Na ulicy Tartacznej w Sokołowie Podlaskim, w opuszczonej hali i wokół niej, wala się 1000 ton śmieci! A przedsiębiorca, któremu starostwo wydało zgodę na składowanie odpadów … zniknął. – Tam jest szczurze miasto – mówi radna Hanna Lecyk.
O sprawie pisaliśmy w grudniu ubiegłego roku, próbując dociec, kto powinien zrobić porządek z odpadami. Bo Tartaczna, niewielka ulica z kostki brukowej, formalnie jest drogą miejską. Niedaleko znajdują się: hurtownia spożywcza, sala weselna i inne firmy. Ówczesne władze miasta i powiatu wzajemnie obarczały się odpowiedzialnością za to, kto powinien sprzątnąć śmieci i kto jest winny powstaniu składowiska. Była starosta uważała, że to urząd miasta, bo odpady zalegają poza halą, w pobliżu drogi miejskiej, a starostwo wydało pozwolenie na prowadzenie składowania odpadów w środku hali, w prywatnym budynku. Poza tym starostwo wydało pozwolenie na podstawie planu zagospodarowania miasta, biorąc pod uwagę decyzję burmistrza, na co budynki w tym obszarze mogą być przeznaczone.
Magistrat z kolei uważał, że za odpady zgromadzone na prywatnej działce odpowiada nie on, tylko firma, która je tam zgromadziła, a w dalszej kolejności starostwo, które wydało pozwolenie na zbieranie odpadów.
– Nie będziemy chyba się teraz przerzucali odpowiedzialnością, bo to jest spadek po poprzednikach. Tam jest szczurze miasto. Najważniejszą sprawą chyba jest to, żeby zlikwidować składowisko, i żeby miasto i powiat wspólnie podjęły działania w tej sprawie. I to natychmiastowe. Wiadomo, że to ma związek z wysokimi kosztami. Ale rozwiązanie musi się znaleźć – powiedziała Hanna Lecyk na komisji gospodarki i spraw społecznych.
Hanna Lecyk wywołała temat Tartacznej po mailu od mieszkańca, który poinformował ją, że o zalegających odpadach powiadomił Krajowe Biuro Ochrony Środowiska, które przekazało sprawę do wojewódzkiego inspektoratu.
Burmistrz Iwona Kublik zaznaczyła, że miasto „w tym problemie jest mikroskopijnym udziałowcem”.
– Główny ciężar spoczywa na starostwie, ale to jednak wszystko leży na terenie miasta. Odpady wysoko energetyczne. Negatywem tego jest to, że grozi zapłonem, a pozytywem, że jednak z tych odpadów może powstać energia – oznajmiła Iwona Kublik, dodając, że odbyła już spotkanie ze starostwem.
Cały artykuł przeczytasz w najnowszym papierowym i e-wydaniu TS” nr 31. (KUP TERAZ)
Przedsiębiorca (ten właściwy) przytulił kasę i zniknął, pewnie okaże się, że ten, na którego to wpisano to “słup”, który za literka podpisał wszystko co podłożyli….
Jakaś firma zarobiła miliony i …..zawiesiła działalność A teraz inni mają duży problem.
I to jest przykład dla innych jak zarobić pierwszy milion:)
sprzątnąć iwywłaszczyć …czyli przejąć na skarb państwa!!!!!!
Podobno segregował śmieci. Ale w końcu pracownicy nie przyszli do roboty to i prezes zawinął nogi. Napewno dostał dobrą kasę za to przyjęcie tych śmieci. To po co jeszcze pracować…..
Skoro starosta wydał pozwolenie to niech teraz zawija rękawy i z……..a robiąc porządek za swoje prywatne pieniądze a nie miasto bo chyba ten co dał pozwolenie istnieje i odpowiedzialność spoczywa na jego osobie.