REKLAMA
7.8 C
Siedlce
Reklama

Sąsiedzkie oko konia tuczy?

– Konie w stadninie są biedzone, głodzone, nie mają dachu nad głową.

Jak napiszecie o tym w swojej gazecie, może zabiorą im zwierzęta i da się je jakoś uratować – mężczyzna występujący w imieniu wiejskiej społeczności z Leszczanki był bardzo strapiony losem, jego zdaniem, mocno zaniedbywanych przez właścicielkę koni. 
Delegacja ze wsi zwróciła się o pomoc do naszej redakcji, zawiadomiła urząd gminy. Kiedy wójt Trzebieszowa, Krzysztof Woliński po raz pierwszy dostał informację o koniach od mieszkańców Leszczanki, już zaczął myśleć o tym, jak pomóc zwierzętom. – Może będziemy je podkarmiać przez zimę? – zastawiał się. Dopiero kiedy pojechał do Leszczanki, zmienił zdanie. Wieś była przerażona tym, co się dzieje ze zwierzętami. Plotka głosi, że nie tylko są zabiedzone, mają wystraszone oczy, wystające kości, ale nie mają dachu nad głową. Gminę obiegła wieść o dwóch koniach, które nie wytrzymały złych warunków i padły. To tylko podgrzało niepokój sąsiadów i zmobilizowało ich do bardziej zdecydowanych działań w obronie zwierząt. Pojechaliśmy na miejsce, żeby sprawdzić prawdziwość alarmujących wieści. Nie uprzedzaliśmy właścicielki stadniny o wizycie. Anetę Baranowską zastaliśmy w jej małym domku, który stoi przy samej stadninie. Była zdziwiona nagłą wizytą, ale przyjęła nas z gościnnością. Kiedy dowiedziała się, co jest jej powodem, od razu zaprosiła nas do stajni, żebyśmy sami mogli zobaczyć konie. Konie mają się dobrze W jednym murowanym budynku gospodarczym, który kupiła razem z siedliskiem, zastaliśmy dwa konie. Zwierzęta mają dach nad głową i sporo miejsca w zagospodarowanych boksach. W środku stoi nieco niespokojna klacz, którą niedawno Aneta Baranowska, ratując jej życie, wykupiła od rzeźnika. – Tym sposobem zyskujemy konie do naszej stadniny. Klacz miała iść pod nóż tylko dlatego, że miała wadę w pęcinie. Wada okazała się drobna i do wyleczenia – pokazuje, głaszcząc klacz z dumą. Koń jest od niedawna u pani Anety. Jest nerwowy i wylękniony, widać, że dużo przeszedł. Jeszcze boi się zostać w stajni sam, dlatego musi blisko niego stać drugi koń, sąsiad z boksu obok. Opuszczamy stajnię. Konie odprowadzają nas wzrokiem. Wyglądają za nami, zabawnie wystawiając głowy przez otwarte okna.

