Absolwent siedleckiego „Ekonomika” był w drużynie, która z Międzynarodowego Konkursu „Odyseja umysłu” w USA wróciła ze złotym medalem!
Drużyna Politechnicznych Odyseuszy z Wydziału Architektury Politechniki Gdańskiej w składzie: Patryk Karpiński, Zuzanna Kośnik, Aleksander Kulewski, Iga Kęsicka oraz Łukasz Krasuski zdobyła złoty medal w 45. Finale Światowym Odysei Umysłu w USA w problemie zatytułowanym „Struktura z Kosmosu” w IV grupie wiekowej. Tyle sucha informacja. Ten sukces jest jednak ważny także dla naszego regionu, przede wszystkim za sprawą Łukasza Krasuckiego, który jest absolwentem siedleckiego „Ekonomika”, a obecnie studentem architektury na II roku Politechniki Gdańskiej.
– Najważniejszym wyzwaniem architektonicznym było zbudowanie struktury z drewna balsy, która ważyła 14,8 grama – wyjaśnia Łukasz. – Podczas naszego przedstawienia udźwignęła ona 154 kilogramy! Jako przyszłym architektom doświadczenie wyciągnięte z budowy wieży pozwoliło nam bliżej i bardziej namacalnie zrozumieć prawa fizyki rządzące budowlami. Dzięki licznym testom różnych ustawień konstrukcyjnych poznaliśmy, jak w rzeczywistości oddziałują nasze, do tej pory suche kalkulacje oraz rysunki techniczne.
I te wyliczenia i kalkulacje się sprawdziły, czego namacalnym dowodem był fakt, że wieża z balsy, super lekkiego drewna, nie zawaliła się pod tak dużym ciężarem. Rzeczywiście okazała się strukturą z kosmosu. Wielkim wyzwaniem była też sama prezentacja konstrukcji. A jeśli mistrzostwa odbywały się w USA, to oczywiście wszystko trzeba było zrobić w formie show.
– To było kolejne, wielkie wyzwanie, już raczej poza techniczne, a bardziej artystyczne czy wręcz kabaretowe – wyjaśnia Łukasz. – My zdecydowaliśmy się na to, aby zawrzeć w tym występie elementy nawiązujące do angielskiej popkultury. I to się bardzo spowodowało oceniającym i całej publiczności.
W Finałach Światowych na Iowa State University wzięło udział ponad 700 drużyn z całego świata, w tym aż 32 drużyny z Polski.
Łukasz podkreśla, że Odyseja Umysłu pokazała mu, że często rzeczy niemożliwe wymagają innego, kreatywnego poglądu na sytuację.
– Atmosfera w której organizowany jest konkurs pozwala ponownie poczuć się jak dziecko, które czerpie ogromną satysfakcję z możliwości eksploatowania nieodkrytych dotąd ścieżek działania – komentuje.
Jak się miało okazać, takie nieodkryte ścieżki czekały ekipę Łukasza nie tylko na samej Odysei Umysłów, ale także podczas powrotu z imprezy. I odniesienie do „Odysei” są jak najbardziej wskazane…
– Zaczęło się od tego, że podczas lotu z Chicago do Wiednia, zaginęła nasza rejestrowana walizka, zresztą wspólna dla całej drużyny – opowiada Łukasz. – Na szczęście pucharu nie zgubili, może dlatego, że zawsze mieliśmy go przy sobie, nawet podczas lotu. A trzeba dodać, że to puchar w stylu amerykańskim, który ma wysokość około 1,4 metra! Oczywiście był problem z wniesieniem go na pokład samolotu, ale na odprawie bagażowej nasze trofeum przeszło skanowanie.
Problem z bagażem był jednak trudniejszy do rozwiązania a jego zawartość była bardzo cenna. W walizce z USA jechały bowiem materiały konkursowe, okolicznościowe przypinki i wiele innych, osobistych rzeczy. Na lotnisku w Warszawie, w środku nocy, okazało się, że walizkę można odebrać, ale dopiero następnego dnia.
– Decyzja była szybka – opowiada Łukasz. – Całą piątką jedziemy do mnie do Siedlce na nocleg. – Rano wróciliśmy do Warszawy, odebraliśmy walizkę i ruszyliśmy do Gdańska.
Cała drużyna to piątka przyjaciół z rożnych części Polski – Augustowa, Torunia, Sztumu czy Siedlce. Wszyscy studiują architekturę na Politechnice Gdańskiej. I wszyscy mają różne umiejętności, które przydały się w czasie wyprawy do USA. Łukasz podkreśla, że wykorzystał swoją wiedzę zdobytą w „Ekonomiku”.
– Moja wiedza ekonomiczna bardzo się przydała przy rozliczaniu całego wyjazdu – wyjaśnia Łukasz. A warto wiedzieć, że w USA ceny są bez VAT. Ze wszystkim sobie poradziliśmy.
Impreza trwała aż 2 tygodnie więc wrażenia uczestników nie ograniczają się tylko do samego konkursu.
– Jeździliśmy po Stanach także w rejonie słynnej alei tornad – opowiada Łukasz. – I doświadczyliśmy tej siły natury niemal na własnej skórze. Raz podczas jazdy skierowano nas do schronu, na poziomie -1. W sumie w czasie naszego pobytu było aż 70 alertów. Kiedy tylko przyjechaliśmy na uniwersytet niedaleko było wielkie tornado, a którym zginęło 5 osób. W kolejnym tornadzie zginęła jedna osoba. A dzień przed naszym występem, ledwo zdążyliśmy zmrużyć oczy, także ogłoszono alarm związany z tornadem. To były dodatkowe emocje.
Generalnie wrażenia z wizyty w USA wszyscy członkowie drużyny mają bardzo dobre, choć pewne rzeczy były dla nich zaskakujące.
– Ameryka okazała się bardziej amerykańska niż myślałem – zdradza Łukasz. – Wszystko jest tu jakby przeskalowane, oczywiście łącznie z samochodami, i robi wielkie wrażenie. A jedzenie? Są wielkie porcje, ale jedzenie nie jest zbyt smaczne. Tęskniliśmy za schabowym. Najważniejsze są oczywiście kontakty, jakie udało się nam nawiązać podczas tej wielkiej imprezy. Teraz na prawdę mamy znajomych i przyjaciół na całym świecie.
I drużyna już myśli o tym, aby się z nimi znowu spotkać.
– W tym konkursie nie przyznano nagrody grand prix więc jest przed nami jeszcze takie wyzwanie – mówi Łukasz. – Za rok chcemy wziąć udział w kolejnym konkursie i już szukamy sponsora. Ja przez jakiś czas pracowałem w „Mostostalu”. Zamierzamy więc uśmiechnąć do tej firmy. Może będzie okazja, aby na światowej imprezie zbudować jakąś konstrukcje „Mostostalowską”…? Oczywiście sami też szukamy funduszy. Założyliśmy już swoje konto na portalu „Zrzutka”.
Zbigniew Juśkiewicz
Zdjęcia arch. pryw.
Młodzi, mądrzy, pracowici. Gratulacje
A starzy zacofani i nieroby.
to tylko ci wspolczuc
Brawo Wy! Mega gratulacje!
Łukasz ogromne gratulacje