REKLAMA
14.2 C
Siedlce
Reklama

Nieskazitelny jak żona Cezara

Nowy rok nieprzyjemnie zaskoczył urzędników. Zmiana przepisów ustawy o pracownikach samorządowych spowodowała, że od stycznia
w urzędach gminnych, miejskich, powiatowych i marszałkowskich nie mogą pracować osoby karane.

Sprawdzenie pracowników samorządowych będzie kosztowało sporo. Za każdą opinię z Krajowego Rejestru Karnego trzeba zapłacić 50 zł. Samorządowcy obliczyli, że do budżetu państwa trafi w ten sposób ponad 10 mln zł. Dotychczas istniała w tym zakresie prawna „szara strefa”. Pracownik mógł być skazany za przestępstwo popełnione umyślnie, ale bywało, że jego przełożeni nic sobie z tego nie robili. Ukrywano nawet przewinienia podwładnych. Nie piją za kierownicą, alimenty płacą Aż tu taka zmiana! W żadnym urzędzie samorządowym nie może być zatrudniony pracownik, który usiadł za kierownicą po kilku piwach. Z wilczym biletem ma być pożegnany nawet ten, kto nie płaci alimentów lub miał nieszczęście pobić się kiedyś z kimś na wiejskiej potańcówce. O popełniających typowe nadużycia urzędnicze nie ma nawet co wspominać.

– Zmiany, o których wiedzieliśmy w samorządach od co najmniej kilku miesięcy, idą w dobrym kierunku. Urzędnicy samorządowi muszą być bez zarzutu, jak żona cezara – stwierdza Wiktor Osik, były poseł na Sejm, m.in. były członek Komisji Samorządu Terytorialnego, a obecnie zastępca wójta gminy Łuków. – Z roku na rok rośnie znaczenie samorządów i ich wpływ na życie mieszkańców. Przez ręce urzędników będą przechodziły ogromne pieniądze na lokalne inwestycje. Ci, którzy pracują w urzędach gmin, miast czy w urzędach marszałkowskich, muszą być ludźmi uczciwymi. Takimi nie są ci, którzy z niskich pobudek popełnili czyny karalne, choćby jazda samochodem po pijanemu czy niepłacenie alimentów. W. Osik mówi o takich – „nieodpowiedzialni”. I dodaje, że skoro postąpili nieodpowiedzialnie w swoich prywatnych sprawach, to podobne złe decyzje lub działania mogą podejmować w samorządach, a na to nie można pozwalać. Brakuje gotówki, nie ma znaczków sądowych Aby wyeliminować słabe ogniwa z urzędów i instytucji samorządowych, ustawodawca zaostrzył przepisy i dał 3 miesiące na dostosowanie się do nowych rygorów. Szefowie wszystkich szczebli samorządu, a także kierownicy podległych jednostek organizacyjnych (w tym ZOZ-ów, muzeów, bibliotek, szkół, zarządów dróg, domów dziecka, DPS-ów itp., itd.) mieli obowiązek do 10 stycznia złożyć we właściwym terytorialnie oddziale Krajowego Rejestru Karnego zapytanie o niekaralność swych podwładnych. Wszystkich podwładnych, żeby była jasność. Złożenie takiego wniosku związane jest z koniecznością uiszczenia 50 zł za każdy. Łatwo wyliczyć, ile pieniędzy kosztowało przeprowadzenie tej operacji. Tylko za urzędników łukowskiego starostwa zapłacono 5 tys. zł. Z budżetu miasta Łuków ubyło 7,5 tys. zł, a w Mińsku Mazowieckim za wnioski do KRK w sprawie pracowników samorządu miejskiego oraz zatrudnionych w podległych jednostkach zapłacono… ponad 14 tys. zł! – Żeby jeszcze to był zwykły przelew gotówki! Musieliśmy kupić znaczki opłaty sądowej. W kasie Sądu Rejonowego w Łukowie zabrakło tych znaczków, skoro wszyscy się po nie zgłosili. Kupiliśmy je dopiero w Białej Podlaskiej – wyjaśnia Waldemar Siurek, sekretarz miasta Łuków. Za rejestr trzeba płacić! Nie ma się co dziwić. Każdy wójt, burmistrz czy prezydent chciał zdążyć z wnioskiem przed upływem ustawowego terminu. Dlaczego jednak czekano do ostatniej chwili, skoro był cały kwartał na załatwienie formalności? Dlaczego w niektórych gminach na 4-5 dni przed 10 stycznia wójtowie z rozbrajającą szczerością mówili, że „temat znają, ale jeszcze się nim szczegółowo nie zajmowali”? A oznaczało to tyle, że słyszeli w mediach debaty wszczęte przez Związek Miast Polskich oraz Związek Powiatów Polskich, ale ze swoich gmin wniosków do KRK nie wysyłali. Poszło o pieniądze. Związki samorządowe do ostatniej chwili zabiegały, by za informacje z KRK nie trzeba było wnosić opłaty. Nawet niektórzy zaryzykowali i wysłali do KRK wnioski bez uiszczenia opłaty. Tak stało się w Węgrowie, gdzie 46 wniosków z zapytaniami o urzędników wysłano już do KRK. Jak powiedział nam sekretarz miasta Bogdan Doliński, liczono, że przepisy obowiązujące urzędy samorządowe zostaną korzystnie zinterpretowane dla samorządów. Oficjalna interpretacja kontrowersyjnego fragmentu ustawy o pracownikach samorządowych, dokonana przez ministra sprawiedliwości, nie pozostawia cienia złudzeń: samorządy muszą płacić. Kogoś zwolnią… Tylko kogo? To jeszcze nie wszystko. Po tym, jak do urzędów dotrą informacje z KRK, zapowiada się niezłe zamieszanie. Część urzędników straci pracę. Niektórzy mogą być tym niemile zaskoczeni, np. osoby, które kilka lat pracują na stanowiskach urzędniczych, ale w ostatnich latach (skazania są puszczane w niepamięć po upływie okresu od roku do 20 lat; zależy to od rodzaju popełnionego przestępstwa) weszli w konflikt z prawem, nawet w mało istotnych sprawach. Znane są przypadki, gdy jeden z drugim pobił się na dyskotece, a za czyn swój odpowiadał przed sądem. A później zmądrzał i, jak mówią, wyszedł na ludzi. Skończył szkoły i znalazł dobrą pracę. Jeśli dawne skazanie nie jest zatarte, to teraz pracę straci. – Mam wątpliwości, czy bezwzględnie zwalniać wszystkich karanych – zastanawia się W. Osik z Łukowa. – W ustawie jest przecież mowa o przestępstwach popełnionych z niskich pobudek i ściganych z oskarżenia publicznego. W niektórych urzędach przeprowadzono wstępny sondaż. Okazało się, że w Mińsku Mazowieckim jeden z miejskich urzędników kierował samochodem po pijanemu. Miałby teraz kłopoty, gdyby w grudniu nie odszedł na emeryturę. Podobnie ratował się dyrektor Zespołu Szkół w Radoryżu Smolanem, którego skazano za jazdę po pijanemu. Z Urzędu Miasta i Gminy w Pilawie pod koniec ub.r. zwolniono urzędnika skazanego za fałszerstwa w dokumentach. Pracował tam przez około 30 lat. W gminie Sadowne zatrudnienie stracił pracownik samorządowy, który służbową komórkę uznał za własną. Samorządowcy komentują, że skoro mają być czyści jak łza, to czy tego samego nie należy wymagać od parlamentarzystów i wicepremiera IV RP? 
Czytaj też „Moim zdaniem” str. 6 w wydaniu papierowym

