radny Jerzy Gryz (dyrektor ZGK w Mińsku Mazowieckim i znany gitarzysta basowy, grający w zespole Elżbiety Sieradzińskiej).
Dożynki to inna wrażliwość
Jak stwierdził, ściągnięcie do Cegłowa, stricte rolniczej gminy, 800 tys. zł na powołanie tam instytucji kulturalnej nie jest chyba najlepszym pomysłem. Z ośrodkiem kultury jednak bardziej kojarzy się stolica powiatu. – Ja bym poparł powstanie w Cegłowie Powiatowego Centrum Doradztwa Rolniczego, ale nie centrum kultury. Tam nie ma odpowiedniego środowiska. A nazwijmy rzecz po imieniu: dożynki to nie jest kultura. Kultura to jest zupełnie inna materia, inna wrażliwość – stwierdził.
– Uważam, że 800 tys. zł nie jest dużą kwotą. Przykładowo Mińsk Mazowiecki w najnowszym budżecie zaplanował na kulturę 9,3 mln zł– odpowiedziała wicestarosta Urszula Pacyga. Odniosła się również do usytuowania Powiatowego Centrum Kultury. – Dlaczego w Cegłowie? Bo to jedna z gmin powiatu mińskiego. Powstał tam nowy budynek, burmistrz pokazywał mi pomieszczenia, które może wynająć po preferencyjnych cenach. A w czym Cegłów jest gorszy od Mińska? W stolicy powiatu mamy już wiele instytucji kultury i nie ma potrzeby tworzenia kolejnych. Niech inne miejscowości powiatu również mają na swoim terenie tego typu placówki.
Nie ostrzcie na mnie szabli
Pochodzący z Cegłowa członek Zarządu Powiatu Mińskiego Damian Kacprowicz poczuł się wywołany do tablicy. Powiedział, że słowa Jerzego Gryza trochę go zabolały. – Cegłów nie jest tylko typową wiejską gminą. Poza tym centrum kultury to tylko siedziba, miejsce pracy urzędników, natomiast wszystkie imprezy zorganizowane przez placówkę będą się odbywały na terenie całego powiatu, łącznie z Mińskiem Mazowieckim.
– Pokazuję tylko inny punkt widzenia, nie ostrzcie na mnie szabli – odpowiedział ad vocem radny Gryz. – Jestem i rolnikiem, i muzykiem. Grałem z muzykami w Cegłowie i absolutnie jestem daleki od tego, żeby stygmatyzować ten teren. Natomiast uważam, że istnieje bardziej odpowiednie miejsce na siedzibę Powiatowego Centrum Kultury.
Tyle Jerzy Gryz. Jego punkt widzenia przypomina trochę niegdysiejszy manifest grupy Pod Budą „Nie przenoście nam stolicy do Krakowa”. A teraz warto przyjrzeć się innym faktom. Cegłów był jeszcze wsią, a już wtedy mógł się pochwalić interesującą i szeroką ofertą koncertową. Co roku w czerwcu odbywa się tam Cegłowski Festiwal Muzyczny o nagrodę burmistrza, a w lipcu – Festiwal Folkloru i Smaku „Złota Sójka”. W ostatnich latach miejscowość gościła całą plejadę znanych artystów: zespoły Łzy, Future Folk, Myslovitz i Oddział Zamknięty, a także Cleo, Halinkę Mlynkową, Margaret, Sławomira czy Macieja Maleńczuka.
To w Cegłowie odbywały się duże koncerty, transmitowane na żywo przez rozgłośnie radiowe (a zainicjowane przez Andrzeja „e-molla” Kowalczyka, inicjatora budowy pierwszego w Europie Integracyjne go Domu Pracy Twórczej). Pamiętam, jak kilka lat temu media społecznościowe obiegło zdjęcie Tadeusza Woźniaka, Jerzego Styczyńskiego z Dżemu i Marka Piekarczyka. Trze legendarne postaci spotkały się w jednej garderobie, tuż przed koncertem. Nie trzeba zgadywać, gdzie. Oczywiście w Cegłowie. Fotkę udostępnił Piotr, syn Tadeusza Woźniaka.
Maśluszczak i gust burmistrza
Zresztą Cegłów zawsze odwiedzało wiele znanych postaci. Językoznawca prof. Jerzy Bralczyk trafił tutaj niedawno za sprawą światowej sławy artysty Franciszka Maśluszczaka. Cegłów to rodzinna miejscowość żony malarza Barbary (z domu Rżysko). W Cegłowie powstało wiele obrazów Maśluszczaka i jest to miejsce, z którym cały czas łączą go przyjacielskie kontakty.
Dlaczego kultura i działania artystyczne zawsze były ważnym elementem tożsamości Cegłowa? Może dla tego, że sam burmistrz Marcin Uchman uchodzi za ich miłośnika. Znany jest ze swoich upodobań muzycznych. Był taki czas, że w każdy piątek udostępniał na swoim profilu w mediach społecznościowych niezapomnianą klasykę rocka. Na liście preferowanych przez burmistrza artystów zna leźli się m.in.: Led Zeppelin, The Cure czy nieodżałowana Dolores O’Riordan z Cranberries. Jednak zdecydowanie najczęściej sięgał po twórczość Kazika Staszewskiego i Kultu. Ale rock to nie jedyny gatunek muzyki, który preferuje. Dla odmiany w sobotnie wieczory serwował mieszankę ambitnego popu, funky i soulu (Alicia Keys, Kasabian czy Coldplay). A to już dużo mówi o jego bardzo uniwersalnym guście, który chyba niewiele ma wspólnego z dożynkami.