W drugiej, drewnianej stajni stoją jeszcze cztery konie. Zwierzęta nie wyglądają na zabiedzone. – To konie wierzchowe do rekreacji, muszą mieć odpowiednią sylwetkę – mówi pani Aneta. Pokazuje jedno ze zwierząt, które ma lekko widoczne żebra. – Taka jego uroda – tłumaczy. Stajnia jest urządzona w modnym ostatnio stylu angielskim. Od tradycyjnej różni się tym, że latem przypomina wiatę. Konie mogą z niej swobodnie wchodzić i wychodzić. Dopiero, gdy przychodzą: zima, wiatr i mróz, wiata jest zamykana. O opinię na temat klubu jeździeckiego z Leszczanki poprosiliśmy powiatowego lekarza weterynarii, Leszka Mioduskiego. – Ustawa o ochronie zwierząt szczegółowo reguluje zasady przetrzymywania zwierząt. Muszą mieć zapewnione dobre warunki. Konie można hodować w systemie otwartym, ale pod warunkiem, że nie będzie na nie wiało. Ktoś musi zwierząt stale doglądać. Moim zdaniem koniom z Leszczanki nie dzieje się krzywda, mają odpowiednie warunki – stwierdza L. Mioduski. Komuś bardzo przeszkadza Kobieta, słysząc, co miejscowi mówią o jej koniach, załamuje się: – Kupiłam tę posiadłość niespełna rok temu i już kilka razy chciałam się stąd wynosić. Sąsiedzi chyba nas nie lubią – przyznaje. Kiedy tylko postanowiła założyć w Leszczance Klub Hipoterapii i Rekreacji Konnej „Dolina”, próbowała nawiązać dobre stosunki z sąsiadami. Szybko okazało się, że wysiłki idą na marne. – Chcieliśmy kupować od nich paszę dla koni, proponowano nam tak zawyżone ceny, że kupujemy ją w innej wsi. Ktoś zaczął nam wypuszczać konie. Potem zaczęłam dostawać sms-y z pogróżkami. Zgłosiłam to policji w Trzebieszowie. Od tamtej pory policjanci zaglądają tu i pytają, czy u nas na pewno wszystko w porządku. Odpukać, nie doszło do nieszczęścia – opowiada Aneta Baranowska. Właścicielka klubu przyznaje, że już słyszała o plotkach, jakie sąsiedzi rozsiewają w całej gminie na temat dwóch koni, które padły: – To nieprawda, wszystkie żyją – zapewnia nas kobieta. Ludzie dziwią się, skąd mam na to pieniądze, patrzą krzywo. Ja po prostu ciężko na to pracowałam, a potem posiłkowałam się kredytem z pośredniaka na rozpoczęcie działalności. Dwa światy Istotnie wieś Leszczanka jest nieco osobliwa. Nie ma tu urodzajnych gruntów, jest za to prawdziwą gminną perełką dla turystów. Na obrzeżach wsi jest wiele urokliwych miejsc. Domy letniskowe wybudowało tu wielu warszawiaków. Wśród miejscowych jest dużo handlarzy końmi pociągowymi, które – ze względu na wykonywaną pracę – jedzą więcej i są masywniejsze. Łatwo sobie wyobrazić, że smukłe konie do rekreacji wyglądają przy nich na niedożywione. Klub „Dolina” to, w zestawieniu z miejscowymi gospodarstwami, jak zderzenie dwóch światów, z których każdy rządzi się swoimi prawami. Jednak czy muszą one ze sobą walczyć? Przy odrobinie dobrej woli z obydwu stron, wcale nie musi tak być. Aneta Baranowska podpisała już z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie i Ośrodkiem Sportu i Rekreacji w Łukowie umowy na prowadzenie hipoterapii. Zajęcia, między innymi z niepełnosprawnymi, będą prowadzone w Łukowie i w Leszczance. Władze gminne chcą wciągnąć klub na listę ośrodków, które w ramach lokalnego stowarzyszenia mogą starać się o unijne dotacje. Wszystko wskazuje na to, że „Dolina” będzie się rozwijać. To dla wsi szansa na zarobek, na przykład na rozwój agroturystyki.

1 KOMENTARZ
  1. Poskromienie złośnicy.
    Może nowa właścicielka tego gospodarstwa nadepneła jakiemuś miejscowemu burżujowi na odcisk kupując ten majątek.Sprawa druga to właśnie jest ten nasz mściwy katolicyzm,gdzie szczególnie w środowisku wiejskim jest tylu mściwych katolików.Śmialo można tak powiedzieć bo nikty nie przyzna się,że jest osobą informującą czyli tak naprawdę kapusiem bez wiary i czci o sytuacji a tylko zemsta w nim siedzi i złość bo jak to on moż4 mieć a ja nie.Spowiedż niedzielna to oczyści ale taki chwast pozostanie w społeczności wiejskiej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Życia mężczyzny nie udało się uratować

Na DW 803 poza obszarem zabudowanym doszło do wypadku. 4...

Młody siedlczanin z ciężką nogą. Stracił prawo jazdy i słono zapłaci za mandat

Na Alei Kaczyńskich w Łukowie zatrzymano do kontroli drogowej...

Policjant reanimował mężczyznę

W sytuacji zagrożenia liczy się natychmiastowa reakcja, opanowanie i...

Tragiczny wypadek w gminie Dobre. Nie żyje 35-letnia kobieta

4 października ok. godz. 8 w miejscowości Rudzienko (gm....

Dachowanie w gminie Łuków

7 października ok. godz. 8 w miejscowości Sięciaszka (gm....

Wybryki w kwestii parkowania i nie tylko, czyli…Zostańcie sygnalistami!

Niektórzy bardzo łatwo usprawiedliwiają sytuacje, kiedy samochody są parkowane...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje