Ile kościołów, tyle pomysłów na bożonarodzeniową szopkę. Parafia pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego, wzorem lat ubiegłych, przygotowała stajenkę ze zwierzętami. Ss. Sakramentki Benedyktynki tradycyjnie postawiły na prostotę i skromność. Kościół pw. Ducha Świętego urzekł dekoracjami. Palmę pierwszeństwa dzieci prawdopodobnie przyznałyby w tym roku szopce katedralnej. Po mszach świętych dla najmłodszych figurka Jezusa jest zabierana przez najgrzeczniejsze z maluchów ze żłóbka na schodki ołtarza. Tu zaś, w rytm wspólnie śpiewanych kolęd, odbywa się lulanie Maleńkiego… Młodsze dzieci zasiadają tymczasem na jednym z wielbłądów z szopki, a rodzice robią im pamiątkowe fotografie.
Polskie szopki wywodzą się z Włoch. Przywędrowały do nas wraz z franciszkanami. Dzięki zachowanym dokumentom historycznym wiemy, jak wyglądały na początku XIX w. Wiadomo jednak, iż pierwsze szopki pojawiły się u nas w XVII wieku.
Św. Bonawentura (+1274), opisując na zlecenie zakonu franciszkańskiego oficjalny żywot św. Franciszka z Asyżu, podaje, że założyciel zakonu franciszkanów zbudował w 1223 r. w pobliżu kościoła w Greccio szopkę, w której znalazło się nawet miejsce dla osła i dla woła. Stopniowo do szopek przybywali: pasterze, aniołowie, trzej królowie, słudzy Heroda i jego dworzanie.
Z czasem Świętej Rodzinie zaczęli towarzyszyć przy żłóbku przedstawiciele poszczególnych stanów czy zawodów: mieszczanie, chłopi, rzemieślnicy, górale, aktualni przedstawiciele władzy cywilnej, wojsko.
Początkowo budowano szopki dla celów parafialnych. W domach prywatnych pojawiły się po reformach Józefa II, który zakazał w swoim cesarstwie prezentowania bożonarodzeniowych przedstawień w budynkach kościelnych. (opr. i zdjęcia Ana)