2 KOMENTARZE
  1. karani w szkołach publicznych
    Ciekawe czy ktos sprawdzał ile osób karanych pracuje w szkołach publicznych na stanowiskach nauczycieli , lub administracji.Kiedys musieli miec zaswiadczenie o niekaralnosci dzis nie przyjmuje sie ich po znajomosci bez wymaganego zaswiadczenia o nie karalnosci

  2. Paranoja.
    Dlaczego byle urzędas pracujący na posadzie samorządowej lub innej państwowej ma mieć dotowane zapytanie o karalność.To powinno być obowiązkiem pracownika dostarczenie takiego druku pracodawcy.Dlaczego inni pracownicy mają być gorsi od urzędników,tacy pracownicy ochrony,pracownicy sklepów,hurtowni lub innych zawodów sami muszą dostarczyć taki druk a tu narodziły się nam nowe święte krowy z tą różnicą,że w Polsce a nie w Indiach.Ponadto takie osoby powinny polecieć ze stołków w rządzie poniewaz tam też nie brakuje karanych.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Życia mężczyzny nie udało się uratować

Na DW 803 poza obszarem zabudowanym doszło do wypadku. 4...

Policjant reanimował mężczyznę

W sytuacji zagrożenia liczy się natychmiastowa reakcja, opanowanie i...

Dachowanie w gminie Łuków

7 października ok. godz. 8 w miejscowości Sięciaszka (gm....

Tragiczny wypadek w gminie Dobre. Nie żyje 35-letnia kobieta

4 października ok. godz. 8 w miejscowości Rudzienko (gm....

Młody siedlczanin z ciężką nogą. Stracił prawo jazdy i słono zapłaci za mandat

Na Alei Kaczyńskich w Łukowie zatrzymano do kontroli drogowej...

Kotuń: Urząd pod ścianą

W Urzędzie Gminy Kotuń dobrze czują się myszy, pojawiają...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje